Z zaciśniętych ust Frietza nie popłynęło nawet słowo. Spojrzał jedynie rzewnie na kobietę w drzwiach, po czym skinął Lennartowi i zwrócił swe blade, połyskujące oblicze w kierunku uliczki skąd dochodziło wołanie o pomoc. Akolita czuł, że czas naglił. Kończył się on nie tylko mieszkańcom miasta, ale i jemu samemu. |