Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2018, 00:01   #105
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Przesłuchanie

Gospoda ,,pod Rogatym Łbem”, Khazid Grentaz
15 Vorgeheim, 2529 K.I.
Północ

Khazid Grentaz było spokojną, stosunkowo senną osadą, nieprzywykłą do wojen i krwawych potyczek, toczących się w szerokim świecie. Bardzo rzadko dochodziło tu do burd, ale jeśli miały one miejsce, to dla znużonych pospolitością swojego życia mieszkańców, stawały się one tematem do rozmów przez wiele kolejnych dni, a nawet tygodni. Tym większe musiało być ich zdumienie, kiedy pewnej pochmurnej nocy szczęk oręża i jęki umierających, dobiegające z poddasza gospody ,,Pod Rogatym Łbem”, wyrwały ich z głębokiego snu. Incydent ów na długo zapisał się w pamięci mieszkańców i utwierdził w przekonaniu, że nawet za grubymi murami nie mogą czuć się całkowicie bezpieczni. Do pewnego stopnia zmienił też oblicze Khazid Grentaz, które od tamtego czasu znacznie wzmocniło straże i mniej ufnie spoglądało na cudzoziemców, choć w rzeczywistości nie ucierpiał tej nocy żaden mieszkaniec górniczej osady...

Błyszczące w świetle pochodni ostrze miecza przecięło ze świstem niewielką przestrzeń, jaka dzieliła skrytego pod szatami kultystę od jego oponenta - uzbrojonego w tarczę i topór węglarza z Oshausen. Słowik osłonił się przed nadlatującym mieczem, choć w ciasnym korytarzu, w którym rozgorzała krwawa walka, nie miał zbyt wiele miejsca, aby stosownie odpowiedzieć na ten mało wyrafinowany cios. Obok niego z mieczem w ręku stał Hans, odziany jedynie w znoszone, podarte przy nogawkach spodnie. Odsłonięty tors mężczyzny, ukazujący liczne, zdobyte w walce blizny oraz wykrzywiona w bojowej wściekłości twarz, zdradzała doświadczonego wojownika, obytego w fechtunku i nieznającego litości. Mimo to łowca nagród był poważnie ranny; jego bok intensywnie krwawił po spotkaniu z mieczem skrytobójcy i z każdym parowanym ciosem, coraz bardziej słaniał się na nogach, ledwo dotrzymując kroku swojemu oponentowi. Wszystko wskazywało na to, że lada chwila zamaskowany kultysta wyśle go w ramiona Morra i tak pewnie by się stało, gdyby nie Lilou, która niespodziewanie wynurzyła się zza pleców Hansa, odpychając swojego przyjaciela na bok i szybko zajmując jego miejsce. Błyskawiczna wymiana ciosów ze skrytobójcą zaowocowała brzydko wyglądającą szramą na udzie, która spowalniała elfkę i sprawiała, że wraz z upływem krwi miała coraz większe trudności w walce. Wepchnięty przez nią do pokoju Hans najwyraźniej dostrzegł to, bowiem bez zastanowienia rzucił się na kultystę z okrzykiem wściekłości i jednym potężnym cięciem, wykonanym znad głowy, rozpłatał mu czerep.
Walczący tuż obok Słowik nie miał czasu, aby podziwiać widowiskową śmierć, którą dostarczył im łowca nagród. Sam miał kłopoty ze swoim oponentem, dlatego postanowił poczekać, aż ten zmęczy się, bezskutecznie zasypując jego tarczę gradem ciosów. Kiedy zaczął wyczuwać, że kultysta z każdą upływającą chwilą słabnie i coraz rzadziej atakuje, Słowik przeszedł do kontrofensywy. Odepchnął gwałtownie przeciwnika od siebie, następnie zakręcił toporem młyniec w powietrzu i z pełnym impetem trafił kultystę prosto w kark, skracając go o głowę jednym zgrabnym cięciem. Dwóch kolejnych wrogów, ciasno ściśniętych w korytarzu przed nimi, pomógł pokonać Dietrich, którego garłacz był równie głośny, co efektywny. Wystrzelony z niego śrut rozerwał na strzępy najbliższego skrytobójcę, rzucając jego niemożliwe już do rozpoznania truchło o ścianę i ciężko ranił kolejnego, spowijając gryzącym oczy dymem wąskie pomieszczenie, w którym walczyli. Przez krótką chwilę widoczność w korytarzu zmalała do zera, ale nie przeszkadzało to Dietrichowi w dopadnięciu i dobiciu rannego nieprzyjaciela.
Dosłownie w tym samym momencie otworzyły się drzwi prowadzące do sypialni, która jako jedyna w lewym skrzydle karczmy nie była zajmowana przez awanturników. Wypadł z niej rudobrody krasnolud, który z okrzykiem boga wojny (“Grimnir!”) na ustach, wparował do sąsiedniego pokoju niczym huragan. Pochwycił on uciekającą przez okno przywódczynię zamaskowanych kultystów, pociągnął ku sobie i rzucił nią o ziemię, jakby była ledwie workiem kartofli. Wściekła kobieta rzuciła się na niego z mieczem i sztyletem w rękach, jednakże krasnolud okazał się być nadzwyczaj twardym oponentem i jako jedyny spośród walczących gości karczmy, wkroczył do boju będąc całkowicie do tego przygotowanym. Kyan Thravarsson nawet nie musiał specjalnie zasłaniać się przed atakami rudowłosej dziewczyny, gdyż ta nie była w stanie znaleźć luki w jego ciężkiej zbroi. Wymienili między sobą kilka mniej skutecznych ciosów i jeszcze więcej przekleństw, kiedy w końcu do sypialni Karla wparowała reszta awanturników. Wśród nich był Słowik, na którym widok rannych i umierających towarzyszy wywarł ogromne wrażenie. Chłop z Oshausen wydał wtedy z siebie przepełniony gniewem okrzyk, po czym natarł na kobietę z zamiarem wyładowania na niej całej swojej furii. Rudowłosa zabójczyni odwróciła się w ostatniej chwili w jego stronę i musiała błyskawicznie odskoczyć, aby uniknąć rozpołowienia toporem, jednakże ten raz wprawiony w ruch nie zatrzymał się na jednym ciosie i zatoczył szeroki łuk w powietrzu, zmierzając w stronę zaskoczonej tym zdumiewająco płynnym manewrem zabójczyni. Ostrze topora trafiło młodą kobietę prosto w obojczyk, tak iż słychać było trzask łamiących się pod impetem kości. Dziewczyna upadła na kolana przed nim pod wpływem samej tylko siły uderzenia, a z jej ust spłynęły strużki krwi.
- Wygrałeś - powiedziała doń, rozkładając ręce i uśmiechając się złowrogo, choć widać było po niej, że z ogromnym trudem stara się ukryć zadany jej ból. - A teraz mnie zabij...
W odpowiedzi ostry brzeg tarczy Słowika trafił ją na wysokości czoła i w rezultacie Eike Keiner straciła przytomność.
- Tą przyjemność zostawię innym - odpowiedział nieprzytomnej kobiecie Słowik, którego głos brzmiał nadzwyczaj surowo i beznamiętnie.


Po stoczonej walce awanturnicy mieli wreszcie czas, aby zająć się swoimi ranami i dokładniej przyjrzeć się wrogom. Skrytobójcy nie mieli przy sobie żadnych dokumentów, które mogłyby zdradzić ich tożsamość lub chociaż cel jaki by im przysługiwał, choć nikt nie miał wątpliwości, że to Karla chcieli przede wszystkim dorwać i prawie im się to udało. Na szczęście dla niego, Durak miał przy sobie zestaw odtrutek, które w ostatniej chwili uratowały życie umierającemu szlachcicowi. Mimo to Karl był w nędznym stanie i wszystko wskazywało na to, że jego rekonwalescencja potrwa długo; o wiele dłużej niż to miało miejsce w przypadku Leliany. Kluczem do poznania tożsamości napastników wydawały się być zdobiące ich dłonie i ramiona tatuaże, które zdradziły przynależność do jednego z zakazanych w Imperium kultów. Awanturnicy byli jednak nieobeznani w religijnych realiach i poza podstawowymi informacjami o nich, nie wiedzieli zbyt wiele o wyznawcach Mrocznych Potęg, dlatego żaden z nich nie był w stanie zidentyfikować, do którego z poświęconych czterem głównym bóstwom kultów przynależeli zamaskowani napastnicy.
- Musimy czym prędzej opuścić to miejsce… Z rana, do Scharmbeck… - majaczył Karl Lehman, kiedy był opatrywany przez Ludo. Mimo malującego się na twarzy wysiłku i trawionej go od środka gorączki, jego spojrzenie wydawało się być przytomne. Sprawiał wrażenie jednocześnie przerażonego i zdeterminowanego. Odchodzącego od niego cyrulika złapał jeszcze za krawędź kubraka, powstrzymując na chwilę przed odejściem.
- Powiedz im… Przekaż to! - W swej bezsilności uderzył ręką o znajdujący się obok łóżka blat szafki nocnej. Wydawał się być wściekły z powodu swojego stanu zdrowia, który eliminował go z podejmowania jakichkolwiek decyzji. Nie podobało mu się, że przestał panować nad sytuacją i to on stał się teraz ciężarem dla innych.


Sypialnia Karla, jak i łączący się z nią korytarz, wyglądały jakby przeszedł przez nie istny huragan. Liczne w ścianach dziury po ołowiu i ostrzach mieczy, połamane meble, zdewastowana podłoga, a na domiar złego; hektolitry wylanej krwi oraz rozszarpane na strzępy ciała poległych - to był pierwszy widok, jaki ukazał się grupie uzbrojonych, groźnie wyglądających krasnoludów, którzy wparowali do karczmy chwilę po tym, jak tylko dotarła ich wieść o toczącej się w niej walce. Przewodził im sam than Harek Fimbursson, którego niezwykle kunsztownie wykonana zbroja oraz oręż, nosiły liczne pozłacane zdobienia. Był to sędziwy krasnolud, o brodzie długiej i szarej, której sięgające ziemi warkocze spięte były ze sobą złotymi klamrami i podobnie jak jego groźnie wyglądający kamraci; sprawiał on wrażenie bardzo doświadczonego wojownika, który w swoim długim i burzliwym życiu brał udział w niejednym konflikcie zbrojnym.

- Co tu się podziało?! - Huknął na awanturników, niemalże gotując się ze złości. - Khazid Grentaz to spokojna osada, dość nam tu wojen! Skoro przyprowadzacie je ze sobą, odpowiecie przed naszym surowym prawem! - Mimo pozornie okazanej wrogości, than spoglądał na zgromadzonych przed sobą awanturników, jakby oczekiwał od nich odpowiedzi, która wyjaśni sprawę i zdejmie z nich ciężar winy. Nie trudno bowiem było się domyślić, że to ranni, półnadzy i wyraźnie wystraszeni cudzoziemcy padli ofiarą zamaskowanych typów, a nie na odwrót. Surowy wyraz na jego twarzy po chwili złagodniał nieco, ale widać było w jego mądrych oczach, że oczekuje od awanturników szczegółowego wyjaśnienia; nie tylko opisu wydarzeń, ale też podania przyczyny całego zajścia i nie zadowoli się niczym innym.
Tymczasem stojący za plecami thana zbrojni siepacze wyglądali, jakby tylko czekali na odpowiednią wymówkę do rozszarpania na strzępy awanturników, a patrząc na ich imponujący rynsztunek i wymalowane na surowych twarzach doświadczenie - przyszłoby im to dziecinnie łatwo, pomimo że sami w sobie nie stanowili licznego oddziału. Stłoczeni w korytarzu tarczownicy oczekiwali jakiegokolwiek sygnału od Fimburssona, do tego czasu zadowalając się posyłaniem cudzoziemcom groźnych spojrzeń.

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline