Wanda wzruszyła ramionami i wróciła do budynku. Nie miała zamiaru zajmować się chłopaczkami nie mającymi co zrobić z własnym testosteronem. Bójki były dziecinne, niezależnie od powodu.
Usiadła na kanapie obok Magdy wyraźnie ignorując niepokój Sary. -Czym się mamy dziś zająć?
Chciała już wziąć się do roboty. Nie znosiła bezowocnego siedzenia na tyłku i gapienia się w ścianę jak w poczekalni u dentysty. Liczyła na porządną organizację - Cedryk powinien, przyjść, powiedzieć im co i jak a potem wskazać miejsca pracy.
Wanda rozsiadła się wygodniej i założyła jedną rękę za oparcie kanapy. |