Wygląd kanclerza zdawał się potwierdzać jego słowa. Zdaniem Berwyna Publius miał pełne ręce roboty i przydałoby mu się kilka dni odpoczynku. A Berwyn nie był do końca pewien, czy ich relacja bardzo kanclerza ucieszy i do wspomnianego odpoczynku przybliży.
- Wiemy wiele, można by rzec - powiedział - a przy odrobinie szczęścia nawet świadka byśmy mogli dostarczyć - dodał - gdyby nie obawa, że zbyt wiele osób by go zobaczyło, a to by nie posłużyło naszej sprawie.
Być może kompani zamierzali parę rzeczy zachować w sekrecie, ale on wolał od razu wyjaśnić wszystko.
- Całą sprawą kieruje kilku lub kilkunastu kapłanów Mitry - mówił dalej - zrzeszonych w tak zwanym Bractwem Byka. Jednym z przywódców jest niejaki Constantus, a pomaga mu lord Nadanidus. To w podziemiach jego dworu odbywają się spotkania. Lord ma ponoć pałac w Starym Tamarze, nieopodal Cytadeli. I ma też coś wspólnego z wielkimi wężami. Jest, tak sądzimy, magiem, ale na to dowodów nie mam.
- Jeśli nasz świadek powiedział prawdę - dodał - to najbliższe spotkanie spiskowców odbędzie się dwie godziny po zmroku.