Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2018, 04:20   #344
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Dotarli. Zadanie wykonane. Wykonane, kurwa! Pies drapał, że pomniejsze, nie będące CH. Było powietrze, była temperatura, był spokój. I chuj z całą resztą. Można było zejść z ciśnienia i odpocząć, a było po czym. Szaleńczy bieg, który właściwie nie miał chwili przerwy od wyjścia z poprzedniego schronu był zajebiście intensywny. Banda zjebów, z którą nie było żadnej współpracy i sensowniejszego pomysłu niż napierdalanie do przodu, nie sprzyjała jakimkolwiek przemyśleniom nad planem. "Nie ma na to czasu" to pierdolenie kretynów, których mierną skuteczność widać w statystykach. Dotarła połowa Parchów, która wchodziła. Jebana połowa. Przecież to była kpina. Ten ważniak, co dyrygował ferajną był taką samą kpiną. Chuj z nim.

Dotarła, choć przy samej końcówce brodziła przy podłodze. Mijając Grey 35 i zbiegając osunęła się na kolana. Miała przynajmniej wystarczająco dużo czasu, by podnieść się do zgiętej pozycji i dopełznąć do włazu. Kurson była w takim stanie, że nawet dekontaminacja nie podratowała jej wyglądu. Ujebana sino-buro-szkarłatną posoką była niemalże cała. Mokre podgolone tlenioneblond kłaki wyglądały jak kępka krwawego kawałka siana. Facjata prosto z getta zasymilowała krew mocniej niż był w stanie zmyć deszczyk. To, co odtajało zaczęło spływać, wraz z jej ogólną kondycją fizyczna przypominała bardziej jeszcze-ruszającego się trupa.

Najgorsze we wszystkim było to, że wracało czucie, tak doskonale sparaliżowane przez etan. Nakurwiało tak mocno, że przyćmiewało myśli i wizje. Wzrastająca temperatura ciała odwrotnie proporcjonalna do adrenaliny była cholernie nieprzyjemna. Krew spływała i zbierała się w ustach, które trzeba było sukcesywnie wypluwać na zewnatrz. Mimo wszystko Grey 32 wolała taki ból, niż psychiczne tortury wynikające z siedzenia w ciupie przez okrągły rok. Ból był dobry. Człowiek wiedział, że się napracował i mógł odpocząć usatysfakcjonowany efektami. Tutaj co prawda nie był w stanie czegokolwiek wypracować z tymi ćwokami, ale przez ból wiedział, że żył i mógł odpocząć.

Kurson miała tak słodko wyjebane na wszystko, że nawet zrezygnowała z wrzucania Grey 35, który przekładał splendor interpersonalny własnej osoby nad trzymaniem ludzi w akceptowalnej kondycji. Najwidoczniej w jego wykonaniu triaż brał pod uwagę własne zyski. "Na chuj marnować chemię na tych, których nie lubię, więcej zostanie dla mnie", żeby jeszcze ten piździelec myślał wtedy kiedy trzeba, to teraz miałby miejsce do upychania swoich skarbów. Chuj z nim.

Reszta to dopiero się obudziła. Blond droniara nagle zaczęła się dzielić a wszyscy zrobili sobie święto dziękczynienia. Chuj z nimi. Zaczepiona przez kogokolwiek z pewnością odwarknęłaby "Teraz? Teraz to się pierdolcie", gdzie wcale nie przeszkadzałyby jej dopiero co poznane twarze Grey 800.

Milczała. Tak jak na początku, choć z innych pobudek. Najpierw, bo błędnie uznawała akcje za oczywiste, później gadała bo nikt nie myślał, a teraz znów milczała z racji tego, że nawet gadanie nic by nie pomogło.

Mogłoby jej być szkoda stracenia 39. Typ ogarniał, choć z łbem miał coś nasrane, a za chojrakowanie dostał przez łeb i się doigrał. Został jeden technik na sali... Albo z nią się przeproszą, albo będą wysadzali wszystko, co im nie będzie działać. Chuj z tym.

Co do wysadzania... Kamizelka z kolekcji C4 wciąż była w modzie. W ciasnym pomieszczeniu mogłaby dalej wyjebać połowę fundamentów. Jak ją miało wyjebać, to czy miała myśleć o reszcie?Jakoś nikt się tym nie przejmował. Kurson tym bardziej. Chuj z tym.

Jedyne, czego w tamtym chciała to odpoczynku. Zlewając pozostałą czwórkę wybrnęła z przedsionka na przeciwległą ścianę, pod którą się osunęła. Kawałek ściany, o który mogła się oprzeć był nieskończenie bardziej atrakcyjniejszy niż chodzenie z tymi ćwokami po schronie. Ktoś w końcu w środku musiał być, więc nie było niczego przydatnego. Ale jak chcą... To niech kutasiarze się bawią, byle daleko. Kurson natomiast... Mogła przywitać teoretycznie zbliżającą się zgraję psów.
 
Proxy jest offline