Skinął oszczędnie głową w stronę Duraka, jednak nie zdążył się przedstawić gdy wparowała straż.
- Najpierw wyżyj byś mógł podzięki składać w innym wypadku wychylimy 'Ale' dopiero gdy spotkamy siem w Salach Przodków - rzekł krótko
Kyan odwrócił się w stronę Thana stając przed nim w odległości wystarczającej by gwardia Thana nie musiała się stresować. Zatknął młot za pas i zarzucił tarcze na ramie.
- Kyan Thravarsson,Altrommi z klanu Khazak Khrum Twierdzy Karak Kadrin , do usług twoich i twojego klanu – skłonił się uroczyście okazując szacunek Thanowi
Kyan uznał że on zacznie mówić jako że khazad khazadowi pierwej zaufa niźli jakiemuś człeczynie nie wspominając o elfie, może nawet lepiej jeśliby elfa nie zauważył wcale…
– Nie dalej gdy słońce zaczęło schodzić ze szczytu dotarłem do waszej osady Thanie, w celu zasięgnięcia języka i zapoznania siem z dotkliwym problemem jaki trapi kopalnie i oferowania swej pomocy w owej. Jednakoż miałżem to poczynić świtaniem. Gdy karczma ucichła, zbudził mnie nasz okrzyk wojenny tego otóż khazada – wskazał paluchem na Duraka – który jak siem okazało wynajął pokój naprzeciw mego. Nie bacząc na nic, ruszyłem mu z pomocą jak brat bratu gdy khazad w potrzebie. Patrząc po owych we śnie ktoś ich zaatakował, a martwe ścierwa zalegające glebę należom
do najeźdźców. Jok widać i przybysze ucierpieli jokieś obtarcia. I być może nie zawracałbym tym głowy Thanowi jednakoż to co ujrzały me oczy… nie pozwoliło mi nie zareagować. Niechaj Than spojrzy, a zrozumie o czym rzecze i czemuż w środku nocy wasza obecność była niezbedna.
Kyan podszedł do nieprzytomnej kobiety z która walczył szarpnął za jej ramię i uniósł jak szmaciana lalke by wyraźniej widać było znak jaki ma wypalony na ramieniu. Następnie splunął parszywie.
Jego dudniący głos i chropowaty khazalid wypełnił salę dalej rozmowę kontynuując w khazalidzie.
– Na falujomcom brode Grimnira obaj wiemy co to…. Jest nieprzytomna ale dycha i żyw. Przetrącił żem jej kulawce i połamał lapy co by przypadkiem jakimś elfim podstępem nie uszła bomdz sama nie pozbawiła się życia.
Po mojemu Thanie jeśli można cuś zasugerować warto by sucz przesłuchać przy pomocy kowadła i ognia i wzmocnić straże. Kto wie? Może ich jezd tu wincyj a to jedynie zwiadowcy? – Kyan pokiwał z powagą głową
Cmoknął z namysłem Kyan puszczając kultystkę by gruchnęła na podłogę.
– Jeśli kultyści nastają na tej grupy żywota, świadczy to o tym że zapewne są ich wrogami lub majom cuś czego owi pożomdajom. Jeśli zadali sobie tyle trudu by dopaść ich tak blisko Karak Hirn. – zmarszczył ze zmartwieniem brwi Kyan
Przeniósł wzrok na Duraka chwilowo
– Jezd miedzy nimi khazad Durak Gimblinson z Cragmere, Thanie – wskazując Duraka – moży rzeknie cuś wincyj co rozjaśni tom sprawę. – skwitował
Kyan sam był ciekaw kim są i dlaczego Chaos depcze im po piętach.