Lavina, Dieter oraz
Kerm zabrali się za nieboszczyka. Omotali go w znalezione przez Lavinę prześcieradła, po czym ułożyli go na kilku gałęziach. Całość oblali znalezionym olejem i podpalili. Wszyscy towarzysze, no może z wyjątkiem
Olegario obserwowali palące się zwłoki. Płomienie dosyć szybko pochłaniały ciało, a czarny dym pomimo braku wiatru kierował się w stronę chaty. Wieczór jednak przebiegał bez żadnych niespodzianek. Przygotowana przez
Ryżego kolacja była jedną z pyszniejszych, jakie zdarzyło mu się przygotować, a to za sprawą trzech zajęcy, które upolowali
Ari, François oraz
Sigrid. Bezchmurne niebo i świecące gwiazdy sprzyjały podziwianiu pięknego górskiego krajobrazu, na tle którego jak duch straszył przeklęty zamek.
Oporządzone zwierzęta były spokojne, wszystkie znaki na ziemi i niebie wróżyły, że noc będzie spokojna. W zasadzie do świtu nie zostało już zbyt wiele czasu gdy nagle bezchmurne niebo rozjaśniła błyskawica. Miało to miejsce podczas warty
Hugona i
Foggi. Po pierwszej błyskawicy w chwilę później pojawiła, się następna, następna i jeszcze kolejna. Foggia naliczyła ich co najmniej dwa tuziny. W górach burze bywają gwałtowne, ale tej burzy nie towarzyszył żaden deszcz, a pioruny waliły jakby w jedno miejsce tuż nad lasem.
Nagle zagrzmiało bardzo blisko, a piorun uderzył w drzewo znajdujące się nieopodal ich schronienia. Zaciekawiona Foggia wyjrzała na zewnątrz, a jej oczom ukazał się szkielet. Z lasu wychodziły następne zastępy nieumarłych uzbrojone w kosy, włócznie, w tym samym czasie na tle zamku rozświetlonego piorunami Otto zauważył zgarbioną postać oraz błyskawice bijącą od ziemi do nieba.
- Czyżby to on był tego sprawcą? - zapytał sam siebie.
- Czym prędzej trzeba powiadomić przeora - powiedział głośniej Otto
- obawiam się, że możemy mieć kłopoty - dokończył i zaczął się modlić szykując swe toboły by jak najprędzej opuścić to miejsce.