14-06-2018, 23:20
|
#674 |
| Loftus zaklął w duchu, tak dobrze szło. Przeprowadził numer swojego życia i właśnie ktoś mu go popsuł. Garnizon nie miał prawa upaść, chyba że rzeczywiście ujawnili się sabotażyści. Tak czy inaczej pomysł z odeskortowaniem jeńców do garnizonu był spalony. Tak samo jak wycofanie do niego części sił. Zakładał jednak, że Khazadzi nie wysłali swoich wszystkich sił i część z ich strażników przebywa w Silber Haus. Mag zwrócił się więc do posłańca: - Biegnij do krasnoludów w skarbnicy. Przekaż im, że prowadzimy do nich dwie dziesiątki jeńców. W razie problemów goń do akolitki w porcie i zdaj jej relację.
Następnie widząc, że graniczni zaczęli podnosić broń i ponownie szykować się do walki wykrzyczał magiczną formułę - Ei mihi, rusticitas hominem. – Czar niezdarność przeciwko dowódcy oddziału wroga, lub jeśli takiego nie byłem w stanie rozpoznać to pierwszemu żołnierzowi który podniósł broń. Mag miał cichą nadzieję, że któryś z wrogów zasugeruje się i rzuci swoją broń, lub zawaha się przed jej podniesieniem. - Karl! Weź czterech ludzi i prowadź powoli jeńców w stronę skarbca. Przekaż ich Khazadom – Zakrzyknął do jednego z ludzi Sala. Widząc, że Ci wraz z jeńcami się cofają. - Reszta zostać przy mnie! Utrzymać zwarty szyk! Mur z włóczni* - Mag obawiał się, że w luźnej walce ochotnicy pójdą w rozsypkę. Osłaniając się wzajemnie mają chyba większe szanse, oddzielą go od pierwszego uderzenia wroga, a co najważniejsze zyskają czas na odprowadzenie jeńców i przyjście pomocy. ~Na wszystkich bogów, gdzie Bert, czy Gustaw.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
Ostatnio edytowane przez pi0t : 16-06-2018 o 11:31.
|
| |