Esmond zaklął.
Tak to jest, jak się nie słucha dobrych rad.
Oczywiście Grzmot musiał być najmądrzejszy na świecie... albo tak zadufany w sobie. Przerost siły nad rozumem i przerost wiary w swą siłę nad rozsądkiem.
A mógł posłuchać, mógł się wycofać. Ale nie, musiał stanąć do walki... i dać się pożreć. Głupek.
I jedyne, co można było teraz zrobić, to spróbować go pomścić, co powinno być łatwiejsze, skoro psomałpa leżała martwym trupem.
- Sir Erskine, zabij to coś! - krzyknął mag. Miał nadzieję, że galareta, zajęta przeżuwaniem Grzmota, przynajmniej przez jakiś czas nie będzie w stanie zaatakować szkieletowatego rycerza.
Sam posłał w stronę galaretowatej maszkary garść lodowych sztyletów i jak najszybciej odsunął się od niej. ______________
4 kratki w dół |