Durak kiwnął głową na zgodę i zwrócił się ku schodom skąd dochodziły odgłosy podkutych buciorów.
- Chyba straż przybyła z odsieczą.- Mruknął i oparł się ciężko o ścianę. Był ranny i jeszcze szumiało mu w głowie po piciu.
Durak z grymasem bólu ukłonił się podobnie jak Kyan.
- Witaj Thanie. Ja również oddaję się do usług Tobie i Twemu klanowi.- Łowca mówił spokojnie i z szacunkiem, którego wymagał sędziwy khazad.
- Przybyliśmy tu z Imperium szacowny Thanie.- Zaczął jak tylko wybawiciel ich z nocy wskazał Duraka.
- W drodze napadli nas zbóje i to na granicy Waszego królestwa. Jednak odparliśmy ich atak lecz nasza towarzyszka została ciężko ranna.- Tu wskazał na Leliane.
- Postanowiliśmy zatrzymać się w waszym wspaniałym mieście by szukać pomocy u medyków bo z każdą godziną było coraz gorzej z nią.- Pokiwał głową.
- W drodze natrafiliśmy na wasze oddziały szykujące się do bitwy z grobi. Ruszyliśmy do obozu, który wkrótce musiał odpierać atak parszywych grobi, które nikczemnie zaatakowały chcąc zajść główne siły z boku. Razem z obrońcami stanęliśmy do walki. Trup się walał po podejściu w zielonej krwi i z nie małymi problemami odparliśmy wespół atak.- Kiwnął głową na potwierdzenie swoich słów.
- Później przybyliśmy tu z przewodnikiem, o którym Thanie zapewne słyszałeś od strażników przy bramach.- Popatrzył pytająco.
- W mieście skierowano nas do tego niziołka by udzielił nam pomocy a następnie przybyliśmy tu i resztę znacie już Thanie Finburssonie- Dodał na zakończenie i z westchnięciem i ze zmęczenia opadł trochę lecz przytrzymał się o ścianę.
- Kim są i co chcą te plugastwa? Zapewne naszej krwi bo nie raz ich krew toczyliśmy.- Dodał gdy zebrał trochę sił.