Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2018, 19:14   #53
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kobieta płacząca nad ciałem swojego martwego mężczyzny była elementem pasującym do tego co się działo w wiosce. A jednak Kharrick patrzył się na nią tak, jakby pierwszy raz widział coś podobnego. Zastanawiał się czy nad nim ktokolwiek kiedyś będzie tak płakał. Nie potrafił sobie tego wyobrazić. Nawet nie był pewien czy chciał aby tak się kiedyś stało. Oczywiście wolał najzwyczajniej w świecie nie umierać z tak błahego powodu jak atak na wioskę.

Otrząsnął się z zamyślenia i zaczął się spieszyć. Złapał broń jaka została po hobgolinach i poszedł ją wręczyć reszcie uciekinierów. Niektórzy patrzyli na niego niepewnie gdy szedł obwieszony łukami i z kilkoma mieczami w ręku.
- Przyda się wam. Będziecie mieli czym się bronić.
- A-ale nie wiemy jak...
- Naprawdę wolicie dać się zakuć w kajdany, albo zabić? Brać mi to do rąk i nie narzekać. Jeszcze nie wyszliśmy z wioski.
Osadnicy patrzyli po sobie przestraszonymi spojrzeniami, ale ci co mogli usłuchali. Przyjaciółka Yastry miała zacięty wyraz na twarzy. Kharrick uśmiechnął się widząc to spojrzenie.
- O to, to. Takie spojrzenia chce widzieć u wszystkich. Determinacja do życia. Tylko to was dzisiaj uratuje. No i ja... my - poprawił się widząc nadchodzącego Tezzereta. Plan Jace'a nie był zły, ale Kharrick zawsze wolał sam mieć wszystko na oku. Nie lubił polegać na innych, wbrew temu jak to pokazywał. Kiwnął głową do młodszego szeryfa, czy kim on tam był i ruszył do Yastry aby ją poprowadzić… Nawet jeśli to ona mu mówiła którędy trzeba iść i gdzie mają się zatrzymać. Może mała mieścina, ale jej sekretów Lepperov nie znał. Dlatego był podwójnie ostrożny, szczególnie, że Psotnik cały czas za nim łaził.

Dotarli do kolejnego - planowanego - przystanku. Była nim kuźnia. Coś się zdecydowanie przy niej działo. Hobgobliny sprawiały wrażenie przestraszonych. Po krótkiej rozmowie na migi, trójka prześlizgnęła się jeszcze bliżej. Kharrick zaczął podejrzewać, że ten cały "nawiedzony" Jace musi być jednym z tych co używają swojego umysłu jak magii. Inaczej nie umiał wytłumaczyć czemu niemal za każdym razem przeciwnicy padali uśpieni na ziemię. Yastra z kolei potrafiła inne rzeczy, ale potrzebowała do tego słów. Przynajmniej tyle zaobserwował do tej pory. Hobgobliny zostały bezlitośnie zamordowane we śnie. Dach płonął i jak się okazało ktoś był w środku. Przez zabarykadowane okna i drzwi nie dało się zobaczyć kto to, ale krzyczał we wspólnym. Yastra szybko zareagowała podnosząc i rzucając Kharrickowi hobgobliński miecz. Oboje zabrali się za rąbanie drzwi. Psotnik wspomógł ich starania. W ostatniej chwili wyciągnęli (jak się okazało) dwójkę osób z zadymionego pomieszczenia. Yastra i Jace poznali półorka Irvana, brata Rufusa i Poryna, gnomiego asystenta i zastępcę Kining. Byli nieprzytomni, ale zdawało się, że żyją. Elfka poszła po wodę z koryta z zagrody przy kuźni. Nagle zatrzymała się jak wryta i Kharrick spojrzał na nią zaciekawiony. Dostrzegł, że patrzy się jak zauroczona w kopiec kamieni, który dopiero przy dokładniejszym przyjrzeniu się, okazał się czymś “żywym”.

Żywiołak, chrzęścił do nich kamieniami, jeżąc się, ale nie atakując.
- Nie chcemy zrobić ci krzywdy - Lepperov zagadnął do niego po krasnoludzku przypominając sobie, że ktoś wspominał o jakiejś przedstawicielce tej rasy w mieście. Elfka zaś na migi próbowała się z nim porozumieć. Albo ich starania pomogły, albo sam fakt, że nie zaatakowali sprawiło, że istota się uspokoiła. Yastra jeszcze chciała się porozumieć z żywiołakiem, ale Kharrick stracił zainteresowanie. Dostrzegł za to, że w błocie zagrody leży ludzkie ciało obok tych zwierzęcych. Podszedł do niego i z niedowierzaniem zebrał z ziemi sztylet. Był wspaniały w wykonaniu i nawet taki laik jak Lepperov umiał to zauważyć. Bardzo szybko powędrował do kabury zamiast starego. Poprzedni właściciel za wiele już z nim nie zrobi. Tylko kim on był? Kharrick przykucnął przy ciele i podniósł głowę z błota chcąc dojrzeć twarz mężczyzny. Zmówił w myślach krótką modlitwę, o podróż duszy po zaświatach. W tym czasie elfka ocuciła nieprzytomnych. Można było zająć się tym, co było w kuźni.
 
Asderuki jest offline