Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2018, 08:45   #7
Manni
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Spotkanie w sprawie choroby odbywało się o 18 w dość dużym pomieszczeniu, które znajdowało się na głównym piętrze Ministerstwa. W zasadzie było to dość logiczne, ponieważ na spotkanie byli zaproszeni „wszyscy chętni” a znaczna większość kompleksu była niedostępna dla interesantów. Plakaty mówiły o sali konferencyjnej numer 112 - właściwie nikt z Was nigdy tam nie był, bo rzadko załapywaliście się do roli rzecznika prasowego Ministerstwa lub jako dziennikarz. Niemniej była to jedna z głównych komnat w której przekazywano najważniejsze informacje dla mediów. Tym razem jednak żadnych dziennikarzy nie było. Ministerstwo dobrze postarało się, aby żadne informację na temat uczestników spotkania nie wypłynęły na światło dzienne. Mogło by im to utrudnić pracę. Przed drzwiami stało kilkanaście osób, kilku z nich rozmawiało przyciszonymi głosami. Panowała dość ciężka atmosfera. Za to ludzie zbierający się na zebranie… Już na pierwszy rzut oka było widać, że są to ludzie którzy albo nie mają już nic do stracenia, albo nie do końca zdrowi na umyśle. Jeden z nich był w szacie chyba ze 3 stuleci temu, lub próbował przebrać się za Merlina, co dość dobrze mu w zasadzie wyszło - zważywszy, że miał chyba sto lat. Gdyby nie tusza, i to, że jego siwo-szara broda była w takim nieładzie, że wydawało się iż każdy włos patrzył w inną stronę, można go było pomylić z Dumbledorem. Jednakże wyglądał jak skrzyżowanie Albusa z Hagridem, ujmując ze wzrostu Hagrida i powagi Dumbledora. Trzymał jakiś mały czarny kamyk w wpatrywał się w niego z takim skupieniem, że aż oczy mu wyłaziły z orbit. Inny facet chodził szybkim krokiem w jedną, to w drugą stronę rozglądając się dookoła. Wyraźnie czegoś szukał. Udało wam się usłyszeć jak pytał się ludzi dookoła „Nie widziałeś mojej różdżki? Jest żółta i skacze?”. Większość ludzi jednak siedziała z kamienną twarzą lub stała patrząc w jeden punkt. Dobrze znaliście takie spojrzenia. Rodzinny tych ludzi prawdopodobnie dotknęła epidemia, jedynego ratunku szukali już tutaj. Szybkie spojrzenie po niewielkim tłumie jednak dało wam dość jasno do zrozumienia. Nie ma tutaj nikogo kompetentnego. Albo bardzo dobrze się ukrywał.

Sama sala okazała się dość prosta. Okna jak zwykle pokazywały piękną pogodę - chodziło o „podniesienie morali” - ludzie byli i tak już przybici całą sytuacją. W jasnobłękitnym pomieszczeniu ustawione były rzędy krzeseł z symetrycznym przejściem pośrodku. Na samym przodzie znajdowało się długie biurko z rzędem krzeseł. Siedziały za nim już trzy osoby. Pierwszą z nich była Milicenta Bagnold – Mininister Magii, Rufus Scrimgeour – Szef biura Aurorów, oraz jakiś sędziwy czarodziej w nienagannie białym kitlu który wspierał rękami podbródek. Jego czujne oczy wędrowały po Sali z błyskiem inteligencji którego nie dało się zignorować. Gdy podeszliście bliżej zobaczyliście na jego ramieniu różdżkę skrzyżowaną z kością. Czyli, co nie było wcale zaskakujące był tutaj także przedstawiciel Kliniki Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga. Rufus Scrimgeour pozdrowił nieznacznym skinieniem głowy Argusa i Finnegan’a, nie do końca wiedzieliście, czy się z wami wita, czy tylko pochwala waszą decyzję..

Zanim wszyscy zajęli swoje miejsca minęło nieco czasu. Cała trójka siedziała w milczeniu przyglądając się uważnie wszystkim uczestnikom, Gdy już sala uspokoiła się, w milczącym napięciu wszyscy czekali co będzie dalej. Pierwsza wstała Milicenta Bagnold. Omiotła władczym spojrzeniem całą salę na chwilę zawieszając spojrzenie na Was. Jednym z jej najbardziej przerażających zdolności była pamięć do ludzi, być może to pozwoliło jej po części osiągnąć sukces. Skubana pamiętała z imienia i nazwiska każdego z kim zamieniła chociażby dwa zdania. Co do pracowników Ministerstwa, kojarzyła chyba wszystkich.
- Witam was wszystkich w tych jakże ciężkich dla nas czasach. – zaczęła.
Cisza w Sali była tak wielka, iż nieznośne piszczenie napierało na wasze uszy, ludzie nie wiedząc czy się odezwać, odpowiedzieć, wstać czy zrobić cokolwiek innego po prostu milczeli.
- Wszyscy dobrze wiecie, w jakim celu się dzisiaj zebraliśmy… Milicenta na chwilę zawiesiła głos, jak by chciała się zastanowić na tym co ma powiedzieć dalej. Ktoś na tyłach głośno czknął, gdy odwróciliście głowę jakiś facet wymachiwał wściekle ręką jak uczeń wyrywający się do odpowiedzi. W tym momencie wstał Rufus i basowym głosem oznajmił:
- Wszelkie pytania i rozmowy przeprowadzimy na końcu spotkania, teraz proszę dać wypowiedzieć się Ministrowi Magii.
Usiadł a jego głos jeszcze chwilę unosił się w sali. Facet na tyłach powoli opuścił rękę z miną pełnego zawiedzenia. Jednak nikt nie jest na tyle szalony aby nie słuchać szefa Aurorów. Milicenta Bagnold odwróciła się i spojrzała na aurora.
- Dziękuję Rufusie, ale do rzeczy. Mugolizm, epidemia która nas dotknęła ledwo po tym jak zniknął Sami-wiecie-kto. Nie byliśmy gotowi na to, nie wiem czy kiedykolwiek moglibyśmy być…
Odwróciła się w stronę czarodzieja ze szpitala z Munga, wskazując na niego ręką.
- Oto John Whitefeather, specjalista od chorób zakaźnych ze szpitala świętego Munga, opisze wam wszystko to co wiemy na temat epidemii.
Po czym usiadła z godnością. Mężczyzna za to wstał powoli, raz jeszcze rozejrzał się po pokoju, cicho odchrząknął i zaczął.
- Mugolizm posiada cechy jak każda choroba zakaźna. Na tyle na ile udało nam się ją zbadać przenosi się drogą płciową. Stąd też niewiele było przypadków zakażenia w tak zwanych „rodzinach czystej krwi”, prawdopodobnie ogniskami zapalnymi są sami mugole, jednak nie mamy do tej tezy żadnych potwierdzeń, bo w sposób naturalny osoby niemagiczne, umiejętności magicznych stracić nie mogą.
Mężczyzna wziął długi oddech. Miał lekko chropowaty głos i ton jak nauczyciel historii. Wydawało się, iż prowadzi wykład a powaga czy groza choroby jak by go nie dotyczyła. Nabrał powietrza po czym mówił dalej.
- Jednakże odnotowaliśmy zakażenia we wszystkich grupach społecznych, więc musimy mieć na względzie, iż choroba przenosi się również w inny sposób. Prawdopodobnie drogą kropelkową, przez kontakt lub poprzez ogólnodostępne środki medialne takie jak na przykład woda. Nie udało nam się ustalić czynnika aktywnego odpowiadającego za chorobę tak więc wszystkie powyższe tezy są jedynie teorią zbudowaną na podstawie schematu rozprzestrzeniania się epidemii.
Uzdrowiciel wyciągnął różdżkę i machnął nią krótkim posuwistym ruchem w powietrzu. Przed wami ukazała jarząco się na złoto mapa Anglii z powstającymi czerwonymi plamami. Plamy powoli pokrywały całą mapę jednak dało zię dość wyraźnie zauważyć, że zaczyna się tworzyć od dużych miast i powoli rozszerza swoje wpływy na okoliczne tereny.
- Jak widzicie, punktami ogniskowymi są duże miasta, co jest dość typowe dla epidemii. Jednakże w bardzo krótkim czasie do pierwszych zakażeń doszło takich miastach jak Londyn, Birmingham, Leeds czy Glasgow. Dlatego też istnieje dość duża szansa na to iż jest to choroba która została stworzona i wypuszczona przez istotę rozumną. Możemy być więc wynikiem ataku.
Sala rozbrzmiała szeptami na parę chwil a John spokojnie poczekał, aż wszyscy uspokoją się i na Sali ponownie zapanuje cisza po czym mówił dalej.
- Proszę jednak pamiętać, że póki co są to jedynie spekulacje. Co do przebiegu choroby, pierwsza cześć jest praktycznie bezobjawowa. Mugolizm postępuje bardzo powoli dlatego też wykrycie go jest bardzo trudne. W drugiej fazie, umiejętności magiczne powoli tracą na sile, często zdarza się tak także w przypadku przemęczenia czy traumatycznych przeżyć, dlatego na początku tego typu zdarzenia nie były poddawane reakcji. Umiejętności magiczne słabną coraz bardziej aż do kolejnego etapu w którym całkowicie nikną. Osoba zarażona Mugolizmem staje się charłakiem, jednakże ostatnim etapem choroby jest całkowite odcięcie od magii, osoba taka staje się podatna na zaklęcia antymugolskie, przestaje dostrzegać rzeczy przynależne do naszego świata, słowem, staje się w pełni Mugolem. Nie odnotowano aby choroba doprowadzała do śmierci.
Tym optymistycznym stwierdzeniem uzdrowiciel zakończył swój wykład, usiadł znowu podpierając brodę na dłoniach i czekając na dalszy rozwój wypadków. Następnie wstał Rufus. Auror przez chwilę przyglądał się wszystkim zatrzymując na chwilę wzrok na Argusie.
- Jak widzicie, sprawa jest dość nieciekawa. Możecie liczyć na wsparcie Ministerstwa, jednakże przypominam o zachowaniu Prawa Tajności. Biuro Dezinformacj…
Tutaj spojrzał na Eris kłaniając lekko głową.
… ma już i tak pełne ręce roboty, choroba daje się we znaki wszędzie i utrzymywanie porządku nadal jest sprawą priorytetową. Wszyscy zgłaszający się do tego zadania pracownicy Ministerstwa zostają zwolnieni ze swoich obowiązków aby mogli skupić się na Mugolizmie.
Auror usiadł a następnie już nie wstając odezwała się ponownie Milicenta.
- Co do zapłaty za wasze usługi. Pragnę to powiedzieć przed pytaniami. Sprawa będzie rozpatrzona indywidualnie dopiero po okazaniu lekarstwa lub innego sposobu na powstrzymanie choroby. Jednakże możliwości Ministerstwa są dość duże. Żadne pytania na ten temat nie będą udzielane.
W sali ponownie nastała cisza każdy jak by na chwilę się zamyślił. Jeden z czarodziejów w wyświechtanej szacie na tyłach wstał i bez słowa wyszedł będąc odprowadzany wzrokiem przez Ministra i wszystkich uczestników zebrania. Rufus odezwał się raz jeszcze.
- Teraz mamy czas na Wasze pytania, tylko proszę pojedynczo.
Czarodziej który już wcześniej wyrywał się do pytań teraz zaczął machać ze zdwojoną siłą. Milicenta westchnęła głośno po czym wskazała na faceta wyrywającego się jak uczennica do odpowiedzi. Facet wstał z godnością której przedtem nie było po nim widać, odchrząknął.
- Nie widziałeś mojej różdżki? Jest żółta i skacze?
Rufus załamał ręce, a Minister Magii złapał się z głowę. John za to jedynie nieznacznie się uśmiechnął. Salę przebiegł szmer śmiechów i komentarzy które szybko się uspokoiły.
Milicenta zaskakująco łagodnie i spokojnie powiedziała:
- Nie, nie widzieliśmy.
Facet wyraźnie smutny powoli podszedł do drzwi ze wzrokiem wlepionym we własne buty i wyszedł z Sali.
Rufus odchrząknął znacząco znowu skupiając na sobie uwagę reszty sali.
- Czy mamy jakieś POWAŻNE pytania?
Keane, nie zważając na Daubneya, usiadł obok wypatrzonej przez siebie długowłosej brunetki, do której puścił oko, gdy na niego spojrzała i uśmiechnął się szeroko, ukazując kolekcję żółtawych zębów, a między nimi złotą górną dwójkę. Następnie rozparł się wygodnie na swoim krześle, a nogi, na które miał założoną parę wielkich, skórzanych buciorów, położył na stół. Krzesło, na którym siedział, zaczęło niebezpiecznie balansować na tylnych nogach. Sam Keane zdawał się nawet nie słuchać tego co mówili prowadzący, grzebał tylko małym palcem między zębami. Chyba bardziej interesowała go jego sąsiadka, na którą zerkał co chwilę. Gdy poszukiwacz skaczącej różdżki zadał swoje pytanie, zaśmiał się najgłośniej ze wszystkich i uspokoił jako ostatni, dopiero pod wpływem piorunujących spojrzeń Scrimgeoura i innych obecnych. Następnie wrócił do dłubania między zębami.
Leisha spojrzała na mężczyznę, a jej mina nie wyrażała nic, ani pogardę, ani radość. Kobieta nie zdobyła się także na kurtuazyjne odwzajemnienie uśmiechu. Po pięciu sekundach przeniosła wzrok przed siebie i więcej jakby nie zamierzała spoglądać na bok.

Leisha zdjęła okulary, złożyła zauszniki i przytrzymała w rękach. Nie za specjalnie wyrywała się do pytań, ale dosyć szybko zdecydowała się podnieść rękę.
- Czy oprócz zwolnienia z bieżących obowiązków, można liczyć na jakieś specjalne przywileje, uprawnienia, które mogłyby ułatwić nam wykonanie zadania?
Milicencia spojrzała znacząco na Rufusa a ten odwzajemnił jej spojrzenie, które momentalnie przeniosło się na Argusa i Daubney’a. Zajęło mu dobrą chwilę przemyślenie pytania zanim na nie odpowiedział wyraźnie rozważając za i przeciw.
- Możecie liczyć na pełne wsparcie Ministerstwa… Ale też musicie zrozumieć, że Ministerstwo ze względu na swoje polityczne odpowiedzialności nie może się oficjalnie angażować we wszystkie aktywności.
Auror spojrzał po sali zatrzymując wyraźnie wzrok na Seanie i paru podobnym do niego typkom.
- Nie chcemy także, obiecywać wam immunitetu z obawy iż taka władza może zostać… powiedzmy delikatnie… nadużywana. Nie mniej jednak w myśl zasady “wszystkimi możliwymi sposobami” macie, powtarzam, pełne wsparcie Ministerstwa.
Screamager nabrał powietrza jakby chciał coś powiedzieć jednak po chwili się rozmyślił, jednak na koniec spojrzał Leishii prosto w oczy.
- To dość delikatna sprawa, musisz sobie zdawać sprawę Leisho, że musimy zachować w tym obłędzie pewną równowagę. Mam nadzieję, że odpowiedziałem na Twoje pytanie, czy są jakieś kolejne?
Fay skinęła tylko głową, spodziewała się wymijającego tonu Ministerstwa, dlatego postanowiła wsłuchać się w odpowiedzi na kolejne pytania zadawane przez innych.
- Czy ta… - zaczęła Eris ale po chwili zawahała się szukając odpowiedniego słowa - nazwijmy to misja, będzie oficjalnym działanie Ministerstwa? - uniosła ciemną brew o ładnym łuku. - Czy też mamy się tym zająć po cichu i dopiero gdyby jakimś cudem udało się cokolwiek odkryć Ministerstwo poda to do wiadomości? Skupiła wzrok na Milicencie Bagnold.
Tym razem głos zabrała praktycznie od razu Milicencia, jakby spodziewała się tego pytania i miała już gotową odpowiedź na to pytanie.
- W tym wypadku muszę niestety wam powiedzieć, że oficjalnie już się tym zajmujemy od dawna. Właściwie każdy departament jak dobrze wiesz pracuje na pełnych obrotach.
Minister Magii na chwilę zawiesiła głos zastanawiając się.
- Musicie raczej myśleć o sobie w kategoriach łowcy nagród. Jednakże gdyby udało Wam się lekarstwo odnaleźć, cóż, wtedy możemy podyskutować.
Argus ze spokojem wysłuchiwał zadawanych pytań, a następnie uniósł dwa palce ku górze, a gdy przedstawiciel ministerstwa go wskazał wstał. Zapiął marynarkę na górny guzik, poprawił krawat i teatralnie chrząknął.
- Nazywam się Argus Lucjusz Lazaras - oczekując jakiejś reakcji na swoje nazwisko przerwał na sekundę - I jestem aurorem - tu na chwilę wstrzymał powietrze - Choć o tym zgromadzeni raczej wiedzieć powinni. Jako czarodziej czystej krwii chciałbym spytać, czy Ministerstwo przewiduje jakieś finansowe zadośćuczynienie dla rodziny w przypadku zarażenia się tą… - musiał poszukać odpowiedniego słowa - hańbiącą chorobą.
Niestety nikt nie zareagował ani na twoje nazwisko, ani na twoją funkcję, ani na twoje pochodzenie. Zupełnie nie tego się spodziewałeś. Screamager splótł palce i przez chwilę milczał, tak samo jak Minister Magii. Po czym odezwał dość chłodnym tonem.
- Argusie, jesteście tutaj z własnej woli, nikt Was nie zmuszał.
- Akurat - wyrwało się Keane’owi, choć zrobił to na tyle cicho, że usłyszeli go tylko najbliżej siedzący sąsiedzi.
- Jako doświadczony auror - kontynuował Rufus - powinieneś wiedzieć, jakie zagrożenia może nieść ze sobą to zadanie. Jednak odpowiadając na Twoje pytanie. Póki co naszym priorytetem jest znalezienie lekarstwa. Bez niego nie będzie za niedługi czas żadnego Ministerstwa, oraz żadnych rodzin czystej krwi.
Po sali przeszedł dość nieprzyjemny szmer, chyba dopiero teraz część uczestników uzmysłowiła powagę sytuacji.
- Rozumiem. - odpowiedział wciąż stojący Argus - Czy to oznacza, że tak jak za czasów Wojny z Samym Wiecie Kim będzie przyzwolenie na użycie zaklęć zwanych potocznie zakazanymi?
- Czasy Sam-Wiesz-Kogo już minęły, walczymy z chorobą, nie z czarnoksieżnikami. Nie chcesz przecież stać się taki jak Śmierciożercy, prawda?
Screamager jeszcze chwilę analizował Twoje pytanie poważnie je rozważając.
- Prawo musi być respektowane, tym razem nie mamy wroga, tylko cel. Jednakże… gdybyśmy faktycznie byli atakowani
Tutaj spojrzał wymownie w stronę Jhona.
- Lekartwo jest priorytetem, wierzę w twoje doświadczenie i rozwagę.
- Rozumiem i dziękuję - odpowiedział Argus skinając lekko głową, a następnie usiadła na swoim miejscu.
- Jeszcze ja miałbym pytanie - odezwał się Finn, który dotychczas obserwował ponuro zebranych. Zachowanie Seana było irytujące, ale potrafił mu to wybaczyć. Argus był bardziej irytujący. “Nie mogę się doczekać jego teorii o tym, że epidemię wywołało to wyimaginowanie psucie krwi, czy jak tam ludzie tacy jak on to nazywają”, pomyślał. - Czy zostało odnotowane, kto był pierwszym zarażonym? Albo może, jednym z pierwszych, u których pojawiły się objawy?*
Głos zabrał przedstawiciel uzdrowicieli który odchrząknął aby zwrócić na siebie uwagę.
- Również próbowaliśmy iść Pana tokiem rozumowania. Jednak powolny przebieg choroby bardzo utrudnił nam rozpoznanie. Właściwie we wszystkich większych miastach zakażenia pojawiły się praktycznie równolegle, co potwierdza nam teorię o równoczesnym, świadomym zakażeniu każdej większej aglomeracji. Niestety, nie możemy wskazać pierwszych chorych, a wywiady z nimi nic nam nie ukazały. Nikt z nich nie wykonywał, z tego co podawali, żadnych nietypowych czynności lub nietypowych wyjazdów.
Jhon pokręcił głową trawiąc informację która sam przed chwilą podał. W zasadzie, gdyby klasyczne podejście dawało jakieś poszlaki, Ministerstwo prawdopodobnie samo by sobie poradziło lub miało więcej informacji. Finnegan stwierdził więc, że trzeba wyjść poza schematy. W tym wypadku klasyczne rozwiązania zawiodły... Nie wiedział, o co jeszcze mógłby spytać. Mógł poważniej podejść do sprawy i zrobić soebie listę pytań. Rozejrzał się, ciekaw, czy ktoś jeszcze się odezwie.
- Czy Ministerstwo skontaktowało się z mugolskimi władzami w związku z naszymi problemami? – Fay zapytała spokojnie, ponownie unosząc rękę do góry. – Ile wiedzą o epidemii i ile chcemy żeby wiedzieli?
Milicencia odpowiadała na to pytanie.
- Tak… Premier Mugoli został poinformowany, jednak bez wchodzenia w szczegóły. Osoby poza magiczne nie są w żaden sposób zagrożeni, tak więc nie ma potrzeby informowania ich w bardziej dokładny sposób. Zasady Tajności cały czas obowiązują.
Argus wstał raz jeszcze i rozejrzał się po sali po czym zadał kolejne pytanie.
- Chciałbym jeszcze tylko uzyskać jedną odpowiedź. Jesteśmy zobowiązani do pracy zespołowej, czy działać będziemy raczej jako indywidua?
Ponownie Minister Magii i Auror wymienili spojrzenia komunikując się wzrokiem, po raz kolejny odnieśliście wrażenie, że coś jest na rzeczy. Rufus odpowiedział:
- Uważamy, że w grupie macie większą szansę na powodzenie, niż indywidualnie. Dodatkowo jeżeli drużyna będzie składać się z pracowników ministerstwa… jednak nie będziemy was do niczego zmuszać.
- Z kim mamy kontaktować się w razie dodatkowych pytań, zgłaszać jakieś ewentualne prośby o pomoc etc.? – Rzuciła Leisha od razu po tym jak udzielono poprzedniej odpowiedzi.
- Jeżeli będziecie mieli jakiekolwiek pytania, potrzeby czy informacje wysyłacie sowę bezpośrednio do mnie. – odpowiedział Rufus jak by chciał tą informację i tak podać pod koniec spotkania .
- Biuro Aurorów bezpośrednio przejmuję kontrolę nad tą sprawą. Jesteśmy także w bezpośrednim kontakcie z uzdrowicielami.

Milicenta wstała tak samo jak auror i uzdrowiciel. Jednoznacznie kończąc zebranie po paru minutach ciszy. Wszystkie informacje Wam przekazane były nieco jałowe, dość rzeczowe ale jednak nie wskazujące żadnej drogi. Jednak nie mieliście przeczucie, iż tak będzie. Właściwie, gdyby Ministerstwo miało jakiś trop, raczej sami wysłali by ludzi do jego zbadania. To, że tego zrobili oznacza, że nie mieli pojęcia co robić…
Jednak zanim ludzie zaczęli wstawać, raz jeszcze odezwał się Screamager nieco przekrzykując szum który towarzyszył końcu spotkania.
- Daubney, Argus, Fey i Clark. Zostańcie jeszcze przez chwilę, wasi towarzysze jeśli są także.
Wiedząc, że szefowi Aurorów raczej się nie odmawia, tym bardziej, że Minister Magii również stała w miejscu, zostaliście chwilę dłużej. (Co prawda Sean musiał zostać przytrzymany za kołnierz, ale i tak udało się go zatrzymać.) Ludzie oglądali się na Was z zaciekawieniem, jednak stopniowo wychodzili. Zajęło to około 10 minut zanim sala opustoszała. Szczególnie, że stary uzdrowiciel wychodził dość wolno. Jednak po chwili zostaliście sam na sam z Ministrem Magii i Głównym Aurorem. Screamager odczekał jeszcze chwilę jak by czekając aż korytarz za drzwiami ucichnie. Po czym wyciągnął jasnobrązową różdżkę którą machnął szybkim ruchem w stronę drzwi. W sali zrobiło się dziwnie cicho i jakby nieco duszno. Bezbłędnie rozpoznaliście zaklęcie zagłuszające. Auror spojrzał na Was badającym wzrokiem:
- Wybaczcie, że nie mogliśmy odpowiedzieć na wszystkie Wasze pytania w taki sposób jaki być może byście oczekiwali. Jednakże teraz chcę wam udzielić odpowiednich informacji, z dala od zbyt wielu uszu.
Wyciągnął z kieszeni zwinięty pergamin, który miał na odwrocie znak Ministerstwa Magii.
- Większość z Was… tu spojrzał na Seana –… pracuje w Ministerstwie. Mieliśmy nadzieję, iż ktoś taki się zgłosi. Możemy z tego powodu zaufać wam nieco bardziej niż reszcie osób na zebraniu. Ten zwój…
Rozłożył go na biurku przed sobą.
- Można nazwać go glejtem. Daje wam prawo do wejścia w dowolne miejsce zarządzane przez Ministerstwo, a także do prywatnych domów. Daje wam w pewnej formie immunitet w trakcie wykonywania zadania. Nie mogliśmy dać czegoś takiego wszystkim uczestnikom, bo na pewno doszło by do nadużyć. Jednakże jako cześć ministerstwa…
Screamager zwinął zwój i oddał go Leishi.
- Jak mówiłem, wszystkie informacje i potrzeby bezpośrednio kierujcie do mnie. Dodatkowo, uważam, a nawet potraktował bym to jako polecenie służbowe. Powinniście pracować w takim składzie w jakim tutaj jesteście.
Spojrzał każdemu z Was w oczy, rozkładając ręce.
- Macie w swoich szeregach Amnezjatora, dwóch Aurorów, Kierownika działu dezinformacji i …
Rufus spojrzał przeciągle na Seana, jako auror na pewno był świadomy jego kartoteki oraz tego co reprezentuje oraz jaką ma wartość. Na chwilę zawiesił wzrok na odwróconej plakietce z nazwiskiem.
- jednego wolnego strzelca. – zakończył dość koślawo.
- Uważamy, że w takim składzie macie największe szanse na powodzenie. Oczekuję waszych sów i życzę szczęścia.
Minister Magii oraz Screamager wyszli z sali bez słowa zostawiając Was samym sobie.
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"

Ostatnio edytowane przez Manni : 21-06-2018 o 22:08.
Manni jest offline