Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2018, 17:49   #591
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Walczymy o życie. Nic innego bardziej się nie liczy…- odparł Balthazaar, na co drugie smoczydło przytaknęło tylko masywnym łbem.
~ I tu będą schody ~ przeszło przez myśl paladynce. Pozostawało jej mieć nadzieję, że Balthazaar będzie mniej zdeterminowany do rozprawienia się z Xalaz'sirem niż pozbyciem kapłanki Bane'a. Ale wpierw mosiężny jaszczuroludź musiał zostać wyciągnięty z niewoli łupieżców. Venora spojrzała na niego.
- Jakim cudem wydostałeś się z Podmroku? Spod umysłowego zniewolenia Ilithidów? - zapytała.
-Tego również nie pamiętasz…- uśmiechnął się lekko pod nosem, jakby i dla niego to była dziwna historia. - A pamiętasz, czym zajmowałem się zanim poznałem twojego dziadka i z nim podróżowałem?- spytał mrużąc oczy.
- Podróżowałeś z moim dziadkiem?! - Venora zrobiła wielkie oczy. - Więc to on był tym wspólnym przyjacielem, o którym pisał Morimond w liście, który przyniosłeś mi w dniu kiedy cię poznałam? - dopytała zaaferowana.

-Nie wiedziałaś o tym?- smoczydło uniosło brew. -Kiedyś byłem obrońcą wielkiego kapłana Bahamuta, ale kiedy bóg smoków zamilknął, a mój przyjaciel stracił wiarę, poszukałem innej drogi w życiu. Powrót Tiamat nie mógł obejść się bez echa nawet w boskich kręgach. Bahamut w końcu odezwał się do swych wiernych. W tym do mnie. Dzięki interwencji jego sługi odzyskałem wolność i odnalazłem cię.- wytłumaczył.
- Czyli... - Venora zmrużyła oczy. - Stało się to dopiero po tym jak ją przebudzono... - zmartwiła się, ale zaraz zrobiła zaciętą minę. - Mój przeor już wspominał mi kto może mi pomóc ciebie odnaleźć nim to się wydarzy - zapewniła go.
-No nieźle. Ale nie psuj mi głowy tymi informacjami. Dla mnie to przeszłość, która nie wróci.- Balthazaar urwał rozmowę.
- Ja... Przepraszam... Poniosło mnie - Venora spuściła głowę, gdy żachnęła się, że to co mówi faktycznie może być dla nich deprymujące, szczególnie przed ciężką batalią, która ich czekała. - To chyba wszystko... Chyba, że sami macie mi coś do powiedzenia? - spytała i westchnęła.

- ...I czy mamy tu jakiś alkohol, wino może? - dodała po chwili paladynka, wspominając w myślach bimber Augusta, który zawsze sprawiał, że składanie mu raportów i przeżywanie na nowo tych trudnych wydarzeń, było jakieś takie bardziej znośne.
-Alkohol... - prychnął Xalaz’sir -Dobre sobie…- dodał i kręcąc głową wyszedł na balkon, skąd było widać całą dolinę.
-Venoro ogromne połacie Faerunu są doszczętnie zniszczone. Smoki przekształciły miasta, twierdze i osiedla na swoje królestwa. Zdobycie żywności to trudne zadanie. W większości polujemy na smocze pomioty panoszące się gdzie popadnie. Woda zdatna do picia to jeden z najcenniejszych towarów. O alkoholu, owocach, słodkich ciastach możesz zapomnieć…- wytłumaczył Balthazaar.
Paladynka zrobiła minę niczym pouczona przez rodzica młódka i spuściła głowę. Żałowała, że o to zapytała, ale wydawało jej się, że akurat alkohol, choćby najpodlejszy bimber, będzie gdzieś walał się w kącie. Reszta wypowiedzi smoczydła była typowa dla niego, nie potrafiącego powiedzieć prostego "nie ma". Ale faktem było, że jego wypowiedź jeszcze bardziej uświadomiła ją jak koszmarne czasy nastały wraz z przebudzeniem Tiamat.

- Tyle cierpienia... Ciągła walka by przetrwać każdy kolejny dzień... - Venora pokręciła głową i uniosła spojrzenie na towarzyszy. - Tiamat i jej sługi pozbawiali nas najbliższych, często w okrutny sposób wykorzystując ich przeciw nam, niszczyli wszystko co mieliśmy... Ale mimo tego batożenia wciąż stoimy prosto, nie tracąc wiary w zwycięstwo - z jej oczu biło zacięcie i złość. - Cokolwiek nas jutro czeka, przetrwamy. Zgładzimy tą kurwę i odzyskamy nasz świat. - paladynka raptownie wstała i odetchnęła. Była bardzo, bardzo mentalnie zmęczona od natłoku informacji, emocji i ogólne wszystkiego czego doświadczyła w ostatnim czasie. Potrzebowała odpocząć, położyć się nawet na zwykłym kocu rozłożonym na podłodze.
Paladynka spojrzała na zamyśloną Kalasir i podeszła do niej.
- Pozwól, że pomogę ci zdjąć pancerz - powiedziała i stanęła za dziewczyną by zająć się wiązaniami jej zbroi.
Dziewczę spojrzało na matkę i skinęło jej głową.
-Balthazaarze!- krzyk mężczyzny zakłócił rozmowę na szczycie wieży. Smoczydło od razu podeszło do drewnianej klapy w posadzce nieopodal wejścia na balkon i otworzyło właz. Człek szepnął coś do jednookiego wielkoluda, na co ten tylko kiwnął głową i wejrzał na Venorę.

-Agness i jej rycerze dotarli do obozu…- rzekł do Venory.
- Przybyli wcześniej niż planowaliśmy. Ile pozostało do świtu? - zapytała paladynka zastanawiając się czy była to dobra czy zła nowina w ich obecnej sytuacji. - Idź przodem przywitać ich. Dołączę do ciebie jak rozbroję Kal - dodała z uśmiechem i skupiła się na wiązaniach pancerza, by jak najszybciej się z nim uporać.
-Poradzę sobie.- skomentowała córka Venory.
Venora zawahała się, ale uznała, że najwidoczniej Kal uważała, że spotkanie z dowódcą rycerzy Byka było ważne.
- Niech będzie - powiedziała w końcu kobieta i odstąpiła. - Prowadź w takim razie -mówiąc to podeszła do zejścia na dół. - Agness jest świadoma... że miewam takie dni jak dziś?
-Agness to nie interesuje- odpowiedział Balthazaar. Smoczydło ruszyło przodem schodząc drabinką w dół, a następnie kręconymi schodami prosto do podstawy wieży. Budynek przypominał magazyn i noclegownię. Wszędzie znajdowało się sporo skrzyń, beczek i wszelakiej maści broni i pancerzy.

Tam też stała Agness. W towarzystwie czwórki rosłych wojów, wyczekiwała spotkania z Venorą, trzymając swój hełm w kształcie głowy byka pod pachą. Jej pokryta tatuażami twarz była zmęczona i starsza niż ta, którą pamiętała Venora. Agness miała długie włosy sięgające niemal pasa, zaś boki głowy miała ogolone dosłownie do łysa.
-Mam nadzieję, że nie opóźniliśmy wymarszu?- odezwała się do rycerki i smoczydłą.
Paladynka pokręciła głową.
- Skąd. Spodziewaliśmy się was dopiero o świcie - odpowiedziała Venora i przyjrzała się towarzyszom jej przyjaciółki. - Rozgośćcie się i wypocznijcie
-Odpocznę z moimi ludźmi przy ognisku. O świcie zatem będziemy czekać na wymarsz.- odparła chłodno i opuściła niewielki budynek znikając w półmroku wieczoru.
Venora wpatrywała się jeszcze chwilę tam gdzie zniknęła sylwetka kobiety i w końcu złapała się pod boki.
- Najwyższy czas zacząć się modlić do naszych bogów - stwierdziła cicho, pod nosem. - Musi się nam udać. Wracajmy do wieży - Venora uniosła spojrzenie na szczyt budowli.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline