Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2018, 23:23   #139
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
5 czerwca 1853

Obudził się w łożu starszej. Charlotty nie było obok, ale jedna z ghulic przekazała że czeka na niego w powozie przed pałacem. Doskonale pamiętał, jak planował swoje ruchy na ten dzień. Aczkolwiek jeszcze musiał zaliczyć szybkie mycie oraz ubranie się.
- Czy słońce już całkiem zaszło? - spytał ghulic bowiem ogólnie kładł się później niźli pozostałe wampiry, ponadto wstawał nawet przed samym zachodem. Słuchając odpowiedzi na pytanie pobiegł szybko do łazienki na powierzchowną nieco ablucję. Rosa wyjaśniła mu że ma jeszcze chwilę do zachodu. Ale czasu było w sam raz by doprowadzić się do porządku. Później ruszył do powozu, ale oczywiście tak, ażeby nie mieć problemu promieni słońca. Gdy opuścił pałac, na zewnątrz panowały już ciemności. Dorożka czekała na podjeździe z otwartymi drzwiami. Wewnątrz zastal Charlottę. Miała na sobie elegancki choć prosty strój, jeden z tych które zakładała gdy wybierała się do banku.
- Dobry wieczór kochanie. - Uśmiechnęła się do wampira, robiąc mu miejsce obok siebie. Usiadł obok niej.
- Dobry … - buzi - … wieczór. Jak się czujesz? - to było ważniejsze niż bank.
- Dobrze. Szybko wczoraj was zostawiłam. - Mrugnęła do niego. - Pospałam też dłużej i dziś już czuję się lepiej. Dużo mnie ominęło?
- Właściwie nie, bowiem miałem długą rozmowę z Florence, zaś później ona zasnęła. Pytałem o Jessie oraz bank, rozmawialiśmy także na temat przejętego terenu. Florence, pewnie słusznie, obawia się sporej ilości zabłąkanych ghuli. Radziła przejąć właśnie tego ghula pracującego na terenie banku. Musi być kimś bardzo ważnym, ale odkryjemy go, później przekabacimy. Innych może także, przynajmniej niektórych. Ile dziewczyny ci powiedziały już?
- spytał kobietę.
- Oby był tylko jeden. - Charlie podała adres dorożkarzowi.
- Sprawdzimy, tylko musimy mieć jakiś konkretny pretekst do rozmów z różnymi osobami. Może spotkamy się z dyrektorem naczelnym, zaś ja go później zachęcę, jeśli to nie on, żeby przedstawił nam wszystkich głównych dyrektorów oraz kierowników?
- Przygotowałam się na to.
- Charlie podała wampirowi dokument. Propozycję zakupu banku. - Jesteśmy umówieni z gremium dyrektorów. Resztę już pozostawiam tobie.
- Świetnie, spokojnie dojdziemy do wniosku. Właścicielka zaginęła. Biorąc pod uwagę, no właśnie, ktoś chyba po niej dziedziczy, albo udaje, że dziedziczy, wszak Jessie nie mieszkała tutaj od wczoraj, tylko dłużej, jest wprawdzie spokrewniona z baronem Clanmorris, ale przy wampirach właściwie sprawa nie jest prosta. Rzekłbym wyjątkowo skomplikowana. Prawdopodobnie więc, właściwie nie dziedziczy nikt. Jeśli udziałowcy na sali, dyrektorzy zdecydują, iż zgodzą się, będzie dobrze. Ale mam pytanie, jeśli woleliby nie sprzedawać, ale dołączyć do naszego banku, zostawiając sobie 49% udziałów, tobie zaś 51%? Pasowałoby?
- Z tego co udało mi się na razie ustalić nie zarządzała samodzielnie bankiem. Musiała sterować wszystkim z cienia, przez jakichś ludzi.
- Charlie podała mu plik papierów z danymi konkurencyjnego banku. - Nie widnieje na żadnych dokumentach.
- Super
- ucieszył się - przejęcie banku będzie dużo łatwiejsze. Mielibyśmy inaczej spory problem. Obecnie trzeba przejąć kontrolę nad głównymi udziałowcami, najpewniej ghulami. Jesteś właścicielką banku składającego ofertę, pewnie będziesz chciała zagaić sprawę. Zrób to proszę, ja zaś poobserwuję. Wspomnij słowa typu “rzeczywiście właściciele”, albo takie coś, właściwie - zawahał się - gdyby udało się gdzieś wrzucić coś na zasadzie: “znajomi wspominali mi wiele o państwa banku, choćby niedawno panna Jessie Bingham. Wspominali bardzo dobrze.” Jestem przekonany, że wywołamy odpowiednie wspomnienia, odpowiedni niepokój oraz odpowiednie osoby same będą chciały z nami porozmawiać. One bowiem nie wiedzą, co się stało. Co ty na to, kochanie piękne?
- Możemy to tak rozegrać.
- Charlie przytaknęła. - A zmieniając temat. Był u mnie dziś ghul Boyla. Nasz gospodarz chciałby się z nami spotkać i pytał czy spędzimy dziś noc… dzień w jego rezydencji. Co ty na to?
- Bardzo chętnie. Wiesz jak jest, bardzo mi się tam podoba, no, ale ze względu na bal u tamtej szanownej Sinett mieliśmy kłopot. Teraz zaś może udałoby się dzisiaj jeszcze chwycić jakiegoś ghula, albo kilku … potem musimy odwiedzić Rebeccę w sprawach dotyczących terenu oraz właśnie ghuli. Potem zaś możemy wrócić do Boyla. Jeśli dobrze liczę kolejny jest poniedziałek oraz wizyta u księżnej Mondragone?
- spytał przypominając sobie.
- Tak. - Charlie westchnęła ciężko. - A ja naprawdę liczyłam że będziemy mieli chwilę tylko dla siebie. - Uśmiechnęła się do wampira. - Czeka cię przymiarka stroju ślubnego.
- Kochanie moje, będziemy musieli znaleźć pomiędzy kolejnymi spotkaniami, bowiem potem jeszcze kwestia Szkocji. Właściwie nie wiadomo za co się złapać
- stwierdził półgebkiem.
- Za wszystko i to jak najszybciej. - Ghulica delikatnie pogładziła się po brzuchu. Ale rezerwuję twoją wtorkową noc. Usiądziemy z Panną Dossett i ustalimy sprawy związane ze ślubem. Poprosiłam też Rebeccę i Florence by się pojawiły, a raczej wysłałam do nich listy z taką prośbą.
- Doskonale, ale tutaj też mam kwestię. Otóż, jeśli uda się nam przechwycić majątek na północy stanowiący dziedzinę hrabstwa, będziemy tam potrzebowali bardzo kompetentnego zarządcy. Tutaj bowiem, jeśli Boyle nam sprzeda rezydencję, musimy pozostawić Gehrego. Myślałem, że właśnie panna Dosett mogłaby być zarządcą na północy, chyba wprawdzie pierwszą kobietą na takim stanowisku, jednak dałaby sobie radę, posiadłości wspomniane naprawdę bardzo znaczne - spojrzał pytająco.
- Też myślę, że mogłaby podołać, tylko wtedy czeka nas zakup choćby niewielkiej posiadłości w Londynie. - Charlie zamyśliła się. - Tyle wydatków…
- Otóż przyznaję, iż nie wiem. Posiadłość Boyla jest blisko Londynu, zaś my odnowiliśmy tylko tamtą kamienicę. Pamiętaj także, że owe szkockie majątki dostarczyłyby niemałą fortunę rok do roku, jednak pod warunkiem właściwego zarządzania, inaczej stanowiłyby studnię bez dna. Co do banku no własnie dlatego miałbym nadzieję na przyłączenie ich, nie wykupienie. Kontrolując głównych akcjonariuszy spokojnie będziemy kierować bankiem.
- Dobrze, pomyślimy o tym gdy zakończymy tą sprawę. Jakoś… niepokoi mnie że jacyś obcy ludzie mogliby przebywać w rezydencji gdzie będzie nasze dziecko.
- Charlie skończyła mówić gdy dorożka podjechała pod bank należący niegdyś do Jessie.
- Och nie, po prostu tam byłoby miejsce do spania, jeśli naprawdę musielibyśmy się zatrzymać na terenie Londynu. Wychowywana natomiast byłaby na podmiejskiej rezydencji. Chyba właściwie każde dziecko wolałoby właśnie tak, niźli miejskie gwary - wtrącił podając jej dłoń podczas wychodzenia.

[MEDIA]http://www.cbcbank.com.au/images/Branches/VIC/Melbourne/Bank%20of%20Vic%2034-36%20Collins%20St%20Melb%201870-75%20SLNSW%2042271h.jpg[/MEDIA]

- To rozsądny pomysł. - Charlie mrugnęła do niego. - Wkraczamy?
 
Aiko jest offline