Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2018, 22:44   #138
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Starsza miała dzisiaj leniwą noc, bo zastali ją nadal leżącą w łóżku. Spoczywający na krześle szlafrok wskazywał na to, że wstała by się obmyć, ale po za tym wszystko wydawało się być bez zmian, w porównaniu z momentem w którym wyszli. Wampirzyca oderwała się od jednej z kobiecych piersi i spojrzała na wchodzących do pokoju narzeczonych.
- Jak wam się udało przyjęcie?
- Dziękujemy, całkiem nieźle. Charlotta poczuła się zmęczona
- wyjaśnił wcześniejsze przybycie. - Florence, czy znasz gentlemana Edwarda Howarda? Mieszka obecnie u swojej rodziny. Pewnie któraś z lordowskich, czterech linii owej rodziny - podał jej londyński adres. Rzeczywiście przez niektórych Howardowie byli nazywaniu “drugą rodziną Anglii” mając aż cztery parowskie tytuły. Inna kwestia, że ich gałęzie rozeszły się setki lat temu. Jednak pomimo wszystko czterech lordów nosiło nazwisko Howard. Henry Howard nosił tytuł diuka Norfolk, Charles Howard był hrabią Suffolk, George Howard hrabią Carlisle i kolejny Henry Howard hrabią Effingham. - Spotkaliśmy go na balu. Wyobraź sobie, że jest ghulem. Jego pan, szanowny Beatchan wysłał go tutaj na przeszpiegi. Oczywiście do tego się nie przyznał, ale odczytałem myśli. Wyobraź sobie, iż znam owego wampira, albo raczej wtedy jeszcze nie był wampirem. Taki chłopiec, który kręcił się przy mojej matce, Pani Jeziora, eony temu. Podobno obecnie przebywa w Szkocji. Jako, że znaliśmy się, wspomniałem Howardowi, że napiszę do jego pana list poprzez niego.
- Och to rzeczywiście nietypowe spotkanie. Roso, pomożesz Charlotcie się rozebrać i wymyć. Mario, przynieś naszym gościom coś do przekąszenia
. - Wampirzyca wydała polecenia, a dwie ghulice przystąpiły do pracy. Rosa uśmiechnęła się do Charlotty i zabrała się za rozwiązywanie jej gorsetu.
- Oczywiście kojarzę Howardów. Można nawet rzec, że jestem z nimi spokrewniona, jeśli dobrze liczę w czwartym czy piątym pokoleniu. Są spokrewnieni z Hrabią Effingham, twoim imiennikiem Henrym. Z resztą, obecnie przebywa w Londynie. Z uwagi na pożary dosyć często odbywają się spotkania izby Lordów. - Zamyśliła się. - Ale Edwarda nie kojarzę, przynajmniej nie takiego, który bywał by na balu. - Zaśmiała się cicho i zerknęła na Charlottę, z której właśnie zsunęła się ciężka suknia, pozostawiając kobietę jedynie w cienkiej halce i bieliźnie. - Jeśli jednak to szkocka gałąź to mogę go nie znać. Czy chciałbyś skorzystać z biurka i napisać do niego jeszcze dzisiaj?
- Po pierwsze gratuluję paranteli
- rzeczywiście pokrewieństwo z dobrą rodziną stanowiło wartość dla rycerza Artura. - Po wtóre oczywiście, iż napiszę. Pytanie tylko, co według ciebie powinna zawierać treść. Aha, jeszcze trzeba powiadomić księcia oraz pewnie naszą malkaviańską przyjaciółkę.
- Ghule nie mają zakazu przebywania w Londynie… chyba że węszą na czyjejś domenie. O czym chcesz ich poinformować
? - Florence wskazała mu znajdujące się w sypialni biurko. Sama zupełnie naga przysiadła na jego krawędzi, obserwując jak ghulica, rozplata włosy Charlotty. - Pytanie co chcesz osiągnąć? Odświeżyć znajomość? - Zerknęła na wampira, ale szybko powróciła wzrokiem do jego narzeczonej, najwyraźniej nie chcąc tracić widoków.
- Planowałem oczywiście, ale ghul wspomniał, iż planuje przebywać jeszcze jakiś czas, na pewno ileś dni. Skoro nalegasz na pisanie natychmiast, oznacza, iż coś chcesz osiągnąć owym szybszym pismem. Natomiast o czym chcę zawiadomić księcia oraz innych? Chyba o tym, izby wiedzieli, że do Szkocji dotarły wieści na temat Londynu oraz wysyłani są szpiedzy. Nie znam relacji księcia oraz owego Beatchana - wyjaśnił Florence. - Ponadto gdyby przypadkiem nieznajomy wampir utłukł mości Edwarda, tamten nieznajomy, chyba jakoś nie byłoby najlepiej.
- To prawda. Zaraz polecę by ktoś udał się do Peela i Anny
. - Z Charlotty zdjęto bieliznę i Florence aż westchnęła. Patrzyła jak Rosa podaje narzeczonej wampira szlafrok i wyprowadza ją do łazienki i dopiero wtedy w pełni skupiła swoją uwagę na Gaherisie. - Nie nalegam byś pisał do niego dzisiaj, pytałam jedynie czy odczuwasz taką potrzebę. Doskonale wiesz, że ja wasz czas najchętniej wykorzystywałabym w innych celach. - Mrugnęła do niego, rozchylając uda, między którymi perliła się jej wilgoć. Gdy Maria wróciła, niosąc tacę, na której znajdował się jakiś napój i owoce dla Charlotty, oraz dwa kielichy z krwią na wampirów, starsza zwróciła się do niej. - Będę chciała być zaniosła wieści do starszej Maklavian i Księcia. Skinęła Gaherisowi by przekazał je nagiej ghulicy. Wampir obejrzał ją całkiem taksującym spojrzeniem, ale nie takim handlowym, tylko raczej pełnym uznania artysty.
- Już mówią, co prosiłbym, żebyś przekazała. W Londynie pojawił się ghul Edward Howard. Szpieguje oczywiście dla swojego pana. Jego panem jest Beathan przebywający na terenie Szkocji obecnie. Znam go z czasów przed spokrewnieniem, kiedy przebywał przy Pani Jeziora, albo przynajmniej próbował przebywać. Obecnie mieszka u swoich krewnych Howardów niedaleko Westminsteru - podał dokładny adres. - Umówiłem się z ghulem, iż napiszę do jego pana list z jakimś nawiązaniem do dawnych czasów. Chyba tyle wszystkich informacji - rzekł wampir wdychając zapach owej wilgoci pomiędzy nogami Florence.

Sympatyczna ghulica przytaknęła i opuściła pokój. Florence odprowadziła ją wzrokiem i sięgnęła po jedno z zaostrzonych piór do pisania. Tuż obok leżały pióra wieczne, ale najwyraźniej starszej zdarzało się nadal używać tych bardziej tradycyjnych narzędzi. Przesunęła pierzem po podbródku wampira.
- To jaki plan teraz? List do ghula… czy masz ochotę na coś innego? - Rozchyliła mocniej nogi, pokazując swoje nabrzmiałe płatki.
- List do ghula zostawimy na kolejny raz. Specjalnie wspomniałem Marii na temat listu, żeby przekazała informację. Ewentualnie może nasi znajomi zechcą tam również przekazać jakieś wieści oraz będą mieli sugestie co do treści. Dlatego wolałbym się powstrzymać z pisaniem teraz. Zaś coś innego - uśmiechnął się - tak mam ochotę. Tylko, martwię się o Charlottę - wyjaśnił - jesteś kobietą, więc znasz się lepiej na takich sprawach. Czy to, iż słabiej się poczuła może mieć związek z jej stanem, czy może się kochać z nami teraz, czy lepiej, żeby wypoczęła? Chciałbym żeby była szczęśliwa oraz oczywiście, żeby nic jej nie było złego. Ewentualnie może mogłaby uczestniczyć w naszej zabawie, jeśli wobec niej bylibyśmy bardzo delikatni.
- Pierwsze trzy miesiące są zazwyczaj bardzo męczące
. - Florence przyciągnęła go delikatnie do siebie, obejmując nogami. Uważała jednak przy tym by swą wilgocią nie zamoczyć jego spodni. Powoli zabrała się za rozpinanie jego ubrań. - Potem będzie lepiej. Myślę, że delikatne i powolne igraszki, dobrze ukołyszą ją do snu.
- Wobec tego … cieszę się, że tak mówisz oraz powinniśmy być ostrożni, bardzo ostrożni, co nie oznacza braku przyjemności
… - dłonią zaczął delikatnie gładzić jej włosy, zerknął jednocześnie na drzwi, skąd liczył zaraz wyjdzie Charlotta. Tymczasem poddał się rozbierającej sile Toreadorki pozwalając się negliżować.
- Mój drogi to głównie ty musisz być ostrożny. - Mrugnęła do niego, odkładając na biurko marynarkę i kamizelę. Po rozwiązaniu krawatki, przeszła do rozpinania koszuli. - Pocałunki i dotyk kobiecych palców, jeszcze nikomu nie zrobiły krzywdy.
- Wobec tego przy Charlotcie muszę się starać, by dotyk męskich palców był równie delikatny. Czy wiesz, czy musimy się skonsultować z jakimś medykiem, czy coś takiego
? - pieścił jej włosy obydwiema dłońmi, przerywając tylko na zdjęcie stroju.

Wampirzyca zamruczała i odrzuciwszy koszulę Gaherisa, przeszła do jego spodni, zsuwając się przy tym z biurka wprost na podłogę i klękając przed mężczyzną.
- Pozwól mojemu lekarzowi się nią zająć. Ufam mu i ma duże doświadczenie. - Ucałowała kryjącą się pod bielizną męskość, jednocześnie zdejmując z niego spodnie i buty. Jeśli jakikolwiek mężczyzna nie lubi takich scen, znaczy że jest posągiem, marmurową rzeźbą antycznych mistrzów dawnej Grecji. Gaheris był jednak, hm, żywym to może zbyt wiele powiedziane, jednak sprawnym mężczyzną. Działało to na niego bardzo mocno. Owe klęknięcie przed nim, owe rozbieranie … oczywiście czekali na Charlottę, ale też rozbieranie się stanowiło miłe przygotowanie, bardzo miłe … Doskonale było widać, jak jego reformy są wypchane unoszącym się, naciskającym na materiał męskim drążkiem.
- Wobec tego zaufam mu również oraz będę się starał być tak delikatny, jak to tylko może być najdelikatniejszy koliber - właściwie nie wiedział, co to jest koliber, jednak czytając gazety ktoś wspomniał, że uderzenie jego skrzydełek jest niezwykle delikatne. Dlatego użył właśnie tego porównania.
- Nie pożałujesz. - Florence zsunęła jego reformy, całując uniesioną męskość i gdy wampir był już zupełnie nagi, podniosła się z kolan. Widać było jak drży z podniecenia, jednak tak jak on wyraźnie oczekiwała przybycia trzeciego uczestnika tego trójkąta.
- Mrr, chyba jesteśmy gotowi, na nią, na siebie, na przyjemność … - wyszeptał także wpatrując się w stronę drzwi, zaś jego męskość wyprostowana, niecierpliwiła się także. Aczkolwiek wedle tego, co mówiła Florence, na jakiś czas powinni zapomnieć o klasycznym seksie, skupiając się raczej na pieszczotach. Wydawało się, że oczekiwanie trwa wieki. Czas dłużył im się niemiłosiernie, wypełniony oddechami śpiących na łóżku dziewcząt. W końcu jednak w drzwiach znalazła się, owinięta w ręcznik Charlotta, rozmawiającą cicho z towarzyszącą jej Rosą. Obie ghulice spojrzały lekko zaskoczona, na parę nagich i rozpalonych wampirów, patrzących w ich kierunku, jakby były zwierzynami do upolowania.
- Czekaliśmy niecierpliwie - przyznał wampir spoglądając na piękną Charlottę oraz jej towarzyszkę. - Czy można zaprosić do wspólnego łoża - skłonił się galanteryjnie, jednak widać było, jak jest podniecony mocno. Męskie pragnienia wręcz biły od niego. Podszedł do stojących ghulic, ujął Charlottę. - Zapraszamy panie - uśmiechnął się bardzo wesoło.
Stojąca za nią Rossa, sięgnęła zza pleców do wiązania szlafroka i jednym sprawnym ruchem rozwiązała tasiemkę. Delikatny materiał odsłonił pełne piersi Charlotty, a złośliwe ubranie momentalnie zsunęło się z jej ramion. Spojrzała zaskoczona na stojącą za nią kobietę.
- Roso…
- Zasługuje Pani na pieszczoty.
- Zdecydowanie zasługujesz, kochanie
.
Wampir poprowadził kobietę na łoże układając ją na środku, niczym słodką ofiarę. Uśmiechnął się do niej.
- Kocham cię - wymruczał. - Mr, odpoczywaj, rozluźnij się moja piękna Charlotto.

Pochylił się nad nią.
- Liczę kochanie, iż nie masz nic przeciwko, że wszyscy zajmiemy się najpierw tobą.
Cóż, ktoś mógł pieścić jej lewą stronę, ktoś prawą, zaś ktoś nieco niżej, talię, łono i nogi. Gaheris najpierw chciał całować. Ulokował się po lewym boku kobiety oraz zaczął swoje męskie czary. Ucałował jej usta. Delikatnie, jak wcześniej mówił, później zaś powoli przechodził na policzek, uszko, szyję. Właśnie wspomnianej części ciała poświęcił dużo czasu całując,pieszcząc języczkiem oraz leciusieńko przeciągając po skórze swoimi kłami, jednak tak, ażeby jej nie zarysować. Dłoń wampira zabawiała się jej piersią, ujmując ją, lekko uciskając, przesuwając się po niej dłonią. Uważał przy tym, żeby nie przekroczyć swojej połowy, bowiem drugą połową oraz dołem zajmowały się Toreadorka oraz jej urodziwe ghulice. Wystarczyło, że dwa wampiry znalazły się na łożu po bokach ghulice i błyskawicznie, wszystkie kobiety wokół także się przebudziły. Musiało być ich z siedem. Gaheris poczuł dwiepary smukłych dłoni przesuwających się po jego ciele, kątem oka widział też że w podobny sposób rozpieszczane są Florence i Charlotta. Widział jak ciało Charlotty zaczyna drżeć od pieszczot i raz po raz czuł jej nogę ocierającą się o jego bok. W tym czasie starsza zmieniła pozycję i ułożyła się głową tuż przy kwiecie kobiety, całując go delikatnie. Podczas kiedy on namiętnie całował jej usta.
- Kocham cię, moja piękna - szeptał podniecony coraz bardziej, oddając się piszczeniu ukochanej, jak również chłonąc dotyk pozostałych kobiet. Szczerze mówiąc, nie całkiem wiedział, co powinni robić, dlatego starał się jak najwięcej całować, pieścić, szczególnie szyję, policzki oraz usta pięknej kobiety. Doskonale wszak znał już jej wrażliwe, cudowne miejsca ciała. Charlie zaczęła drżeć na całym ciele, czuł jak walczy z rozsadzającą ją rozkoszą, wbiła swoje palce w jego ramiona.
- Kochanie… weź mnie. - Niemal wybłagała cichutko.

Uśmiechnął się ustawiając się odpowiednio. Jednak musiał być ostrożny.
- Kocham cię - wyszeptał delikatnie dotykając końcówką swojej męskości jej rozgrzanej lilii, która otwierała przed nim swój piękny kwiat. Poruszył się lekko do przodu, wchodząc powoli do jej cudownego środka. Powoli oraz niegłęboko. Zaczął się poruszać patrząc na jej słodkie oblicze. Charlie jęknęła czuł, że kilka nawet najdelikatniejszych ruchów wystarczy by doprowadzić ją na szczyt. Wytrwała praca leżących wokół kobiet bardzo w tym pomagała. Florence ułożyła się przy Charlotcie i uśmiechnąwszy się do Gaherisa dopadła ust ghulicy, wpijając się w nie namiętnym pocałunkiem. Wojownik poruszał się wewnątrz niej powoli przedłużając jeszcze przyjemność, powoli ale rytmicznie, ofiarując jeszcze więcej cudownego bycia razem. Po tym jak jej wnętrze objęło go i po jęku zdławionym pocałunkami wampirzycy, poznał że narzeczona osiągnęła swój szczyt. Powoli opuścił jej kwiat swoim żądełkiem oraz ułożył się obok tak, by ich ramiona łączyły się dotykając. Nie chcąc wyrywać ją ze wspaniałego stanu rozkoszy, leciutko gładził jej dłoń. Dla niego nie było to dotarcie na szczyt, oczywiście jednak było świetnie. Starał się jednak dbać głównie, by kobieta została zaspokojona oraz szczęśliwy był, że mu się to właśnie udało. Charlotta była zmęczona, nie wiedział, czy teraz po prostu uśnie, czy będzie pragnęła czegoś więcej. Sądząc po tym, że ghulica obróciła się na bok i przytuliła do niego głowę, uznać można było że wybrała pierwszą opcję. Florence także się do niej przytuliła i po chwili oboje poczuli jak oddech Charlie uspokaja się i nabiera równego tempa osoby śpiącej.

Starsza uniosła się na ramieniu i gładząc kobietę spojrzała na wampira rozpalonym wzrokiem.
- Masz ochotę kontynuować? - Mrugnęła do niego. Tak samo jak on nie została zaspokojona, a wyraźnie miała na to ochotę. Wojownik spojrzał na Charlottę.
- Cóż, wydaje mi się, że moje kochanie chwilowo padło ze zmęczenia balem - przez chwilę obawiał się, czy coś się nie stało ciężarnej, jednak chyba Florence zareagowałaby odpowiednio jakoś..
Wampir podniósł się, obszedł śpiącą kobietę oraz położył się przy Toreadorce.
- Może zaczniemy od tego … - delikatnie nacisnął ją tak, że ułożyła się leżąc na brzuchu, zaś on zaczął całować ją, od samej góry, od głowy, poprzez kark, barki, plecy, talię, aż do samych krągłych pośladków.
- Mmmm… - Florence wypięła się lubieżnie unosząc zachęcająco pośladki do góry. - Tak… Charlie przez jakiś czas będzie zmęczona. - Pogładziła policzek leżącej obok kobiety. Miłe … tymczasem wojownik skupił się całując jej pupę. Najpierw bliżej kości ogonowej, później obydwa pośladki. Ominął tylny otworek, wykręcając się zabrał się za pocałunki oraz pieszczoty jej kobiecej lilii. Najpierw pragnął wypieścić, przygotować odpowiednio, później zaś dopiero odwiedzić swoim palem. Florence z pewnością była już przygotowana. Nie wiedział czy uczyniły to pieszczoty jakie ofiarowała Charlotcie czy życzliwe dłonie, które zajmowały się nią podczas tego procederu, ale jej kobiecy kwiat drżał od najmniejszego dotyku, wylewając na usta wampira słodki nektar.
- Może powinnam jednak cię uwieść.. - mimo rozpalonego głosu wyczuł w nim żartobliwą nutkę. - Nie krępuj się kochany.
- Lepiej po prostu pomyśl, że uwiodłaś Charlottę i mnie wspólnie. Czyż to nie lepsza wygrana
? - uniósł się nieco przyklękując za seksowną kobietą.
- Wspaniała. - Wymruczała i zakręciła swoją pupą.
Gaheris przytrzymał jej biodra odpowiednio ustawiając, później powoli zbliżył dotykając tego słodkiego miejsca, które otwarło przed nim swoje płatki. Wszedł pomiędzy nie głęboko, bardzo głęboko. Chwilke jednak spowolnił ruch, żeby jednak później ponownie ruszyć szybciej. Coraz szybciej oraz coraz gwałtowniej, wręcz wbijając się w nią, naciągając ją na swój wyprostowany maszt. Starsza jęknęła przy pierwszym ataku, a potem przy kolejnym, aż pomieszczenie wypełniły już zupełnie jej słodkie pojękiwania i odgłosy uderzeń ich ciał. Faktycznie miło zrobiło się, kiedy poczuł ją, poczuł jej delikatność otaczającą jego twardość. Poruszał się szybko czując, iż dociera do szczytu. Mocno naciskał wpatrując się w wypięty tyłeczek mający idealne kształty. Nacisk blisko podnóża penisa wzmagał się, wypełniał przyjemnie, aż wreszcie popędził wraz ze wspaniałą falą przyjemności strzelając wewnątrz wampirzycy. Florence dołączyła do niego z głośnym okrzykiem by po chwili wgryźć się w pieszczącą ją kobietę. Pokój wypełnił przyjemny zapach krwi gdy wampirzyca drżała na całym ciele ze smakiem spijając vitae i jęczącej z rozkoszy kobiety. Wyglądało obłędnie seksownie owo spojenie dwóch niewieścich ciał pogrążonych przyjemnością. Dwie dziewczyny objęły Gaherisa od tyłu przywierając do niego swymi nagimi ciałami.
- Może jesteś głodny Panie? - Szepnęła jedna, wprost w jego ucho.
- Z przyjemnością damy ci się posilić Panie. - Druga dołączyła do niego, delikatnie dotykając wargami jego płatka ucha.
Gaheris spojrzał na Florence pytająco. Pewnie oczywiście miał ochotę na co nieco, jednak to było jej księstwo. Ona tutaj decydowała. Wampirzyca uśmiechnęła się do niego zagarniając do siebie kolejną kobietę.
- Korzystaj skoro dziewczęta ci proponują.
Krew dla wampira stanowi rarytas. Gaheris chętnie więc skorzystał z oferty upijając nieco od obydwu kobiet, delektując się właściwie wspaniałą purpurą. Obie dziewczyny odpłynęły w jego ramionach z rozkoszy, układając się po wszystkim na łożu.
Wampir napełniony więc erotycznie oraz pod względem pragnienia był zadowolony. Spojrzał na Charlottę. Spała niczym niemowlę.
- Hm, wiesz może, jak miała na nazwisko Jessie? - spytał ghulicę, nie chcąc przeszkadzać Toreadorce w igraszkach kolejnych. On miał już nieco dosyć w sensie, po prostu chciał odpocząć. Ponadto potrzebował porozmawiać na temat Jessie, banku oraz sposobach przejęcia czego, co nadało mu społeczeństwo wampirów londyńskich.

Rosa spojrzała na niego pytająco i zerknęła na swą panią. Wampirzyca opadła na poduszki odrywając się od swego zajęcia i wtulając się delikatnie w śpiącą Charlottę. Najwyraźniej jej dziewczętom nie za bardzo wolno było odpowiadać na pytania.
Florence spojrzała na niego lekko zaskoczona.
- A ty nie? - Uśmiechnęła się drażniąc się z nim przez kilka chwil. - Bingham. Była spokrewniona z Simonem Bingham, ósmym Baronem Clanmorris. Czemu nagle cię to interesuje?
- Jessie Bingham
- powtórzył. - Otóż jak pamiętasz, na zebraniu londyńskiej rady otrzymałem prawo przejęcia części terenu, zresztą za twoja pomocą, za którą bardzo dziękuję. Jesteś piękna oraz prawdziwie cudowna. Ale otrzymałem także zgodę na przejęcie banku. Zastanawiam się właśnie, jak to zrobić oraz gdzie rozmawiać?
- Przyznaję, że nie zaglądałam za bardzo w interesy Jessie. Z dwóch powodów. Po pierwsze dobrze się pilnowała, po drugie Peel był jej starszym i mogłabym sobie u niego narobić kłopotów, a wolałam tego uniknąć. Z resztą
… - Delikatnie pogładziła ramię śpiącej Charlie. - Pamiętasz jakie były efekty wysłania jej na zwiad na tamten teren. Jessie bardzo dobrze pilnowała swoich granic, aż strach pomyśleć ile tam biega teraz bezpańskich ghuli.
- Skoro to jednak mój teren i mój bank, to muszę to jakoś ogarnąć. Oczywiście na pewno wiem, iż będę musiał w tej sprawie porozmawiać z księciem Peelem oraz Rebeccą, jednak jak właściwie znaleźć owych ghuli? Mogę się oczywiście przespacerować tam kilka razy wieczorami, ale przecież nie dam ogłoszenia prasowego, czy nie wywieszę kartek na słupie typu coś takiego: dawni ghule panny Jessie Bingham proszeni są … wiesz i tak dalej. Hm, może właśnie książę i Rebecca znaliby któregoś, wtedy już poszłoby łatwiej, może też warto udać się do kościoła, gdzie rezydował wspomniany wikary. Wprawdzie zniknął jakimś niewytłumaczalnym sposobem, może jednak powrócił do swojej parafii
?

Wampirzyca przeciągnęła się gdy mówił.
- Rebecca na pewno będzie wiedzieć o jakichś ghulach, myślę że to z nią też powinieneś rozmawiać na temat tych terenów. Lubi cię, więc nie będzie złośliwie unikać odpowiedzi. - mrugnęła do Gaherisa i zaczepnie przesunęła nagą nogą po jego ciele - Na pewno Jessie miała jakiego swojego ghula w banku. Odwiedź go i jeśli mogę coś doradzić, przejmij. Zagarnij dla siebie. Jeśli tak jak pozostałe ghule musiał pić krew Tarquina i jego potomków, to dobrze będzie go nawrócić na swoją stronę, by nie wyjawił sekretów banku.
- Wobec tego wyruszę tam jutro
- powiedział pewnie - najpierw do banku, ażeby zdąrzyć jeszcze przed zamknięciem. Czy mogę cię prosić, żeby któraś z twoich dziewcząt wezwała za dnia powóz, aby był gotowy na zachód słońca? - spytał. - Potem ruszam do banku, sprawdzę ghule, porozmawiam oraz przejmę. Potem do Rebeccki. Pytanie, czy nie przejąć także innych ghuli? Mogą sporo wiedzieć na temat tej dzielnicy. Ponadto ja nie mam swoich ghuli. Szczerze mówiąc liczyłem na ciebie, że pomożesz mi na początku, bowiem chcę potraktować poważnie opiekę nad jakimś rejonem.
- Ach Henry
… - Florence opuściła nogę i ponownie wtuliła się w Charlottę. - Pomogę tak jak obiecałam u Peela. Ale nie będzie to duża pomoc bo muszę zapanować nad tym regionem. Polecę by moi ludzie zapuszczali się dalej podczas zwiadów i pamiętaj, że będziesz mi winien za to przysługę. Sporą przysługę. - Zaciągnęła się zapachem ghulicy i uśmiechnęła. - A co do innych… Peel zaprosił cię bo uważa cię za dojrzałego wampira. Ja też wierzę, że podejmiesz słuszną decyzję.
- Twoje przysługi bywają wyjątkowo przyjemne
- odparł. - Jednak poważnie, Florence, dla was może to dziwne, jednak jestem rycerzem. Wiem co to oznacza pomagać damie oraz drogiej osobie. Nie musisz wspominać jakiejś powinności przysługi. Zwyczajnie poprosiłabyś, pomógłbym dlatego, właśnie iż tak po prostu potrzeba.
- Ale może ja lubię czuć, że bez skrupułów mogę poprosić
. - Uśmiechnęła się. - Chodź tu i się przytul.
- Właśnie powiedziałem, iż możesz bez skrupułów
- powiedział uśmiechając się oraz spełniając jej milutką prośbę. - Czy Charlotta może spokojnie jutro chodzić, czy powinna odpocząć? Pytam bowiem pewnie stwierdzi, iż powinna odwiedzić swój bank. Czy lepiej ją jednak zatrzymać - widać było, iż obawia się o zdrowie ukochanej kobiety.
- Najlepiej by przemieszczała się dorożkami, ale myślę że nic jej nie będzie jak się wyśpi. - Widać było, że starszą ogarnia zmęczenie. - Zauważyłam, że już porzuciła swoje marszowe tempo przemieszczania się. Będzie dobrze.
- Wobec tego cóż, dziękuję ci za te informacje
- przytulił ją po prostu bardziej czule, niźli cokolwiek innego. Pewnie samemu też wypadnie się przespać trochę, nawet jeśli jeszcze nie miał specjalnej ochoty.

Wampirzyca usnęła chwilę później pozostawiając Gaherisa otoczonego śpiącymi kobietami. Charlotta poruszyła się w jej objęciach. Mimo chwili drzemki była wyraźnie zmęczona, a wampir był pewny, że jutro ruszy by pozałatwiać wszystkie sprawy.
- Przekażcie proszę Charlotcie, żeby poruszała się powozem. Jeśli zaś będzie w banku, żeby ewentualnie zgromadziła wszelkie informacje na temat banku Jessie.Banki posiadają wszak dane na temat konkurencji. Miłego dnia - powiedział do ghulic, później sam się także ułożył do słodkiej drzemki.
Jedna z ghulic przytaknęła i Gaheris mógł spokojnie zasnąć.
 
Kelly jest offline