Wszystko poszło szybko i sprawnie. Tak sprawnie, że aż Berwyn był przyjemnie zaskoczony.
Raz jeszcze upewnił się, że żaden z jeńców się nie uwolni i że w pobliżu nie ma nic, co by pomogło im uwolnić się z więzów, po czym wyszedł z piwnicy jako ostatni. Zamknął drzwi i zasunął skobel. Cud tylko (lub krańcowy pech) mógł sprawić, że kapłani się uwolnią. A to znaczyło, że Berwyn i jego kompani przez kilka najbliższych godzin będą mogli o nich zapomnieć.
- Proponowałbym najpierw odwiedzić kanclerza - powiedział - a potem przejść się do tej wieży. Będziemy mieć trochę czasu, by się przygotować do rozprawy z Nadanidusem.