Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2018, 14:59   #157
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! To nie było normalne, ani tym bardziej… co tu się do cholery działo?! Jakiego pecha trzeba mieć, żeby zgłosić się do teleturnieju i przypadkowo stać się uczestnikiem kosmicznej apokalipsy? Bo to już nie był program, w programie nie zabijało się ludzi! Nie, do kurwy nędzy, po prostu nie! Tak nie wolno! Nie dla zabawy, ani oglądalności!
Poza tym ściągnięcie meteorytów, mackowate… twory… zmieniające ludzi w mutantów, a do tego bestie szalejące gdzieś w domu, poza domem. I burza. Jeżeli brakowało czegoś jeszcze do pełnego obrazu Apokalipsy, Banks nie umiała tego znaleźć. Za trąby mogły służyć gromy, wstających martwych… chyba też zaraz będą mieli - tego byłą dziwnie pewna widząc koszmarnie szybką mutację Generała.

Patrząc na niego ratowniczce wzbierały łzy w oczach. Stałą zaciskając ręce na apteczce, jakby ta mogła ją ochronić od szaleństwa rozgrywającego się dookoła. Może i nie znała leżącego na ziemi człowieka, ale… był człowiekiem. Jak ona i inni zgromadzeni pod tym dachem. Na pewno miał rodzinę, bliskich. Ktoś na niego czekał aż wróci z pracy - zlecenia jakich setki wykonał do tej pory. Tylko… on już nie wróci, kurde, nawet nie wiedzieli jak ma na imię. Dixie chciała wiedzieć, wbrew rozsądkowi, po prostu chciała. Mężczyzna nie zasłużył, aby umrzeć w niepamięci. Nikt na to nie zasłużył.

Krzyk wrestlera dobiegający gdzieś z głębi domu zadziałał na nią jak policzek. Przestałą się mazać, wracając do rozchwianej, lecz jednak normy.
Dobra… mieli wypadek. Duży, dziwny!

Kurwa, to było pojebane!!!

Zacisnęła powieki i odetchnęła żeby uspokoić narastającą w sercu panikę.

Dobra… jeszcze raz. Mieli wypadek. Jest na miejscu, chyba jako jedyna z przeszkoleniem medycznym. Są ranni, teren nie jest bezpieczny.

To tylko kolejne wezwanie… jak do pożaru, albo wybuchu bomby. Poszkodowani, obowiązki medyka. Spokój i rozwaga…

Ha ha ha… niezły żart, chociaż suchy.

- Zaraz jestem! - krzyknęła wgłąb korytarza, skad dochodził głos Triple Kaya. Odwróciła się w tamtą stronę i zaczęła biec, ściskając apteczkę z nadzieją, że skupienie na znanych procedurach pozwoli jej wziąć się w garść i nie ryczeć.
Płacz niczego nie zmieniał - o tym też wiedziała aż za dobrze.
 
Driada jest offline