Druga połowa nie przyniosła w meczu zbyt wielu zmian. Przynajmniej w kwestii tego, która z drużyn jest lepsza, bo wynik zmienił się aż o 4 bramki. 7-0! Całkowita deklasacja. Chociaż rywal nie postawił poprzeczki zbyt wysoko, nie oddając nawet jednego celnego strzału na bramkę Garretta. Po końcowym gwizdku cała ekipa Furano popadła w euforię. I trudno było się temu dziwić, bo wszyscy zagrali wyśmienicie. Obrona wraz z Toyotą rozbijała każdy atak Sapporo, Sasaki zbierał asystę za asystą, Hijimee ustrzelił hattrick, a Forfang zdobył pewnie bramkę kolejki. Może skrzydłowi nie pokazali się w tym meczu w pełnej klasie, ale i tak zagrali świetnie.
Wszyscy, poza Jonathanem - on spędził 80 minut stojąc i nic nie robiąc. Pod koniec spotkania zaczęły boleć go już nogi. Myślał nawet czy nie usiąść, ale powstrzymał się przed takim okazaniem arogancji względem zawodników z Sapporo. Przeżyli oni dzisiaj wystarczająco upokorzeń. Za to Haneda Isao spędził cały mecz siedząc, a Garrett wcale nie zaprezentował się lepiej od niego. No cóż, czasem warto być drugim bramkarzem.
Mimo wszystko również Jonathan schodził z boiska w szampańskim nastroju. Najważniejsze było wszakże odniesione zwycięstwo. Co prawda panującą ekscytację starał się ostudził trener, który przypomniał wszystkim z kim grają za tydzień, ale dzisiaj nie robiło to na nikim takiego wrażenia jak ogranie 7-0 Sapporo. A prawdziwe świętowanie miało się dopiero rozpocząć, bo Hijime wynajął dla nich jakiś apartament.
Przed opuszczeniem szatni Jonathan podszedł jeszcze do Kenjiego i poklepał go po plecach. Kapitan zagrał dzisiaj wyśmienicie, otwierając wynik spotkania i nie pozwalając rywalom na podejście pod bramkę Garretta. - Nie tak się umawialiśmy Kenji - uśmiechnął się Amerykanin - ale liczę że chociaż z Osaką dasz mi się wykazać. |