Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2018, 23:50   #529
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Co stało się z Ismem?
Gdzie znalazł się?
Czy został pobity? Napadnięty? Zraniony? Skoro krwawił, to raczej nie znajdował się w zbyt dobrym stanie. Prędko nasuwało się następne, najważniejsze pytanie…
Czy żył?


Lotte była kompletnie sama. Plaża i otoczenie prezentowały się pięknie. Miło było zaczerpnąć świeżego, morskiego powietrza po tak długim czasie spędzonym w podziemiach zaprojektowanego przez Aalta centrum Seinajoki. Szum morza, obijającego się rytmicznie o brzeg… Krzyk mew, nieco rozpaczliwy, nieco agresywny. Szelest wiatru obijającego się o skały i wpadającego w liczne kępy traw rosnących spokojnie gdzieś ponad. W tym wszystkim tkwiło przecudowne, naturalne piękno oraz swoista magia… Niepokój Visser po części dodawał temu wszystkiemu napiętego charakteru… ale z drugiej strony również dziwnego uroku.

Nie miała przy sobie ani kropelki wody pitnej. Nie mogła posłużyć się nawet złamanym scyzorykiem. Zero map, kompasu… a nawet pomysłu co do kontynentu, części świata, czy nawet… planety, na której znajdowała się. Brakowało jej zarówno broni, jak i towarzyszy. Mogła polegać tylko i wyłącznie na sobie. Czy to wystarczy w tak bardzo trudnych warunkach? Nie miała najmniejszego pojęcia. Bo nie wiedziała, czego spodziewać się.

Schyliła się i podniosła garść sypkiego piasku, jakby chcąc upewnić się, że jest naprawdę materialny. Dotknęła swojego ciała w najróżniejszych miejscach – nie wydawało się uszkodzone przez skok przez obelisk. Jej zmysły pozostawały ostre, a niemoc i ból, które odczuwała tuż po przebudzeniu, bardzo szybko ulatniały się. Chociaż tyle dobrego. Skrawek materiału po ubraniu Isma wciąż przeszywał serce lękiem.

Visser miała tylko trzy możliwości.
Mogła ruszyć w stronę morza. Przepłynąć go wpław? Utopić się w nim? Żadna z tych opcji nie zdawała się szczególnie zachęcająca, dlatego szybko je przekreśliła.
Druga polegała na zostaniu w tym samym miejscu. Jednak nie miała tu nic do roboty poza podziwianiem walorów estetycznych plaży. Co prawda zdawało się, że chwilowo było tu bezpiecznie… jednak gdyby właśnie ostrożnością kierowała się, to nie postanowiłaby przeprawić się z Pajarim na drugą stronę.
Pozostała więc tylko trzecia, ostatnia możliwość.
Musiała zapuścić się wgłąb wyspy.

Niezbyt dobrze szło się przez piasek. Stopy Lotte zapadały się w nim, więc ściągnęła buty, aby nieco ułatwić sobie tę wędrówkę. Bez nich mogła poruszać się szybciej. Rozglądała się wokoło, jakby mając nadzieję, że zaraz natknie się na młodego szamana. Jednak ten wciąż pozostawał nieobecny… Wnet wyszła z plaży i znalazła się na zielonym terenie tuż przed rosnącym lesie.

Mogła spodziewać się najróżniejszych rzeczy, przecież już wiele w życiu widziała.
A jednak widok leżącego na brzuchu mężczyzny zdawał się bardzo zaskakujący.
Był żołnierzem, a przynajmniej ubrał się w strój moro, tak charakterystyczny dla sił zbrojnych na całym świecie. Nie miał na głowie kasku, jednak posiadał broń… tyle że ta tkwiła kilka metrów dalej. Jej lufa była wygięta tak, jakby została zrobiona nie z metalu, lecz z plasteliny.

Lotte spostrzegła, że klatka piersiowa żołnierza poruszała się.
Wciąż żył.
 
Ombrose jest offline