Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2018, 23:32   #11
Jendker
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
- Niech im Kelemvor będzie łaskaw… Ech… Dziwnie się czuję. Jak żeśmy się znaleźli w grobowcu? - spytała jeszcze nieco oszołomiona Mira. - Pokonaliśmy już tego potwora?
- Gdzieś ty kobieto była? Przecież nie było żadnego potwora, no chyba, że licząc Agusta, który zachowywał się jak skończony dupek. - zaklinaczka posłała ostre spojrzenie w kierunku paladyna.
- No… Potwór w piwnicach, o których mówiły dzieciaki. Był jakiś, prawda? Czy to też mi się przyśniło?
- To, że mówiły o potworze, to ci się nie przyśniło - wyjaśnił Cahnyr. - I pokonaliśmy parę potworów, ale żadnego tutaj. - Spojrzał z pewnym niepokojem na Mirę. - Dobrze się czujesz? Zachowywałaś się jakoś... dziwnie.
- Ja wam to wyjaśnię - przerwał im paladyn. - I przepraszam za moje… jej… no przepraszam z to zachowanie. Otóż dzieci były z nami, no może wewnątrz nas to lepsze określenie. Nie chciały żebyśmy je zostawili same na górze, więc kiedy wyszedłem Rosie mnie złapała… no praktycznie opętała. Ale nie całkiem. Po prostu bały się zostać same więc zrobiły to co zrobiły, ja ich nie winię.
Cahnyr był pewien, że w przypadku Agusta po prostu ujawnił się starannie ukrywany charakter, ale w ostatniej chwili się powstrzymał przed wypowiedzeniem tej opinii.
- Ważne, że się skończyło - powiedział. - Przyznam, że trudno było z tobą wytrzymać. I bogom dziękuję, że to było tylko chwilowe.
- Tyaaa… miejmy nadzieję. - rzuciła zaklinaczka. Nagle zorientowała się, że kogoś jej tu brakuje. - Ej, zaraz… A Hassana to gdzie wcięło?
Natychmiast po zadanym pytaniu przez półelfkę, usłyszeliście dźwięki wyłamywanego metalu, który niósł się echem z oddali.
- A już myślałem, że nie lubi pogrzebów - powiedział z przekąsem Cahnyr - a on po prostu poszedł szukać przygód. Czyżby z nami było mu zbyt nudno?
- Idziemy do niego? - spytała Mira, uświadamiając sobie, że jakimś sposobem przegapiła fakt, iż Hassan gdzieś sobie poszedł. - Nie słyszał żadnej historyjki z cyklu “drużyna się rozdzieliła i odtąd ich szczątki żywią tę ziemię”?
- Pewnie słyszał, ale nie uwierzył - odparł zaklinacz. - Chyba by trzeba iść, zanim za bardzo narozrabia - dodał z odczuwalnym brakiem entuzjazmu dla działań Hassana.
- Myślisz… Że on grabi grobowce? Przeklęta hiena cmentarna… - dodała Mira, ruszając ku światełku w ciemności.

~~~Celaena i Mira~~~
- Byłam… Opętana? Zrobiłam wtedy coś głupiego? - Mira przebiegła spojrzeniem po reszcie towarzyszy.
- Nic szczególnego, parę razy się popłakałaś, ale nie zaburzyło to jakoś specjalnie naszych działań. - Celaena uśmiechnęła się do wojowniczki.
- Płakałam? Ugh… - Twarz pokryła jej się wstydliwym rumieńcem. - Tak czy siak, już mi lepiej, jak mówiłam. Thorn chyba sobie już poszedł. I dobrze. Dziękuję za troskę.
- Nie ma za co. I tak byłaś bardziej znośna niż Agust. - Zażartowała pół-elfka. - Ale faktycznie, dobrze że sprawa z dziećmi już zakończona. My mamy spokój z nimi, a one mają spokój wieczny.
- Jednak potwora i tak musimy ubić. Dla pewności. No i żeby innych nie pozabijał… Myślisz że to on tak gada? A może to jakaś służba albo kult?
- Nie wiem co o tym myśleć, ale jeśli faktycznie jakiś potwór jest w tym domu to, tak jak mówisz, trzeba się go pozbyć - odpowiedziała Celaena. - Chociaż jakiegoś dziwnego kultu wykluczyć nie można. - Zaczęła zastanawiać się nad dziwnymi głosami, które słyszeli.
- Masz jakiś pomysł na to, jak znaleźć ich źródło? Próbowałam nasłuchiwać, ale to echo zlewa wszystko w jedną wielką kakofonię…

Tymczasem Hassan w najlepsze łupił podziemia.
Hassan otarł pot z czoła, zwinął linę i widząc, że paladyn zamierza bawić się w kapłana wyszedł z krypty z uniesioną nad głową pochodnią. Zerknął tylko w stronę pomieszczenia z ławą po czym skierował swe kroki w lewą stronę, czyli tam, gdzie chciał iść zanim przyszli do krypt.
Kiedy Hassan zajrzał do pokoju z drewnianym stołem, dojrzał również tutaj porozrzucane po całym pokoju kości humanodiów, oraz, na końcu pokoju na południowej ścianie, zaciemnioną alkowę z szerokim łóżkiem przykrytym czarną pościelą.
Potem wrócił się do korytarza, z którego przyszli i już po chwili trafił na dwie kolejne krypty po prawej stronie. Jedna z nich nie miała wyrytego imienia, a druga miała wyryte “Walter Durst”. Dalej korytarz skręcał w lewo, ale był na tyle długi, że nie było widać co jest na jego końcu.
Hassan szedł dalej prosto i skręcił w lewo. Nie interesowały go krypty. W Zakharze było świętokradztwem przeszkadzać zmarłym w ich odpoczynku. Nawet tak ohydni ludzie nie powinni być niepokojeni. Za to wojownik nie miał nic przeciwko złupieniu ich domostwa i ich piwniczek. Plądrowanie było chlebem powszednim wszelkiej maści wojaków i janczarowie nie byli tu wyjątkiem.
Ten pokój jest całkiem przestronny. Zawiera na wschodnim krańcu drewniany stół i cztery krzesła. Po zachodniej stronie znajdowały się cztery wnęki, a w każdej pleśniejące słomiane legowiska. Po przeciwnej stronie pokoju korytarz biegł dalej. Ten pokój poza tym był pusty.
Hassan zajrzał do jednej wnęki, trącając nogą słomiane legowisko, po czym szedł dalej korytarzem, który wypatrzył w przeciwległym końcu pokoju. Wyglądało mu to na legowiska straży, czy może służby. “Jakiż to pan trzyma jednak swoje sługi w piwnicy?” zachodził w głowę Hassan. Dziwne były tu zwyczaje, gdzie szlachta głodziła swoje dzieci na śmierć, i trzymała sługi w piwnicach. “Piękni ciałem, brzydcy w środku”, pomyślał Hassan kręcąc głową z niedowierzaniem próbując wyrobić sobie jakieś zdanie o tych barbarzyńcach z północy.

To największy pokój, na jaki trafił tu na razie Hassan. Na środku znajdowała się głęboka i szeroka studnia kamienna. Wisi na niej drewniane wiadro zaczepione do liny, która zaś zaczepiona była do drewnianego mechanizmu.
Jest w tym pokoju pięć otwartych komór, a w każdej z nich po łóżku z drewnianą ramą, popleśniałej słomianej macie i drewnianej skrzyni. Każda skrzynia zabezpieczona była kłódką. Oczywiście po drugiej stronie pokoju nadal ciągnął się dalej korytarz.
Hassan podszedł do studni i zajrzał do środka. Potem spojrzał w stronę korytarza. Najbardziej jednak zainteresowały go skrzynie. Wyjął z plecaka łom i zaczął metodycznie łamać nim zamki, zaczynając od skrzyni od lewej do prawej strony, zgodnie z ruchem wskazówek pewnego gnomiego wynalazku zwanego chronometrem, który widział kiedyś na bazarze w Huzuz.
Na dnie studni woda odbijała blask pochodni Hassana. Korytarz do którego zajrzał, był pusty. W oddali widać było, że znów się rozwidla: na wprost, oraz druga droga odbija w prawo.
Otwieranie skrzyń zajęło Hassanowi trochę czasu. Ale w końcu udało mu się dostać do wszystkich. Oto co w nich znalazł: 11 gp, oraz 60 gp w sakwie z ludzkiej skóry; 3 agaty mszyste zawinięte w kawałek czarnego płótna; czarną, skórzaną opaskę na oko z naszytym karneolem; posrebrzaną szczotkę do włosów z kości słoniowej; krótki miecz z posrebrzanym ostrzem. z oddali słyszysz zbliżające się kroki i rozmowy towarzyszy.
Hassan spokojnie spakował znalezione złoto do plecaka, tak samo zrobił z cennymi na oko rzeczami, miecz krótki zaś przytroczył do pasa. Mruknął zadowolony z łupu, zebrał swoje rzeczy z podłogi, podniósł pochodnię i wystawiając glewię do przodu ruszył dalej korytarzem.
W tym samym momencie mnich zdążył dobiec do otwartych kufrów. Rzucił ku nim tylko krótkie spojrzenie, po czym ruszył za Hassanem.
- Zaczekaj - powiedział kładąc dłoń na ramieniu wojownika. - W moim klasztorze też mamy podobne podziemia. Mnóstwo tam pułapek i zapadni. Tutaj może być podobnie. Poza tym lada moment pogubimy się w tych ciemnościach. - Dejan zrzucił plecak szukając w nim czegoś. - Jeżeli korytarz będzie dalej się rozwidlał będziemy potrzebować czegoś, żeby znaleźć drogę powrotną. - Mnich przyglądał się przez chwilę torbom wojownika. - Masz nić, albo kłębek wełny? Co znalazłeś w tych kufrach?
- Złoto i precjoza. Mam też miecz. Właściciele-mordercy nie zasługują na to, by je mieć, więc je zabieram. Jak wyjdziemy z tego żywi, kupimy konie i sprzęt a potem zalejemy się tak, że przyśnią się nam bogowie. - Hassan trzepnał mnicha w ramię. - Poza tym nie chciało mi się czekać, aż wielebny rycerz skończy ten cyrk z pogrzebem. No, nareszcie.Chodźmy - uciął Hassan widząc resztę.
Mnich przyglądał się przez chwilę halabardnikowi, lecz wzruszył w końcu ramionami i poszedł z nim dalej mrucząc pod nosem:
- Deneirze miej w opiece swojego gorliwego sługę.

Kiedy ruszyliście w korytarz, zobaczyliście, że ciągnie się on dalej na przód, oraz jedna ścieżka odbija w prawo. Szepty rozmów nie ustawały.
- Mnichu? - Hassan przyświecił w odnogę i przyświecił na przód - jak tam przeczucia? -
Mnich zaczął rozglądać się dokładnie po otoczeniu. W prawym korytarzu zauważył dziwną nieregularność na ziemi. Po środku korytarza spostrzegł ledwo widoczną, odznaczającą się linię, tworzącą prostokąt. Kiedy podszedł bliżej, zauważył, że to cienka płachta, przykrywająca… dziurę wypełnioną drewnianymi palami.
- Pułapki, faktycznie. Tę można obejść bokiem, ale ktoś z was umiałby taką rozbroić w razie czego? - spytała Mira.
- Umiałbym. Tylko zmęczyłbym się niepotrzebnie. - Hassan parsknął i splunął w pułapkę.
- Zanim jednak będziemy gnać tak dalej, przydało by nam się coś żeby się nie zgubić. - Paladyn podszedł na przód, grzebiąc w plecaku z którego wyjął mały kałamarz i pióro.
- Przydało by się zaznaczyć to miejsce, i przygotować mapę. Nie wiemy jak duże są te podziemia, ale echo ciągnie się dość daleko. Kto się pisze na rysowanie mapy? Cahnyr? Celaena? Dobrze żeby robił to ktoś będący z tyłu. My musimy mieć broń w pogotowiu.
Hassan parsknął po raz kolejny.
- To ja w tym czasie, jak będziecie sobie malować, opierdolę resztę piwnicy. - Wojownik wyszczerzył się sarkastycznie do rycerza
- Tracić czas? Wolałbyś wpaść na te pale może? - spojrzała krzywo na Hassana. - Samobójstwo to żadna chwała. Każdy los jest od tego lepszy. I nie okradaj grobów, nie godzi się to.
Paladyn spojrzał na niego bez żadnej miny, wpatrywał się tak przez dłuższą chwilę.
- Pamiętaj że jeszcze musisz stąd wyjść żeby się cieszyć tymi skarbami. Jeżeli to się okaże sporym labiryntem może być z tym potem problem. I nie chciałbyś wpaść w ten dół, gdybyśmy musieli się wycofywać.
- Agust ma rację w sumie, może rozbroimy ją teraz, aby nie wpaść w nią później jak głupi? - wtrąciła się pół-orczyca.
- Co proponujesz? - Hassan pogładził jeden ze swoich wąsów.
- Mamy farbę, wymalujmy na płachcie jakiś znak i po sprawie. - Wzruszyła ramionami.
- Mam lepszy pomysł. W poprzednich pomieszczeniach są sienniki i łóżka z drewnianymi ramami. Jak wam się chce zasypywać tą dziurę, to droga wolna - wojownik wzruszył ramionami.
-Nie musimy zasypywać, możemy rozwalić łóżka i położyć tu deski.- Agust poprawił odruchowo włosy, zamyślony co z tym zrobić.- I! Gdybyśmy musieli się tu wycofywać mogli byśmy te deski rozwalić komuś pod nogami!
- Mnie się podoba ten pomysł. Można użyć mojego topora do porąbania tych desek nawet.

Jak postanowili, tak i zrobili. Zajęło to trochę czasu, bo musieli się wrócić i poodrąbywać drewniane kawałki. Druga pochodnia się wypaliła, ale obie lampy nadal się świeciły i nie wyglądały wcale na gasnące. Drużyna minęła bezpiecznie pułapkę i za chwilę zobaczyła znów dwie odnogi korytarzy. Każda zaczynała się schodami. Macie wybór- w lewo, albo do przodu.
- Nie sądzicie, że to się robi nudne? - Cahnyr pokręcil głową. - Ciekawe, komu się chciało kopać te podziemne korytarze…
- W lewo? Jak myślicie? - spytała Mira
- Ja nie wiem, cieżka decyzja. Jedyne w czym mogę ci pomóc to sprawdzić czy tam są nieumarli, bo normalnie w ciemnościach nie widzę tak jak ty. - Agust tylko wzruszył ramionami.
- Zrób więc to. I wiem, że wy ludzie, gówno po ciemku widzicie. Mieszkałam wśród was.
Paladyn wyszedł na skrzyżowanie tak by móc dobrze wykorzystać chwilę kiedy mógł widzieć błogosławionym wzrokiem po czym skupił się na przywołaniu swej mocy.
Agust najpierw poczuł dziwne mrowienie w palcach, potem zaczęło mu lekko dzwonić w uszach. Czuł, tak! Czuł to. W lewym korytarzu znajdowało się 4 nieumarłych. Nie widział ich, ale wyczuwał. W korytarzu na wprost nie wyczuwał niczego.
- Dobra, teraz zdaje się że będzie pod górkę, najpierw pułapka, a tam - wskazując na lewo.- czterech przeciwników, to jacyś nieumarli. Przed nami wydaje się być czysto.
- Musimy skończyć żywot tych abominacji. Chociaż… Dużo ich jest. No i są wyżej. Może narobimy hałasu, aby je wywabić? - rzuciła Mira.
- A co jak ci, co w tej chwili gadają gdzieś tam również przybiegną? - Hassan miał wątpliwości - póki słychać te rozmowy, można plądrować te piwnice do woli. Może przekradniemy się koło nich po cichu? - zaproponował wojownik.
- Ja bym sprawdził tą odnogę, w której nie ma nieumarłych. Jeżeli są jacyś przeciwnicy, mogliby nam wbiec na plecy. Nieumarłych przynajmniej jestesmy świadomi - zaproponował paladyn.
- hmm, to może uderzmy na nich? Może ich zaskoczymy? jest nas siódemka, ich czworo - kalkulował Hassan.
- Ściągnijmy ich do pułapki - zaproponował Cahnyr. - Na coś się przynajmniej przyda. Ktoś się nad nią tak napracował.
- Nie wiemy co to za nieumarli. Jeżeli to jakieś duchy to po prostu nad nią przelecą. Dejan mógłbyś sprawdzić po cichu? - Agust odwrócił się do mnicha. - Ja tymczasem wyjrzę co w tym drugim korytarzu.

Agust ostrożnie sprawdził drugi korytarz. Tam schody zawijały w prawo i biegły 20 stóp w dół. Teraz dla Agusta było to oczywiste, że szepty na pewno dobiegają gdzieś z dołu. Wrócił do reszty i przekazał co zobaczył.
- Nie możemy tu zostawić tych nieumarłych, nie wiemy czy dolny poziom ma inne wyjście, mogłyby nas zablokować. Plan jest prosty, idziemy ja i mira z przodu, hasan i dejan za nami. Hasan może walczyć z drugiego szeregu. Gdybyśmy z Mirą zostali ciężko ranni, zastępujecie nas w szyku. Czarodzieje atakują ich z dystansu. Gdyby było bardzo ciężko, wycofujemy się za dziurę, jeżeli możemy się tam ufortyfikować. Jakieś pytania?

- Ktoś weźmie ode mnie pochodnię? - spytała Mira. - Czy mam walczyć trzymając ją?
- Możesz ją rzucić na ziemię przed walką. Najlepiej im pod nogi - Odpowiedział paladyn.
- To już nie chcecie sprawdzać, co to za nieumarli? - zainteresował się Cahnyr. - Cztery zmory zrobią z nas marmoladę.
- Masz pomysł, jak to sprawdzić, Cahnyrze? - Pół-orczyca przeniosła na niego wzrok. -[i] Po ciemku nikt z was chyba ich nie rozpozna, a ja się tragicznie skradam.[i]
- Ja też - przyznał się Cahnyr. - A jeśli nie jesteśmy w stanie sprawdzić, z czym mamy do czynienia, proponowałbym wrócić do pomysłu z wykorzystaniem pułapki. Ktoś pójdzie sprawdzić, z czym mamy do czynienia, a potem się to coś zwabi. Albo jedno i drugie. A od pułapki jest bliżej do wyjścia, gdyby trzeba było wziąć nogi za pas.
- Tak zróbmy, Mira ty pójdziesz, my cofniemy się za pułapkę. Gdyby cię wykryli wracaj biegiem, i daj znać. Jeżeli cię nie wykryją wróć, i powiedz co widziałaś. Powodzenia, liczymy na ciebie. - zakończył Agust, po czym zaczął się wycofywać do pułapki.
- Uch… Niech już będzie. - Mira przekazała pochodnię najbliższemu przyjacielowi. - Jeśli wchodzę do kanciapy pierwsza, to to nierozważne. Ale iść na cztery trupy samotnie i bez światła to rozważnie… - mruknęła cicho, po czym spróbowała zakraść się do nieumarłych.
 
Jendker jest offline