Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2018, 16:39   #187
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz przez chwilę przyglądał się dwóm zapaśnikom, którzy zdawali się walczyć ze sobą na życie i śmierć. Jego ręka sama zaczęła wędrować do sakiewki, a on sam zrobił półkrok, żeby postawić na tego większego. Zmitygował się jednak i poszedł do szynku, gdzie urzędował szynkmajster.

- Piwa, karczmarzu - rzekł Franz, a potem, kiedy właściciel szynku zniżył głos, także go zniżył. - Przyszedłem położyć kres tej głupiej fali oprychów i tego gówna ze Stulejkowej Jamy - Franz mimowolnie parsknął. - Pieniądze za moją głowę nie zostaną wypłacone, skrytobójcy się pomylili. To nie moja facjata jest na pergaminie - rzekł. - Potrzebuję, żeby dotarło to do bywalców tego zacnego przybytku i zapłacę koronę każdemu, kto to rozpowie.

Przed sobą położył złotą koronę, a obok niej, trzy miedziaki.

Po chwili, dodał:

- Ponoć tym, co rozdaje pergaminy, jest chłop zwany Śnięty. Gdzie on bywa i co to za jeden?

Karczmarz bez słowa zagarnął monety i schował do kieszeni kaftana.

- Złotem tu nie błyskaj, srebro jest nieczęstym widokiem. A Śnięty to ten ryży. - Karczmarz podbródkiem wskazał jednego z obserwatorów walk. Śnięty miał rzadkie, rude włosy, piegowate policzki i paskudnie zaniedbane bokobrody. Przy pasie miał dwa sztylety i kilka noży.

- Rzeknij mi co o nim więcej. - rzekł Franz. - Często tu jest? Dużo pergaminów rozdał? Ma swoich ludzi?

- Lubi tu bywać. Rozdał tego z dwa tuziny. Swoich nie ma, ale kilku opłaca. Piwo?

- Ten tam - wskazał na rudego - ma kogoś swojego, jakieś ulubione kurwy? Dzieci?

Upił łyka piwa i kontynuował:

- Jak jest tutaj jakaś izba na tyłach, potrzebowałbym, żebyś mu powiedział, że ktoś przyszedł i mówi, że chce oddać mu pieniądze. Albo cokolwiek, wymyśl coś. Jak masz kogoś, kto może obić gębę za pieniądze, to wskaż mi, będzie się mu szykował zarobek. Parę srebrnych dam. Tamten może na woja nie wygląda, bardziej z takich, co uciekać potrafią. A ja nie chcę, żeby mi uciekł. Pogadałbym sobie z nim na tym zapleczu.

- Ostatni pokój na piętrze. Dziesięć złociszczy - powiedział spokojnie właściciel tawerny i wyciągnął łapsko po pieniądze.

Franz włożył łapówkę w serdelowatą łapę karczmarza.

- Który to, ten twój obijmorda? Pogadałbym z nim, zanim byśmy tam poszli.

- Stoi pod ścianą. Daj mu srebro, obije ryło każdemu.

Franz skinął głową.

- Zabieram go ze sobą. Kiedy wyjdziemy na górę, dajesz znać Śniętemu, żeby wszedł tam. My już sobie z nim poradzimy - rzekł.

Po czym podszedł do wskazanego osobnika, manewrując, by Śnięty nie dostrzegł go w tłumie.

- Chcesz zarobić nieco srebra? - zapytał Franz. - Miałbym robotę do tych, co umieją ją zrobić i nie gadać nic po wszystkim. Wchodzisz w to?

- Pięć - odpowiedział zdawkowo. - Jak większy niż ja, dziesięć. Płacisz od razu.

Facet był duży, prawie tak wielki jak ten, który teraz leżał na ziemi, a mniejszy z wojowników okładał go zdrową ręką po gębie. Od Śniętego był wyższy jakoś o głowę.

Franz szybkim ruchem sięgnął po pięć srebrnych monet do sakwy i włożył je do potężnej dłoni najmusa.

- Idziesz ze mną tam - Franz brodą wskazał na wejście na górę. - Przyjdzie do nas typ, ty bierzesz go za łapy, ja mu zadam parę pytań i dam mu w mordę parę razy. Zrobimy, rozchodzimy się. Dostaniesz drugie pięć srebrnych, jak się przyłożysz i nie pozwolisz mu uciec. Rozumiesz? Świetnie. A teraz chodźmy.

Franz skinął znacząco w stronę karczmarza, a sam udał się z wykidajłą w wyznaczone miejsce. Idąc tam, obserwował ruchy karczmarza i Śniętego, a swojemu najmusowi pozwolił iść jako pierwszy.
 
Santorine jest offline