7:0! Ciężko było uwierzyć w tak znakomite otwarcie sezonu. Co prawda gracze z Sapporo należeli to teoretycznie słabszych zespołów w lidze, do tego niedawne wydarzenia też mogły odcisnąć na nich swoje piętno, ale takiego pogromu Kenji się nie spodziewał. Ciekawe czy inni myśleli podobnie do niego?
W drugiej połowie skupił się przede wszystkim na powstrzymywaniu ataków gości. Nie dotrzymał słowa danemu Jonathanowi w przerwie i pomimo znacznego polepszenia korzystnego wyniku, nie przepuścił żadnego przeciwnika, by rozruszać bramkarza Furano. Zresztą nie było czego przepuszczać. W końcówce meczu Sapporo już nie wyprowadzało żadnych akcji.
W drodze do szatni znów gratulował kolegom, ale tym razem bardziej ogólnie, nie skupiał się na wyczynach poszczególnych piłkarzy. I tak każdy zdawał sobie sprawę, że spisał się dzisiaj świetnie, a na wszystkich twarzach rozkwitły szerokie uśmiechy. Do końca radosnych okrzyków i śmiechów doprowadził dopiero trener, który uświadomił ich z kim grają za tydzień. Gamba Osaka... Przez świadomość zbliżającego się wydarzenia Kenji dziwnie spochmurniał. Podczas, gdy inni, po wyjściu trenera, wznowili świętowanie, on zaczął grzebać w swojej szafce, zatapiając się w myślach. Dla niego ten mecz był ważniejszy niż dla któregokolwiek z jego kolegów. |