Amberlie w odpowiedzi na nieme pytanie Tanisa, wzruszyła tylko ramionami.
- Nie widziałam ciebie wcześniej? - zapytał podchodząc blisko do kobiety, napierając na nią. Ta nie cofnęła się i spojrzała pewnie w jej oczy.
- Tak Pani. To możliwe od czasu wybudowania ziemianek, bardzo rzadko wychodziliśmy na powierzchnię. Ja i moje towarzyszki opiekowaliśmy się dziećmi, „najcenniejszym” ich towarem.
Widząc zdziwione spojrzenia i pytanie w oczach zebranych łowczyni kontynuowała.
- Najcenniejszym ich towarem są dziewczęta szkolone na kurtyzany. Więc jak sami wiecie, trzeba im zapewnić bezpieczeństwo przed innymi łowcami niewolników, oraz naukę, która odróżnia zwykłą „dawczynie radości” od kurtyzany, jak to mówił Kardan przywódca łowców. Nie jestem nawet zbrojną najęłam się do uczenia dzieci. Gdy najmowałam się, nie widziałam nawet, że do karawany łowców niewolników. Myślałam, że chodzi o dzieci właściciela karawany. Jestem minstrelką. Uczę gry na cytrze, lutni, śpiewu, sag oraz gry aktorskiej. Do grupy o której wspomniałem należą jeszcze, dwie nauczycielki, jedna uczy literatury, historii, heraldyki i etykiety, poezji, druga malarstwa, rysunku oraz rzeźbiarstwa, hafciarstwa i tkactwa, oraz dwie zbrojne najęte specjalnie w celu zapewnienia bezpieczeństwa „najcenniejszego towaru”, jak zawsze to powtarzał Kardan. Dzięki temu, że jedna z tych dziewczynek ciężko zachorowała, mogłam tu przyjść, wraz z nią. O waszym działaniu w czasie licytacji, oraz wypytywaniu o uwolnione zakupione niewolnice oraz tym, że za często kręcicie się wokół obozu łowców, dowiedziałam się właśnie od łowców niewolników. Gadają o tym w sali wspólnej, zanim zlegną z kobietą, specjalnie po to zostawionymi przez Kardana.
W czasie gdy "minstrela" mówiła Amberlie sama sprawdziła charakter kobiety odwołując się do mocy Tyra. Ze zdziwieniem odkryła, iż faktycznie jet ona dobra.