Randez-vous nie rozwinęło się wcale tak jak oczekiwał tego ukryty w krzakach na skraju polany Berwin. Boyko jednym, wprawnym ruchem złapał starego człowieka lasu za głowę i gwałtownie przekręcił. Trzask pękających kości był słyszalny nawet w krzakach. Ciało trapera zwiotczało i padło na ziemię. Staruszka ruszyła do szałasu, a niemowa podniósł trupa i skierował się z nim w stronę jednego z rusztowań na skóry.
*
Stirgański wartownik szybko obudził kogo trzeba i Santiago został otoczony fachową opieką. Otulono go w koce i położono tuż przy ogniu, aby się ogrzał. W gardło wlano gorzałki, którą zaczął się krztusić i czegoś jeszcze, po czym zaczął się krztusić jeszcze bardziej. Elmer w tym czasie stał z boku, aby nie przeszkadzać. Podszedł do niego zaspany Johannes.
-
Gdzieście byli? - zapytał podejrzliwie.