Coś tu nie grało i nie chodziło o paranoję. Messa, jedzenie, przyjemna gadka skupiona na potrzebach pasażerki na gapę… jakby właśnie Vega nie miał awarii, zgrai zbuntowanych robotów na pokładzie i martwych załogantów. Przynajmniej Nina zdawała się ich nie zauważać, żyć sobie w swojej małej bajce, gdzie ocena pracy jest największym zmartwieniem.
Coś było nie tak, bardzo nie tak. De Luca nie wiedziała tylko co… laska zwariowała? Zamknęła się w swoim małym świecie, skupiając na tym co zna i udając że wszystko jest pod kontrolą?
Obiad pachniał drażniąco, przypominając aktorce o tym jak bardzo głodna się zrobiła. Ciepłe, pożywne jedzenie na wyciągnięcie ręki. Impuls, aby zostać w messie i dać na wstrzymanie… tylko nie leciała na wakacje.
- Czekaj, kim jest Gordon? - Silvia stała od stołu i szybko ruszyła za drugą kobietą z bólem serca zostawiając kuchenkę wydzielającą boski zapach. I ten zegarek, kwestia z bateriami… a co jeśli Nina była robotem? To… zawsze jakieś wytłumaczenie - Gdzie idziesz, co się tu dzieje? Jak dotrzeć szybko na mostek? Musze iść na mostek, możesz mi z tym pomóc?