Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2018, 13:18   #349
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=6vlm4JsBsPE[/MEDIA]
Czas dla Brown 0 leciał jak szalony, ciągnąć ją za sobą, wraz z prądem uciekających sekund. Miała wrażenie, że ledwo dała Carnage’owi plecak dla Zoe, a już żegnała się z Aką i jego ludźmi, wstrzymując łzy przy machaniu jadącej razem z nimi Conti. Martwiła się, że coś stanie się po drodze, albo grupa najemników ulegnie wypadkowi. Yellow 14 mnożył niebezpieczeństwa, jak wadliwy dysk twardy bat sektory… ale nie było czasu na rozklejanie się. Ledwo się pożegnała, już wspinała się po schodach do wieży, gdzie czekał ponury nastrój napięcia i oczekiwania, a także niechęci. Ostatnie pochodziło od blondwłosej sierżant, na której widok ciężki kamień spadł Rosjance z serca. Johnson żyła, nie miała się najgorzej skoro pozostawała przytomna i… uratowała ją od gwałtu i śmierci. Parcha… lecz zanim Maya zdążyła jej podziękować, dostała wiadomość od nieznanej Yv, równocześnie z rozkazem paramedyczki aby poszły “na rozmowę”. No ostatnie Vinogradova zgodziła się bardziej niż chętnie, szybko przebierając nogami za blondynką aż do znajomej toalety. Po drodze odpisała Grey 83, bo nie wypadało zostawiać wiadomości zawieszonej w próżni.

“Cześć, tu Maya. Cieszę się, że Wam się udało i bardzo mi miło, mogąc Cię czytać. Mam nadzieję, że u Was w miarę w porządku. Jeśli dasz radę to pozdrów ode mnie Maxa, wydaje się miłym i porządnym gościem. Co do Guardiana, puszczono go samopas i jego SI potraktowała Wasze kapsuły jako obcy desant, ale udało się to odwrócić. to nic takiego, cieszę się bardzo, że mogłam Wam pomóc i jeśli mogę prosić… uważajcie na siebie, dobrze? Tutaj jest niebezpiecznie, wszędzie te potwory. Postaraj się znaleźć Black 8, ona Ci pomoże i nie zostawi jak zrobi się gorąco. Mam nadzieję, że niedługo uda się nam spotkać na lotnisku. Daj proszę znać wcześniej, wstawię kawę… mam nadzieję, że lubicie kawę. Jest też herbata, albo czekolada, gdyby ktoś wolał. Przesyłam uściski i trzymam kciuki. Widzimy się w HQ.”

Skończyła akurat, gdy zamknęły się drzwi i została sama na znanej przestrzeni białych kafelków, ozdobionych teraz kroplami zaschniętej krwi.
- N...nie, jest w porządku - uśmiechnęła się nerwowo, poprawiając szal od Olimpii i zakrywając kamery Obroży - N… nie zdążyli mi nic… pan Aka im przeszkodził i… to takie żenujące. Przepraszam za zamieszanie - popatrzyła na paramedyczkę spłoszona - Odrywam panią od pracy, a naprawdę… - wyciągnęła holo kaprala Ottena, wystukując na nim wiadomość:

“Włamałam się do kartotek Guardiana, zmieniłam tożsamość kapitanowi Hasselowi, Elenio, Johanowi i Karlowi. Została Sara, ale przyszedł Delgado. nie zdążyłam. Czujniki już ich nie namierzą, ale kamery tak. albo MP. Niech uważają. Dziękuję że ich pani schowała. Jak się czują, są bezpieczni? Jak znajdę chwilę zrobię legendę dla Sary, ale tutaj… sama pani widzi.”

- Naprawdę… proszę się nie martwić. to… tylko nikt nigdy wcześniej… - Rosjanka przełknęła ślinę, podając holo blondynce - Nikt… mnie nie uderzył i… nie wiem, dlaczego. Przecież… n-nic porucznikowi nie zrobiłam. P… pewnie go jakoś sprowokowałam… j-jest nerwowy, nie wiem jak i czym. Olimpia… zrobiła mi makijaż żeby… nie było widać i… - zacięła się, ruszając niemo ustami i w końcu odwróciła głowę w bok, tam gdzie umywalka.

- Ach, miło mi to słyszeć. - odpowiedziała z rezerwą paramedyczka gdy właściwie czytała wiadomość na podanym holofonie. Pokiwała do tego głową i rozejrzała się po toalecie. Pociągnęła czarnowłosą dziewczynę ze sobą do kabiny nomen omen, tej samej w której prawie przyłapał ją Montana. Chociaż tego paramedyczka pewnie nie widziała. - Usiądź sobie. Ostrożnie. To nawet jak nic się nie stało fizycznie jak mówisz to i tak jest wielki szok. Zachowanie tego żołnierza było skandaliczne. Pasowałby do tych dwóch co spotkałam w schronie pod Seres. - blondynka pokręciła głową zamykając drzwi kabiny i pozwalając Rosjance usiąść na sedesie. Sama przykucnęła na podłodze i zaczęła odpisywać coś w jej holo od kpr. Ottena.

“Są cali i bezpieczni. Schowałam ich pod nieużywaną częścią schronu. Ściany, ziemia i przewody blokują sygnał póki tam siedzą. “

Paramedyczka oddała holo informatyczce pozwalając jej przeczytać wiadomość.
- Powinnaś teraz odpocząć. Powinnam zaordynować ci teraz odpoczynek i święty spokój. I umówić na wizytę z psychologiem. - uśmiechnęła się markotnie zdając sobie sprawę z nierealności standardowych procedur.

Rosjanka przeczytała informację i odetchnęła z ulgą, przymykając oczy i uśmiechając się uspokojona. Chłopaki i Sara byli bezpieczni, MP ich nie znajdą.
- Dziękuję - wyszeptała, biorąc holo od medyczki. Ścisnęła przy okazji jej dłonie i potrząsnęła nimi nie mogąc znaleźć słów wyrażających jak jest jej wdzięczna.
- Olimpia zrobiła mi kawę… i jest w porządku, tylko martwię się - powiedziała cicho, czyszcząc ekran holo i zostawiając na nim nową wiadomość, którą podała blondynce:

Zoe poleciała po Maxa. Jest od nas. Parch. Ale lekarz. Ma też przywieźć zapasy i narzędzia żeby przeprowadzić operację. Da sie tam poskładać Elenio i Karla? Czegoś im potrzeba?”

Informatyczka nagle wyprostowała plecy i szybko sięgnęła do torby przypiętej do pasa.
- Jestem taka głupia… proszę mi wybaczyć. Wzięłam… z kapsuły… pomyślałam, że przydadzą się pani leki dla chorych - odczepiła pojemnik, kładąc go na podłodze między nimi - Jak się ma Hektor? Ten… duży, oślepiony. Chelsey na pewno się o niego martwi, a chciałabym wiedzieć… co jej powiedzieć.

- Pamiętałaś? Jesteś kochana! -
Herzog rozpromieniła się na widok wydobytych, medycznych skarbów i pod wpływem impulsu uścisnęła Rosjankę. - Stan Hektora jest stabilny. Ale bez specjalisty i specjalnych narzędzi nie będzie można mu pomóc. Daj, napiszę ci co potrzeba jakbyś gdzieś natrafiła. - blondynka wykonała przyzywający gest dłonią w kierunku holo odbierając go od informatyczki. Jej palce szybko ale dłuższą chwilę pisały bez wahania i wreszcie gdy skończyła oddała holo Vinogradovey. Ta mogła rzucić okiem a wyglądało to jak lista zakupów do sklepu ze sprzętem medycznym. Podzielona odpowiednio na punkty zatytuowane “K”, “H” i “E”. Mało coś z tej listy informatyczka rozpoznawała ale dla innego medyka pewnie musiało to być czytelne czego może potrzebować.

- Poszukam, obiecuję - Vinogradova uśmiechnęła się blado, od razu włączając komunikator. Chwilę grzebałą w ustawieniach aż wreszcie zrobiła zdjęcie i zaraz wysłała je do Zoe i Maxa, opatrując je tytułem “zakupy z apteki dla rannych”.
- Blacki i Greye są… w klubie, tam jest gabinet doktora Kozlova. Jak coś ma to to przywiozą - powiedziała cicho, na powrót oplatając szyję szalem.
- Czy… mogę jakoś pani odwdzięczyć? Za pomoc...i… to wszystko - westchnęła, dopisując na holo Ottena krótkie pytanie:
“Elenio coś mówił, albo zrobił głupiego? Zoe y się ucieszyła na info o nim. tak myślę…”

“Nie dałam mu szansy. Uśpiłam go (; “

- O, doktor Kozlov? To świetny chirurg, jeden z najlepszych w Maxie. Znaczy jak nie jest zalany. A niestety często jest. - paramedyczka na chwilę wydawała się ucieszona gdy padło nazwisko lekarza ale zaraz przybrał on kwaśnej barwy gdyż widocznie kojarzyła jego reputację i chyba nie była zbyt dobra.
- A ty pewnie, nie pakuj się w takie kłopoty. Nie zawsze będzie jakiś Aka w pobliżu. Masz, weź to. - chyba chciała zmienić nieco ton rozmowy bo sięgnęła po coś do swoich przywieszek. Miała podobne albo takie same jak Parchy czy żołnierze tylko zawartość była typowo medyczna. Z nich wyjęła niewielki pojemniczek. Miał przy sobie mocowanie przez które można było założyć go na nadgarstek jak bransoletkę albo zegarek. Bo blondynka założyła go tak właśnie czarnowłosej.
- To wydaje dźwięki niskiej częstotliwości. Ale kierunkowo więc oberwiesz nieporównywalnie słabiej niż jakiś palant w którego wycelujesz. A nie słychać i nie widać to może Obroża nie uzna za atak. Tylko uważaj bo nie starczy na zbyt wiele użyć. - parameyczka zdobyła się nawet na żartobliwy ton.

- N… nie zawsze wychodzi, ale postaram się - Vinogradova wychrypiała, gapiąc się na prezent i kiwając energicznie głową. Wychyliła się do przodu i objęła medyczkę, przytulając się na dłuższą chwilę.
- Proszę też na siebie uważać. Mam nadzieję, że… jak to się skończy… że uda się i… jeszcze raz dziękuję - opuściła ramiona, chowając holo i wzdychając ciężko - Chyba… porucznik Delgado zaraz tu kogoś przyśle. Potwory przemieszczają się kanałami technicznymi. Próbujemy… je stamtąd wykurzyć, ustawiliśmy kotły najbliższej elektrociepłowni na wysokie obroty. Zalejemy je wrzącą parą, bo przez nie… przedostają się do miasta, a tak… będzie szansa je powstrzymać.

- Chowają się w tunelach? Pewnie przez tą burzę.
- informacja o poczynaniach kreatur zaskoczyła paramedyczkę. - No ale jak tak to rzeczywiście czas już na nas. I też się trzymaj dziewczyno. - blondynka uśmiechnęła się promiennie do czarnulki odwzajemniając jej uścisk.

Potem zostało im wrócić do sali głównej na wieży. Tam sytuacja właściwie nie zmieniła się za bardzo. Porucznik znowu powitał powrót kobiet a przynajmniej Mai z wyraźną ulgą. Za to posłał pytające spojrzenie paramedyczce.
- Myślę, że na razie sprawa nie jest tragiczna. Maya to bardzo kochana i odważna dziewczyna, bardzo dzielnie znosi tą sytuację. - powiedziała wskazując na stojącą obok kobietę w Obroży. - Ale proszę jej nie nadwyrężać i otoczyć opieką. - zaleciła głosem prawdziwego lekarza.

- Zrobię co w mojej mocy. - zgodził się porucznik MP i skinął głową. Jednak słyszalne było niedopowiedziane “... w obecnej sytuacji” która daleko odbiegała od standardowej w których zwykle stosowało się standardowe środki. Widać żandarm podobnie jak i paramedyczka byli świadomi realiów w jakich przyszło im przebywać i pracować.

- Dobrze. Jeśli to już wszystko to czy ktoś z pańskich dżentelmenów mógłby odprowadzić mnie na dół? - zapytała paramedyczka i oficera. Ten zgodził się wskazał na czwórkę żołnierzy z oznaczeniami MP. Ci otoczyli kobietę w egzoszkielecie paramedyka i w piątkę ruszyli na dół.

Poza tym Brown 0 zostało zająć wcześniej wyznaczone miejsce i zadanie. Z drugiej strony porucznika siedziała obita srg. Johnson. Albo czuła się lepiej albo zadziałały środki jakie podała jej paramedyczka bo sierżant wpatrzona w swoją konsoletę rozmawiała z kimś półgłosem co brzmiało jak jakaś konsultacja i wydawanie rozkazów. Sierżant Montana i szeregowy Brock dalej siedzieli skuci na kanapie pilnowani przez obecnie dwóch żandarmów. A przeciwną kanapę nadal zajmowała grupka cywili. A na Vinogradovą i Delgado dalej czekało zadanie z elektrociepłownią do wykonania.

- Ruszyły się. Coś kombinują. - powiedziała nagle blondwłosa sierżant wpatrzona w swoją konsoletę.

- Xenos? - Rosjanka spytała szybko, mimo że znała odpowiedź. Może się jeszcze łudziła, przez parę sekund miała nadzieję na odpowiedź negatywną, ale przecież znajdowali się pośrodku wojny z bestiami. Istniała tylko jedna odpowiedź.
- Co się dzieje? - dodała drugie pytanie, włączając konsoletę i wlepiając wzrok w migoczący ekran - Proszę podać sektor, co pani widzi? P...pani sierżant… dziękuję. Uratowała mnie pani, nie wiem j-jak… nie mam jak się odwdzięczyć. Po prostu… dziękuję i prosze wybaczyć… kłopoty.

- Po prostu ruszyły się. Są jakieś pobudzone. I za tą pomoc nie ma sprawy. Tak na pewno zachowałby się każdy żołnierz gdyby nie zapomniał o mundurze jakie nosi.
- srg. Johnson pokiwała blondgłową i na chwilę spojrzała błyszczącą od maści twarzą na operatorkę drugiej konsolety. Przesłała jej też zaznaczone na schemacie lotniska rejony gdzie działały kamery których obraz ją zaalarmował. Były rozmieszczone w większości w kanałach technicznych lotniska więc wyglądało jakby te poruszenie u xenos było wokół lotniska. Tylko nie było wiadomo czy to ma szerszy zasięg czy po prostu w innych rejonach tych kamer nie ma więc nie wiadomo co się tam dzieje.

- Niecierpliwią się - Vinogradova wróciła uwagą do ekranu, ściągając brwi w zamyśleniu. Nie podobał się jej obraz z kamer, przywodzący na myśl mrowisko w które ktoś wetknął kij. - Burza trwa za długo, szykują się do wyjścia. M… musimy skończyć zanim przestanie wiać - wyprostowała przed sobą ramiona i złączyła dłonie, wyłamując palce. - Poruczniku na czym stoimy? - zapytała Delgado, zaczynając przebijać się przez ciągi danych. Wzięła głębszy oddech i położyła dłonie na klawiaturze - Ile czasu zostało?

- No już niedługo. Myślę, że poziom ciśnienia jest już prawie odpowiedni.
- porucznik pokiwał głową patrząc na wyświetlane przed jego konsoletą wskaźniki. - Jeszcze z minuta, dwie i myślę, że możemy zaczynać. - oficer zerknął na siedzącą obok kobietę. Wchodzili w decydującą fazę tego kanałowego wyścigu, ludzie zdążą zmajstrować swój numer albo xenos zdążą zmajstrować swój.

-Proszę... niech pozostali MP sie przygotują. Na wszelki wypadek... i grupa z panią Renatą, powinni uważać tym bardziej - informatyczka mówiła szybko, równie szybko stukając w klawisze. Po kolei odpalała kolejne programy, przygotowując się do pracy - Ludzie pana Aki... im też należy powiedzieć, na wszelki wypadek. Ostrzec. Nie wiemy co przeciwnik zamierza, powinniśmy zakładać najgorsze... a teraz, jeżeli to nie problem, będę wdzięczna za asystę - uśmiechnęła się sztywno do Delgado.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline