13-06-2018, 15:06
|
#112 |
Administrator | Morn nie mógłby powiedzieć, że życie spędził wśród książek. Nie mógłby też powiedzieć, że kocha książki nad życie i świata poza nimi nie widzi, ale musiał przyznać, że nie ma nic przeciwko temu, by usiąść wygodnie, przy kominku, z pergaminem czy innym zwojem w dłoni, lub rozłożyć okutą żelazem księgę na pulpicie i pogrążyć się w lekturze.
Biblioteka bumistrza nie należała być może do najokazalszych, jakie Morn miał w swym życiu odwiedzić, ale bez wątpienia znajdowało się tam kilka dzieł, którymi warto było się zainteresować.
Co prawda przede wszystkim Morn chciał się jak najwiecej dowiedzieć o Oakhurst i okolicy osady (ze szczególnym uwzględnieniem przeklętych kwiatów i Cytadeli), ale okazało się, że można będzie połączyć przyjemne z pożytecznym.
Przyjemnym było siedzenie w jasnym i ciepłym pomieszczeniu (podczas gdy dokoła szalała wściekła zima), a pożytecznym - możliwość przeczytania i przetłumaczenia paru tomów ze smoczego na wspólny - za wynagrodzeniem.
I chociaż mógł to załatwić w ciągu dziesięciu dni, to wolał nieco przedłużyć pracę na tłumaczeniami. Wszak lepiej było mieszać pracę i przyjemności (i spędzić dwa dziesieciodnie w bibliotece), niż zapracować się na śmierć, a potem siedzieć bezczynnie i czekać, aż śnieżyca się skończy.
Oczywiście od czasu do czasu odwiedzał kompanów i, w miarę swych możliwości, służył im pomocą. |
| |