Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2018, 17:48   #342
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Z zamawianiem sprzętu z Orbity nie było do końca tak prosto, jak się w teorii wydawało. Niby nic niezwykłego: przedłożyć Centrali listę potrzebnych zapasów i w odpowiednim momencie czekać na ich dostarczenie drogą powietrzną… jeżeli przeżyło się do tego momentu oczywiście. Brown 0 wiedziała że z tym ostatnim bywa różnie, a ona akurat ma więcej szczęścia niż rozumu. Nie zamierzała się z tym prostym faktem kłócić. Zamiast szukać problemów, zabrała się do pracy, ślęcząc nad materiałem Olimpii podczas gdy transporter pokonywał zmrożone metry lotniskowej płyty. Otworzyła Greenpoint i wróciła dokończyć pracę nad ostatnimi plikami. Wtedy też pojawił się najemnik w masce demona, a z nim pytania. Podał jej datapad, nakreślając co konkretnie chodzi mu po głowie przy domówieniach sprzętu.

- Tak, spróbuję zamówić potrzebny panu kaliber do następnego Brownpoint - Rosjanka obiecała, wbijając dane do swojego komunikatora. Skoro i tak miała chwilę, mogła zająć się zamówieniami dla siebie i okolicy - Problem w tym, że następny punkt zrzucą dopiero na parę godzin, zostaje też kwestia dostępności wybranego sprzętu - oddała datapad mężczyźnie, nie przestając się gapić w hololistę do świętego Mikołaja - Niemniej jednak warto się zabezpieczyć na przyszłość, a nuż okaże się że na Orbicie dysponują odpowiednimi zapasami - przeniosła wzrok na Akę i uśmiechnęła się ciepło - Coś jeszcze dla państwa zamówić? Czeka nas… ciężka przeprawa, na pewno skoro… pan dowodzi wie… co przyda się za te parę godzin. Leki, granaty? Amunicja do broni ręcznej? Centrala na pewno ma drony. Takie… o takie - przeklikała odpowiednie ustawienia, pokazując na wyświetlaczu latacza z rakietami - Jeden jest już tutaj, na lotnisku. W Blackpoint. Jeżeli ma pan kogoś umiejącego się tym posługiwać… poza tym pomyślałam - zacięła się, a uśmiech się jej zważył gdy uciekła spojrzeniem w bok - Nie ma już więcej Brown, więc może… da się wykorzystać mój zrzut żeby… dozbroić żołnierzy, cywili i państwa. Myślałam… przydałyby się nam leki. Dużo. Granaty… teraz naboje do działa. Materiały wybuchowe? N-nie wiem… proszę wybaczyć. Żaden ze ze mnie żołnierz, tylko… informatyk - na koniec popatrzyła w dół na buty. - Wydaje mi się… podobne działko widziałam w Falconie 2, ale on uległ awarii… rozbił się w dżungli niedaleko kompleksu Seres.

- Przy Falcon 2?
- Aka upewnił się czy dobrze rozumie otrzymane informacje. - Gdzie dokładnie się rozbił? I kiedy? - dopytał się uruchamiając jakiś wyświetlacz na którym była holograficzna mapa całej okolicy. Gdy Brown 0 wskazała odpowiednie miejsce pokiwał głową w hełmie a następnie połączył się z Gniazdem. Chwilę wymieniał informację z porucznikiem Delagado który dość ostrożnie podchodził do przekazywania danych o uzbrojeniu jednostek federacyjnego rządu bliżej nie znanym, uzbrojonym osobnikom. Ale dowódcy najemników udało się w końcu go przekonać. Po tej krótkiej rozmowie Aka podziękował oficerowi na wieży i podrapał się po brodzie. A raczej po masce hełmu pod którym powinna być jego broda.
- Mieli tam inne działko. Ale amunicja powinna pasować. Tylko nie wiadomo ile jej zostało, w jakim jest stanie a to w przeciwną stronę niż klub. - powiedział po chwili zastanowienia.

- Dziękuję za tą wskazówkę Mayu. - najemnik położył swoją dłoń w rękawicy bojowej na ramieniu pancerza skazańca. - Zobaczymy, może jak będzie łatwiej z tym wrakiem to tam się udamy. Ale to po powrocie z klubu. A medykamentami i resztą standardowego sprzętu chętnie skorzystamy. Nie mamy specjalnych wymagań. A z dronami świetny pomysł. Mam jednego gościa ale i tak trochę mieliśmy kłopot się zabrać tutaj by jeszcze drony zabierać. Więc by nam sie przydał. Przyślę go do ciebie to pogadacie na spokojnie. - najemnik w pełnym hełmie wydawał się bardzo zadowolony z postawy i propozycji Brown 0. Ruszył w kierunku wyjścia na zewnątrz i zawołał któregoś ze swoich ludzi.

Informatyczka kiwała głową, zgadzając się z Aką i znowu uśmiechając. Był miły, już go lubiła, chociaż nie znała twarzy. Wydawał się w porządku, zachowywał w porządku.
- Oczywiście - przytaknęła na fragment o rozmowie z kimś jeszcze i ukłoniła się gdy najemnik odchodził. Nie uszedł jednak daleko, gdy Parch wyrwała do przodu - Prz-przepraszam, czy… zostanie za nietakt odebrane jeżeli… czy… mogłabym wziąć parę rzeczy… trochę leków i wkładów… technicznych. M...może magazynków i granatów. Nic… nic skomplikowanego i… dla Black. Jak wrócą - wyłożyła prośbę czując się niezręcznie.

- Jasne. Tu jest i tak więcej szpeja niż zdołamy zabrać ze sobą, nawet na transporter. Jest co brać. - twarz Aki jak zwykle była niewidoczna ale lekki uśmiech dało się mimo to rozpoznać w głosie. Dowódca zgodził się bez problemu z prośbą Rosjanki nim wyszedł z transportera.

Po chwili jego miejsce zajął kolejny z beztwarzowych komandosów. Na ramieniu jednak miał panel sterowniczy podobny do tego jaki Brown miała na swoim ramieniu.
- Cześć, szef mówił, że możesz zamówić drony? Tak? No to byłoby superancko. Co właściwie możesz zamówić? - powiedział, w ramach przywitania po czym chyba było mu niewygodnie stać zgiętym wewnątrz transportera więc usiadł obok skazańca chyba czekając aż zademonstruje swoje możliwości w tej materii.

Informatyczka posunęła się w bok, robiąc więcej miejsca dla nowego gościa.
- Pan Aka pytał o… dozbrojenie i… tak, jest szansa zrzucić coś z orbity - potwierdziła z cieniem uśmiechu. Zaraz też otworzyła holo panelu, wyświetlając na nim listę możliwych pozycji - Jednego latacza model Hyper V45-3 mamy tutaj na lotnisku. Elenio dostał swojego, drugi był zapasowy. Do tego zapas rakiet, baterii i… jestem Maya, kod wywoławczy Brown 0. Miło mi… pana poznać. Jeśli to nie problem będę… zobowiązana mogąc się dowiedzieć jak… wielkim nietaktem byłoby gdybym zwróciła się do pana w sposób… urągający zasadom kultury i dobrego wychowania.

- A, no tak.
- żołnierz klepnął się w czoło a raczej w przód hełmu ale gest gapiostwa był dość czytelny. - Dla ciebie pewnie wszyscy wyglądamy tak samo. - pokiwał głową jakby zupełnie wypadło mu z głowy jak mogą odbierać ich ludzie spoza ich małej grupki specjalistów.
- Mówią mi Carnage. - powiedział wyciągając rękę jak do przywitania.

- I mówisz, że masz od ręki Hypera? - powiedział zerkając na wyświetlane przez informatyczkę dane, rysunki i schematy. - Hyper byłby świetny. Zwłaszcza od ręki. Przekierujesz go na mój panel? - zapytał zerkając na siedząca obok kobietę. Maya do końca nie była pewna jak bardzo Elenio zdążył sobie przywłaszczyć drona ani czy jak był gdzieś ukryty przez paramedyczkę i reporterkę to czy nadal ma jakąś kontrolę nad dronem. Póki miał mogło być dość trudne podpiąć drona pod inny panel np. tego faceta obok. Gdyby Patino był obok mogłaby spróbować swoich umiejętności by spróbować “ukierunkować” jego panel z dala od drona. A tak pozostawało odnaleźć robota i bardziej bezpośrednio sprężyć jego z nowym panelem, nowego operatora. Albo wziąć się za kolejne rozpieczętowanie, kolejnej kapsuły, tym razem tej w czarnych barwach, i wyjęcie z niej drona który chyba powinien tam być jeśli go zrzucono razem z resztą sprzętu i nadawał się do służby po deorbitowaniu.

- A tutaj, zobaczmy co my tu mamy… - w tym czasie Carnage zaczął przeglądać wyświetlana listę sprzętu sprawdzając jakie drony leżą w zasięgu możliwości przesyłowych z orbity na której krążył statek więzienny będący dla Parchów jednocześnie i głównym kontrolerem i jednostką zaopatrzeniową.

- Musielibyśmy podjechać pod Blackpoint, to tutaj na lotnisku… niedaleko i cieszę się mogąc pana poznać - uśmiech się jej poszerzył, uścisnęła podaną rękę, a potem siedziała obok, czekając aż mężczyzna zrobi rozeznanie - I… tak, wyglądacie państwo praktycznie… identycznie. Chociaż akurat pana łatwo rozpoznam - rozpogodziła się, pokazując panel droniarza na jego przedramieniu - Chciałabym też… mam prośbę - przełknęła ślinę i podjęła wątek - Skoro jadą państwo do klubu czy mogłabym prosić… tam są… moi przyjaciele. Na pewno mają kłopoty przez te potwory i… spakowałabym im parę rzeczy, a… państwo by im przekazali. Jeżeli to nie problem - dodała szybko.

- No wiesz, to byś musiała w jakiś plecak zapakować czy co. Bo to nie może być za duże, tam zwykle trzeba sporo biegać jak są te cholery w pobliżu. Ale jak zapakujesz to wezmę. I się uda to im dostarczę jak ich tam znajdę. Ale właściwie komu? - Carnage zastanowił się i odpowiedział w dość stonowany sposób. Ale do zabrania plecaka o jakim mówił chyba wydawał się być pozytywnie nastawiony.
- A to, no tak, sprzęt mamy trochę swojski. - powiedział chyba uśmiechając się nieco i klepiąc się w swój panel. Pokiwał głową w hełmie też dochodząc do wniosku, że pewnie mają podobny ale nie identyczny wygląd. Wszyscy zdawali się mieć ten sam krój pancerzy, mundurów, hełmów i jak teraz zorientowała się Vinogradova spora jeśli nie wszyscy mieli broń z tłumikami. Ale rozróżnienie ich było jednak mimo to dość trudne. - No wiesz, na to są odpowiednie patenty. - Carnage postukał się gdzieś w pogranicze brzegu maski i reszty hełmu.

Maya zamarła, gdy ot tak padła zgoda aby zabrać plecak z rzeczami dla jej przyjaciół. Wreszcie siorbnęła nosem i przełamała stupor, łapiąc oburącz najemnika za rękę w rękawicy.
- Tak, zapakuję w plecak... jakiś tu znajdę. Nie będzie zawadzał... dziękuję. Naprawdę... bardzo dziękuję - ścisnęła mocnej, patrząc na mężczyznę z ogromną wdzięcznością i ulgą - Ja... nie mogę im... pomóc, bo siedzę tutaj. Zresztą... pewnie i tak... tylko bym zawadzała. Tu przynajmniej... coś mogę... - opuściła wzrok na złączone dłonie, ściszyła też głos - Zoe, Chelsey, Max, Anatolij... i j-jeszcze paru - w porę powstrzymała się przed wypowiedzeniem imion krótko ostrzyżonego marine i kapitana Raptorów. Za to przymknęła oczy, wzdychając ciężko. - Asbiel, Zoe Nash. Black 8. Znajdź ją proszę. Ona... będzie wiedziała jak najlepiej wykorzystać zapasy. - otworzyła oczy i spojrzała na lustrzaną maskę. Rzut oka utwierdził ją w przekonaniu, że wie o czym droniarz mówi. Ich hełmy miały nałożone filtry i detektory, zupełnie jak Obroże. Prawdopodobnie wyświetlały dane odpowiednich członków oddziału bezpośrednio wewnątrz hełmu, niwelując ryzyko rozpoznania przez osoby postronne.
- Wasze czujniki sczytują sygnatury reszty oddziału. Wiecie kto jest kim, przeciwnik nie. Nie namierzy też waszego dowódcy, przynajmniej do razu - Rosjanka zgodziła się, rozpogadzając się trochę. Jej rozmówca sprawiał sympatyczne wrażenie, jego też zaczynała lubić i chciała pomóc.
- Zanim pojedziecie możemy podskoczyć do Blackpoint po drona. Jeżeli coś jeszcze państwu wpadnie do głowy proszę się nie krępować i dać mi znać. Postaram się domówić brakujące zasoby z orbity. Mam też komunikator... na wypadek gdyby pana grupa znajdowała się daleko, a potrzebowała coś przekazać tutaj, na lotnisko - pokazała palcem słuchawkę w uchu - Teraz... pozwoli pan, że się oddalę. Poszukam plecaka i spakuję... parę drobiazgów. Jeszcze raz serdecznie dziękuję. Niech pan... uważa na siebie, dobrze? Te... bestie... żeby nic panu nie zrobiły - kiwnęła mu głową, zbierając się do wyjścia na lodowe piekło. Niby przy pasie miała maskę, ale i tak...
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline