Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2018, 21:45   #4
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Tego dnia, mimo natłoku obowiązków wyszła z pracy wcześniej niż zwykle. Chwile po opuszczeniu Ministerstwa Magii teleportowała się w okolicę domu rodziców. Z dala od zgiełku centralnej części miasta i zamieszania w Ministerstwie w końcu mogła odetchnąć.
Mimo, iż wiedziała, że rozmową, którą zaraz przeprowadzi nie będzie należała do najlżejszych czuła coś w rodzaju spokoju, bo wiedziała, że podjęła słuszną decyzję.


- „.... i kim staje się czarodziej, gdy straci swą magiczną moc? Odpowiedzi, każdy musi poszukać w sobie.” Eris Clark. – Skończył czytać artykuł z dzisiejszego wydania Proroka Codziennego i uniósł wzrok na krzątającą się po pomieszczeniu córkę. – Całe Biuro Dezinformacji na twojej głowie i masz jeszcze siłę na te felietony d – westchnął. – Ty chyba jesteś niezniszczalna.
Marcus zamknął Proroka i przyjrzał się córce pakującą kufer. - Eris - zaczął dość niepewnie. - Nie musisz tego robić.
Wydawało się, że młoda, ciemnoskóra kobieta, która z zainteresowaniem oglądała stare pudełko po różdżce, nie słyszy słów ojca. – Heban – zaczęła pod nosem - włókno z serca smoka, 13.5 cala, bardzo sztywna.
- Te czarne jak smoła różdżki mają imponujący wygląd i reputację – dopowiedział biały mężczyzna po pięćdziesiątce. - Pamiętasz, co jeszcze powiedział wtedy Ollivander?
Erin spojrzała na ojca z uśmiechem. Milczała chwilę, by przypomnieć sobie moment, gdy w końcu wybrała się z rodzicami po upragnioną różdżkę. - Szczególnie nadają się do wszelkiego rodzaju zaklęć w pojedynkach oraz do Transmutacji – rzekła naśladując głos wytwórcy różdżek - chyba to było jakoś tak. Ojciec pokiwał głową i bez chwili namysłu dalej cytował Ollivandera. - Najbardziej pasują do czarodzieja, który ściśle trzyma się własnych przekonań i wyznaczonych celów, bez względu na naciski otoczenia. Zasadniczo włókno smoczego serca tworzy różdżki o największej mocy, zdolne do ekstrawaganckich zaklęć. Mają tendencję do szybszej nauki od właściciela niż inne rodzaje – skończył.
- Różdżki z rdzeniem z włókna ze smoczego serca zdają się być najbardziej skłonnymi do Czarnej Magii – kontynuowała. – Ej, nie patrz tak, przecież tylko powtarzam słowa pana Garrick’a! – wytłumaczyła się napotykają surowe spojrzenie ojca. – Chyba jakoś wyszłam na ludzi? Patrz, jaka mała – zmieniła temat wyciągając ze skrzyni szatę z wyszytym na piersi wężem – to ta z pierwszego roku. Pamiętam, że podczas Ceremonii Przydziału byłam przekonana, że tak jak Erick trafię do Ravenclawu.
- Ale, że jesteś wykapaną mamusią – wtrąciła Marcus – Tiara Przydziału nie mogła wybrać inaczej niż Slytherin. – Mężczyzna zamyślił się na moment. – Ciekawe, gdzie trafią bliźniaki twojego brata, hmm… Na pióra Hipogryfa, to już za 4 lata! Jaki ja jestem stary!
Eris zachichotała i z trzaskiem zamknęła kufer. – Schowałam chyba wszystko, co może kojarzyć się ze światem czarodziejów – powiedziała a w jej głosie ojciec natychmiast wyczuł smutek.
- Córeczko, masz dobrą pracę, przyjaciół… Naprawdę, nie mus…
Ciemnoskóra kobieta wstała gwałtownie, wyprostowała się i z odrobiną szaleńczej desperacji wypisanej w brązowych oczach podeszła do ojca. Stała tak przez moment, by po chwili ukucnąć przy zajmowanym prze mężczyznę fotelu. – Matka już raz próbowała się zabić – powiedział dosadnie jakby dla przypomnienia. – Zrobimy tak, jak zaplanowaliśmy. Gdy tylko się wybudzi i pozwolą zabrać ją ze Świętego Munga rzucę na nią zaklęcia zapomnienia. Zapomni o tym, że jest czarownicą - starała się panować nad głosem, lecz ten mimo tego drżał. – W domu twojego ojca, pod działaniem zaklęcia Oblivate, w otoczeniu mugoli… - Oczy Eris zaszkliły się lekko, więc szybko przetarła je rękawem obszernej koszuli. – To jedyna szansa żeby przetrwała. Do czasu aż znajdzie się lek na Mugolizm.
- Ale są Aurorzy oraz inni czarodzieje i czarownice bardziej kompetentni do szukania rozwiązania zagadki tej strasznej choroby. Przecież nie musisz…
- Muszę – rzekła stanowczo znów wchodząc w zdanie ojcu. – Ja też nie wyobrażam sobie życia bez magii.
Ustała powoli, ucałowała ojca w czoło. - Lecę na to spotkanie - oznajmiła i zniknęła.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline