niknięcie
Elely oraz widmo jej złego losu nie okazało się im być obojętne, to też uspokoiwszy oddechy i opanowawszy emocje ruszyli z powrotem. Wizja pochwycenia
Elely przez czar druidki nie była nieprawdopodobna, lecz ta była pewna, iż skierowała swą magię celnie, ale czy było tak w rzeczywistości? Gęste krzewy oraz wywołane magią zamieszanie nie sprzyjały spostrzegawczości i dobrej pamięci, zwłaszcza kiedy walczy się o życie, nie ważne, czy o swoje, czy o cudze. Nie można było przy tym zapominać, iż Niziołka już samą swoją postawą oraz zaradnością pokazywała, że potrafi o siebie zadbać. Niemniej jeżeli rzeczywiście czarny scenariusz się ziścił i trafiła w pułapkę to jej los mógł być marny.
a samym czele grupy szła
Shee’ra wraz z
Heleną, a puszczony przodem
Nazir miał zapewnić niezbędny rekonesans. W sukurs za nim wzleciał
Nevermore. Kruk maga mógł się w tej chwili okazać niezwykle wartościowym sojusznikiem, gdyż w o wiele mniejszym stopniu, aniżeli pozostałym, dawała mu się we znaki gęsta roślinność, tak pod względem pola widzenia, jak i samej wędrówki. Zaraz za dwiema kobietami szedł
Ivor wraz z
Torinem, a stawkę zamykała
Astine i
Xhapion. Młodą łowczynię dręczyło poczucie winy za zaistniałą sytuację, lecz tylko od niej zależało czy oraz jak sobie z nią poradzi. Dozna ukojenia w polowaniu, czy może w modlitwie? A może ukoić jej duszę zdoła coś zgoła innego?
ozostawione podczas odwrotu ślady były wyraźne, zwłaszcza te pozostawione przez
Torina odznaczały się głębokością. Podobnie do nich prezentowały się odcisku butów
Xhapiona, który odznaczał się zarówno pokaźnym wzrostem, jak i niewielką gracją ruchów, co zdawała się jedynie potwierdzać sytuacja, kiedy to próbował pośpiesznie załadować swą kuszę.
ch zbliżaniu się do feralnego punktu nie towarzyszyły kwiki dzików, ani nic podobnego. Powszechnie jasnym się więc stało, iż zaklęcie utraciło już swą moc, a las powrócił do pierwotnego stanu, do melodii złożonej z szumu liści i świergotu ptaków. Ów fakt mógł zarówno wywoływać niepokój i czarne myśli pokroju tego, iż spóźnili się z pomocą, bądź całkowicie odwrotne, bowiem mogło już być po całej awanturze, a
Elely zdołała umknąć. Tym, jak i wszelkim innym możliwym przemyśleniom położył kres
Nazir, który wyłonił się spośród krzewów obok. Warknął coś do swej pani, a następnie obnażył kły i smagnął po nich językiem.
Shee’ra zrozumiała, co ten chciał jej przekazać. Znalazł dziki i wyczuł krew.
szyscy niby jeden mąż poczęli stąpać najostrożniej, jak tylko potrafili i krok za krokiem zbliżać się do zwartej grupy krzewów. Ostrożnie i z wyczuciem weszła w nie
Shee’ra, by rozeznać się, cóż kryje się za nimi. Lata spędzone w lasach oraz pośród tych, dla których dzikie ostępy są domem, zaowocowały tym, iż praktycznie bezszelestnie zatopiła się w gąszcz. Po chwili odsunęła przesłaniające jej widok liście i zobaczyła tę samą lochę, która zaatakowała
Astine. Bok krwawił jej obficie, a rośliny wokół niej były skropione posoką. Wśród zabarwionego na karminowo mchu leżała złamana strzała o pomarańczowych lotkach.
rzewodniczka była niespokojna i poddenerwowana, niemniej nie zdradzała, by dosłyszała ich podejście, ani nie wyczuła ich zapachu. Być może to przez unoszący się zapach krwi, bądź po prostu ich zapach był nazbyt świeży i wszechobecny, by odkryć ponowne pojawienie się awanturników. Ziemia wokół lochy była wzruszona, a rośliny połamane, tak samo z resztą, jak i na większej połaci terenu, gdzie stali nim rzucili się do ucieczki. Niemniej nie dane jej było zobaczyć wszystkiego, gdyż część pola widzenia przysłaniał jej pień drzewa oraz inne gęste zarośla.
ymczasem do
Xhapiona powrócił
Nevermore i usiadł wyciągniętym przez maga ramieniu. Ten na pierwszy rzut oka dostrzegł, iż kruk ma coś do powiedzenia. Już zaczął otwierać dziób, by zacząć krakać nowiny...