Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2018, 21:26   #12
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mira ruszyła więc samotnie korytarzem prowadzącym do grupy nieumarłych. Trafiła na skrzyżowanie. Zanim weszła na środek, rozejrzała się dokładnie. Nie widziała nikogo, ani niczego. Powinni tu być. Czemu jest pusto? Spojrzała na ziemię i w okolicach centrum skrzyżowania zauważyła… cztery miejsca, w których ziemia była rozkopana. Rozkopane punkty znajdowały się niedaleko siebie. Kiedy Mira spojrzała w lewy korytarz, zauważyła, że to znów pokój, który widzieli wcześniej (ten ze stołem i ciemną alkową).
“Świetnie… Jak mam to sprawdzić…” - Wyciągnęła po cichu włócznię i kilka razy dźgnęła nią delikatnie najbliższy dół.

Włócznię złapała dłoń, która wybiła się z dziury. Była to w sumie koścista łapa pokryta gnijącym mięsem. Z dołu wydobył się stłumiony głos męski.
- Vladim, to ty?
Z drugiego dołu wydobył się inny głos.
- Czego?
Głosy mówiły w powszechnym.
Pół-orczyca porzuciła włócznię, nie chcąc prowokować zombie, po czym zaczęła się powoli wycofywać do drużyny. Szła tyłem, aby widzieć jeśli trupy wyjdą z grobów.
Zanim trupy wyszły z ziemi, Mira bezpiecznie oddaliła się od nich. Słyszy ich rozmowy, są zdezorientowani.
- To chyba zombie. Możemy ich opaść z dwóch stron, jeśli się pospieszymy, da się tam dojść również od strony pokoju ze stołem i tą… No… Alkowa czy jakoś tak to się zwie - streściła reszcie drużyny. - Obudziły się, ale jeszcze do nich nie dotarło co się stało.
- Tamtego pokoju jeszcze nie sprawdziliśmy. Mogą tam być pułapki, lub inni wrogowie.
- To może zastawmy na nich pułapkę w tym pokoju z alkową. Więcej miejsca, i można przewrócić stół aby służył jako dodatkowa ochrona. Więcej miejsca do walki - zauważył Hassan
- Wtedy mogą nas otoczyć, tu nie. Tu mamy przewagę. - odrzekł paladyn
- Ciasno na walkę w korytarzu. Nie wykorzystamy przewagi liczebnej - wojownik kręcił głową.
- W sumie… One gadały, więc może to i nie zombie… W wspólnej mowie, tak dokładnie. - Dodała Mira.
- Inteligentne umarlaki? - spytała że zdziwieniem Celaena.
- Najprawdopodobniej ghoule, co nie jest dobrą wiadomością. O ile są dość zręczne i silne to największym problemem jest ich jad, który potrafi sparaliżować. Widzą w ciemnościach, nie da się ich zauroczyć czy zatruć. Nie zmęczą się dranie. Najlepiej było by zabijać jednego po drugim. Albo zastawić na nich pułapkę, nie są zbyt inteligentni - skwitował paladyn zamykając swoją księgę.
- Dobra, robimy po twojemu. Idziesz pierwszy, skoro się znasz, ja pójdę za tobą i będę ich siekał. Bierzemy je pojedynczo, reszta wspiera jak może. Pytania? Sugestie? - Hassan nie lubił walczyć z czymś, czego nie znał, ale i tak cieszył się na myśl, że jego broń zakończy żywot kolejnego stwora.
- Jeśli to jad, to może antytoksyna nam pomoże? Ma ktoś? - spytała pół-orczyca.
Hassan pokręcił głową przecząco.
- Dobra, czyli według pierwszego planu. Staramy się walczyć, gdyby coś szło nie tak, Dejan lub Mira wyciągają mnie i cofamy się do pułapki. - Po czym paladyn zajął swoje miejsce w szyku i ruszył powoli do przodu, gotów użyć błogosławieństwa zmysłów
Hassan przekazał pochodnię Mirze, po czym oburącz ujął glewię w pewnym chwycie. Następnie zawiesił ją ostrzem do przodu nad paladynem, zamykając ewentualną linię ataku od góry, gotów pchnąć ostrzem we wroga.
- Świećcie z tyłu - wojownik zaciął zęby i ruszył za paladynem.
Mira zapaliła nową pochodnię, obawiając się, że ta jej przekazana i mocno już zużyta, zawiedzie ich w czasie walki. Następnie ruszyła za grupą, zajmując trzecią pozycję.
Canhyr zdecydowanie nie pchał się na pierwszą linię. Magowie zwykle tego nie robili, chyba że sytuacja należała do wyjątkowych - na przykład nie było za kogo się schować. Dlatego też trzymał się z tyłu, gotów do rzucenia, przy najbliższej okazji, jakiegoś niemiłego czaru.
Wolał nie przypominać o możliwości twórczego wykorzystania pułapki. Nie chciał, by uznano go za nudziarza, a skoro paru głupców chciało nadstawiać głowy... Wszak nie mógł ich przed tym powstrzymać.
Drużyna zachodzi grupę Ghouli w ciasnym korytarzu. Są przygotowani i w zwartym szyku. Ghule zauważają was w oddali.
- Vlad. Mamy w końcu gości - powiedział wychudzony ghoul. Zgarbiony Ghoul przesuwał zgniłą dłonią po włóczni, którą dostał od Miry.
- Hmm… - mruknął ten z rozłupaną czaszką. - Dom się świetnie spisuje. Dokończmy dzieła.
W szaleńczym krzyku rzuciły się na intuzów, przeciskając się jeden przez drugiego w ciasnym korytarzu.
Zdaniem zaklinacza przeciwnicy nie wyglądali na zbyt inteligentnych i idealnie nadawali się na wciągnięcie w pułapkę. Ale nie sądził, by w tym momencie robienie kompanom wymówek miało jakikolwiek sens. Ograniczył się więc do gestu i inkantacji, a celem ognistego pocisku był biegnący na czele ghul.
Ognisty pocisk trafił Ghoula z rozłupaną czaszką i ten zawył. W całym korytarzu rozniósł się swąd palonego, zgniłego mięsa.
Rozwścieczony Ghoul rzucił się na Agusta, stojącego jako pierwszy, wyciągnął ku niemu swoje łapy. Lecz Agust i Hassan zareagowali sprawnie na atak Ghoula. Po chwili jego ciało leżało rozmiażdżone na ziemi, a jego głowa przypadkiem została na ostrzu glewi Hassana. Po chwili opadła i poturlała się w stronę reszty Ghouli.
Drugi Ghoul, ten chudszy, spojrzał na głowę przyjaciela i jego wzrok wrócił na drużynę.
- No to wam nie ujdzie na sucho. - Rzucił się na Agusta, ale ten z łatwością odepchnął wroga, nie odnosząc żadnych ran. Kolejny Ghoul pobiegł za chudym, ale nie mógł dosięgnąć paladyna, bo było zbyt ciasno w korytarzu. Zgarbiony Ghoul spojrzał na swoją nową włócznię, potem na przeciskających się towarzyszy i znów na włócznię. Uśmiech tryumfu pojawił się na jego gnijącej twarzy, której brakowało górnej wargi, podszedł metr do epicentrum walki, zamachnął się i cisnął włócznią w Agusta. Włócznia jednak wbiła się w ścianę, w połowie drogi, nie doleciwszy nawet do miejsca, w którym stał człowiek.
W tej samej chwili mnich wyczuł okazję do ataku i między towarzyszami poleciała strzałka wycelowana prosto w martwiaka. Strzałka trafiła wroga w ramię. Celaena rzuciła ognisty pocisk trafiając prosto w umarlaka, wypalając mu dziurę w zgniłej koszulce. Umarlak zaczyna chwiać się na nogach.
Mira spojrzała poddenerwowana na zgarbioną potworność, która śmiała rzucić jej własną włócznią w paladyna.
- Pokażę ci jak to się robi, martwiaku! - krzyknęła, posyłając inną ze swoich włóczni w jego kierunku.
Włócznia prawie wypadła Mirze podczas próby rzutu, lecz półorczyca odzyskała szybko stabilność, chwyciła ją pewniej i ponownie spróbowała rzucić. Włócznia przeleciała obok głowy Agusta, obok chudego Ghoula, potem koło kolejnego, aż w końcu przebiła zgarbionego Ghoula, prawie odrąbując mu jedną rękę.
Agust był już gotowy dokończyć dzieła, zamachując się młotem od dołu tak by powalić osłabionego ghoula.
Po chudym ghoulu została plama… Siła uderzenia Agusta wgniotła go prosto w ziemię. Paladyn podbiegł do kolejnego wroga. Hassan był tuż za nim, wyciągnął swoją glewię, aby dźgnąć Ghoula... I trafił Ghoula za pierwszym razem, a potem potwór zdołał zrobić unik, na chwilę odchylając się w tył, i drugi cios nie dotarł do celu.

Chociaż liczba ghouli nieco się zmniejszyła, Cahnyr nie miał zamiaru pchać się do przodu, by obejrzeć je z bliska. Dlatego też po raz kolejny wypowiedział odpowiednie słowa i posłał w stronę znajdującego się na czele ghoula kolejny ognisty pocisk, który - ku żalowi zaklinacza - drasnął jedynie Ghoula.
Szeroki Ghoul zamachnął się łapą na Agusta i trafił go. Paladyn nie odniósł zbyt dużych obrażeń. Wiedział jak się bronić przed takimi atakami. Lecz w miejscu uderzenia poczuł dziwne pieczenie. Nim się zorientował, jego ciało zaczęło odmawiać mu posłuszeństwa.
Zgarbiony Ghoul podbiegł, a że nie mógł na razie nic zrobić wrogom, poświęca czas na wyciągnięcie włóczni ze ściany.

Dejan sprawnie odciągnął ciężkiego paladyna z linii frontu i położył go z tyłu, w bezpiecznym miejscu.
Firebolt półelki drasnął Ghoula, roztaczając nieprzyjemny swąd.
Pół-orczyca przecisnęła się na przód grupy, zmieniając paladyna. Porzuciła pochodnię, po czym wyciągnęła wielki topór. Była zła. Nawet bardzo. Widziała na czerwono, a w głowie słyszała niezrozumiałe szepty Gruumsha.
- Chodźcie tu no! - zakrzyknęła prowokująco, uderzając z całej siły ghula przed nią.
Mira usłyszała gruchotane przez ostrze jej wielkiej broni kości Ghoula. Ten spojrzał na nią z wyrzutem i nie zauważył kiedy Glewia Hassana trafiła go w pierś, wykruszając kilka kolejnych kości. Ghoul był na skraju swojej drugiej śmierci. Hassan spróbował go dobić, lecz Ghoul cudem uniknął drugiego ciosu.

Agust nadal walczył z paraliżem, nie mógł go przezwyciężyć. Brak władzy nad własnymi kończynami sprawiał, że czuł się bezsilny.
Walka trwała, co nie bardzo podobało się Cahnyrowi. Zdecydowanie wolałby, by ta 'zabawa' wreszcie się skończyła. Nie sądził, by te cztery ghoule były jedynym problemem i był pewien, że gdzieś czeka na nich kolejny, jeszcze gorszy przeciwnik.
- Ber api! - powiedział, do słów dołączając skomplikowany gest.
Ognisty pocisk trafił ghoula, powalając go na ziemię i pozbawiając drugiego życia.
Zgarbiony Ghoul spojrzał na martwych towarzyszy i powiedział niskim głosem:
- No trudno, i tak za nimi nie przepadałem - potarł włócznię i uśmiechnął się do Miry, pokazując jednego zęba, jaki mu się ostał. - Pogramy? - Zamachnął się i rzucił w Mirę. Rzut był tym razem niesamowicie silny i celny. Włócznia wbiła się Mirze w nogę. Całe szczęście dla niej, była teraz w stanie szału i to tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.
Dejan rzucił kolejną strzałką. Tym razem spudłował.

Celaena wyszła przed pół-orczycę i wypowiadając słowa zaklęcia wypuściła ognisty pocisk w stronę ghoula.
Tym razem Celaena mogła być dumna ze swojej magii. Potężny pocisk buchnął, kiedy trafił Ghoula, paląc większość pokrywającego go mięsa. Ghoul prawie podzielił los swych byłych towarzyszy.
- TAK! CHCĘ SIĘ POBAWIĆ! - krzyknęła wściekła Mira, rzucając się na ghula i uderzając go. Wychodząc z założenia, że najlepszą ochroną jest atak, zignorowała wszystkie zasady bezpieczeństwa i odsłoniła się na ewentualny kontratak.
Ghoul spojrzał na wściekłą Mirę biegnącą w jego stronę.
- A czy… - nie dokończył zdania, bo jego szczęka została zamieniona w proch.

- Więc mówicie, że z naszego paladyna wyszło niezłe ziółko? - spytała Mira, widząc że walka jest skończona. Uśmiechała się złośliwie. Już się nieco uspokoiła, jednak w jej oczach jeszcze tańczyły dziwne ogniki. - Wyciągaj noże, Celaenno, wydrapiemy mu prześliczne serduszko na napierśniku!
Pół-elfka nawet nie odpowiadając z uśmiechem sięgnęła po sztylety. Podała jeden Mirze i ochoczo zabrała się do wydrapywania wzoru na zbroi paladyna. Kiedy tylko skończyły, szybko odskoczyła od Agusta w razie, gdyby ten nagle odzyskał władzę nad swymi kończynami.
- Jesteście okropne… - powiedział Cahnyr, tłumiąc uśmiech. - Szkoda, że nie miałyście więcej czasu - dodał.
- Dzięki, no i faktycznie szkoda. - uśmiechnęła się. - Chociaż może dobrze bo przy ilości pomysłów, mogłabym całkiem sztylety stępić. - Zaśmiała się delikatnie.
- Myślicie, że jest teraz świadomy tego, co zrobiłyśmy? - rzuciła Mira, siadając w korytarzu.
Noga zaczęła powoli dawać o sobie znać. Niby mogła chodzić, jednak wolała trochę ją odciążyć.
- On jest sparaliżowany, nie nieprzytomny - odpowiedziała zaklinaczka. - I na tym polega cała śmieszność sytuacji, że widział, a nie mógł nic zrobić. - Wzruszyła ramionami śmiejąc się.
- Ha! Masz rację. Teraz czekamy, aż wstanie… - rzuciła pół-orczyca.
- Jak dzieci… - Pokręcił z niesmakiem Hassan i zabrał się za przeszukiwanie ciał ghuli.
Szczątki, bo to nawet już całe szkielety nie były, nie miały przy sobie nic, jedynie strzępki ubrań.
- Zbierajcie się - wojownik poczekał, aż paladyn się ogarnie po czym ruszył w stronę skrzyżowania przy którym wcześniej zasadziły się ghule z zamiarem wybrania prawej odnogi. Wcześniej zamierzał znów poprosić o coś w rodzaju zwiadu mnicha Dejana, którego zmysły wydawały się nadludzkie.
- Zmarłych się grzebie, a nie grabi. - warknęła Mira, zabierając się do wspomnianej pracy. Noga dalej jej dokuczała, jednak nie wyglądało to na coś poważnego. Chciała to rozchodzić.
- Tylko uważaj, żebyś się czymś nie zaraziła - poradził Cahnyr. W zasadzie popierał pomysł Miry, ale było to poparcie jedynie teoretyczne.
- Jeśli włócznia, którą to coś trzymało w łapie, mnie nie zaraziła, nic tu mnie nie zarazi - odparła szybko zaklinaczowi.
Mnich przyglądał się przez chwilę ranom paladyna po czym odwrócił się do półorczycy.
- Myślę, że oni nie byliby wobec nas tak wyrozumiali. Dawno przestali być ludźmi.
- Nie ich wina, że jakiś nekromanta natknął się na ich zwłoki. - Wzruszyła ramionami pół-orczyca.
Paladyn siedział jeszcze przez chwilę. Odzyskał panowanie jeszcze w trakcie dokonywania aktu wandalizmu na jego zbroi, ale nie zareagował. Jeszcze im się odechce psikusów.
- No naprawdę, bardzo zabawne. - Wstał i sarkastycznie zaklaskał. - Jesteście z siebie dumne?
- Jak się czujesz? Paraliż przeszedł? - zapytał Dejan. - Zastanawiam się czy hałas nie ściągnie tu więcej podobnych stworów. Wyczuwasz ich obecność prawda?
- Tak, ta trucizna działa tylko przez chwilę, ale w walce to aż zbyt długo. Sama w sobie nie zabija. Na razie nie ma tu potworów. Wszystko co było tu w okolicy zabiliśmy. I jeszcze raz dzięki za wyciągnięcie mnie. Wiem że taki był plan, ale dobra robota. Wszyscy, dobra robota. To potrafi być bardzo niebezpieczny przeciwnik, zwłaszcza kiedy się na ciebie zasadzi. - Agust otrzepał się z resztek kurzu, i przyłożył mała szmatkę w miejscu gdzie trafiły go szpony.
- Dobrze, chodźmy już. Sprawdźmy czy coś jednak nie ma w tamtym pokoju do którego nie zajrzeliśmy, a potem spokojni że znów nic nie przygotowuje tam na nas zasadzki zbadamy dokąd prowadzą korytarze z których wyszły poczwary. - Po czym Sunnita podniósł z ziemi pochodnię i ruszył w kierunku pokoju jak zwykle na przodzie.
- Chodźmy więc. Zostało jeszcze trochę chwały do zgarnięcia - odparła Mira.
- I być może, jakichś nikomu niepotrzebnych skarbów… - mruknął Hassan.
- Rozsądny człowiek - stwierdził Cahnyr.
 
Kerm jest offline