Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2018, 18:32   #15
Jendker
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
W centralnym punkcie jadalni jest rzeźbiony stolik mahoniowy, otoczony ośmioma krzesłami z wysokimi oparciami. Nad stołem wisi kryształowy żyrandol, pokryty olśniewającymi ozdobami ze srebra i kryształów. Nad kominkiem wisi obraz przedstawiający dolinę.
Na drewnie na ścianach wyryte są jelenie wśród drzew. Po dokładniejszym przyjrzeniu się widać w drzewach powykręcane twarze i wilki czające się wśród liści.
Hassan szykował się do szturmu na żyrandol. Ustawił bliżej krzesła, zdjął z pleców plecak i wlazł na stół, próbując odczepić kryształowy żyrandol.
- Mira, chodź, sprawdzimy na górze. Zwłaszcza ten ukryty pokój - odezwał sie paladyn, poprawiając troki w nowej zbroi. Po czym skierował się na pierwsze piętro(najpierw pokój nr 8 a potem nr 9).
- Ha! Nie musisz mi dwa razy tego powtarzać! - rzuciła się za paladynem. - Tylko na mnie poczekaj!
- Idziemy z nimi? - Cahnyr spojrzał na Celaeną. - Znów się wpakują w jakieś kłopoty…
- Właśnie miałam cię pytać o to samo. - Celaena odpowiedziała zaklinaczowi. - Chodźmy. - Ruszyła za paladynem i wojowniczką.
- Hassanie… Gdyby coś przylazło z dworu, to nas zawołaj. - Zaklinacz zwrócił się do kompana walczącego z żyrandolem. - Nie bądź egoistą i pozwól nam się też zabawić - dodał, idąc w stronę schodów.
Hassan ostrożnie zdjął z sufitu żyrandol i powolutku, aby go nie roztłuc zaniósł do holu w pobliże wyjścia, kładąc obok worka z pochodniami.
Mnich rozglądał się z niepokojem po oknach przez które powoli wdzierała się mgła. Machając od czasu do czasu ręką i rozpędzając jej kłębki jakby próbował złapać ją w dłonie i sprawdzić na ile jest rzeczywista. Wszystko wskazywało jednak na to, że była to najzwyklejsza mgła.
- Nie martwi cię to? - Odwrócił się do Hassana. - Nie wygląda na to by miała ustąpić. Pierwszy raz widzę coś takiego. Jeżeli to jakaś magia, ktoś lub coś musi ją powodować. Pod domem może stać cała armia, a my dowiemy się o tym dopiero kiedy tu wejdą.
- Dejan, słyszałeś czarowników. Oni mają podobno pomysł na wyjście stąd. Dajmy im popracować, my, wojownicy raczej nie jesteśmy od tego, aby zwalczać czarną magię stalą. Pomóż mi z tym żyrandolem, trzeba wydłubać te wszystkie zawijasy i odczepić te kryształy. Bo przecież nie będziemy chyba tego wlekli w całości, bo się potłucze - Wojownik pochylił się nad żyrandolem. Czekało go nieco roboty, ale mieli czas. Widząc jednak, że Dejan wszedł na górę też zainteresował się piętrem, bo jego towarzysze długo nie wracali

Czerwone, aksamitne zasłony pokrywają okna tego pokoju. Stoi tu biurko z krzesłem. biurko ma uchyloną szufladę.
Między regałami z książkami stoi drabina, która prowadzi na najwyższy poziom półek. Dobiega stamtąd światło, ale nie widać z dołu co tam się znajduje.
Celaena podeszła do biurka i zajrzała do uchylonej szuflady.
Biurko zawiera żelazny klucz, lampę olejną, buteleczkę z tuszem, pióro, krzesiwo, zestaw papierniczy zawierający świecę woskową, cztery puste pergaminy, oraz drewnianą pieczęć rodową Durstów z insygnią wiatraka
Paladyn z to szukał wejścia do tajnego pokoju. - Powinien tu gdzieś być włącznik, mam podobne przejście w domu, trzeba tylko coś pociągnąć albo przekręcić.
Agust dzięki znajomości mapy z domku dla lalek, oraz wrodzonej spostrzegawczości odnalazł książkę, która po podniesieniu otwierała tajemne przejście.
- Bingo!
- O żesz! - pół-elfka skupiona na przeglądaniu zawartości szuflady, aż podskoczyła słysząc głośny krzyk triumfu Agusta. - Uratował mnie od wykrwawienia, a zejdę przez niego na zawał… Co tam znalazłeś? - spytała dalej oglądając przedmioty z szuflady.
- Pewnie jakąś ciekawą książkę z obrazkami - zażartował Cahnyr.
- Wchodzimy tam? - Spytała Mira.
- Ale gdzie? - spytała zaklinaczka odwracając się od biurka i spoglądając na otwarte przez Agusta przejście. - Co do… Czemu nie mówisz, żeś przejście znalazł?!
Tajemny pokój zawiera półki z książkami opisującymi przywoływanie demonów (w sensie fiend), oraz nekromanckie rytuały kultu zwanego Kapłani Osybusa.
Ciężka, drewniana skrzynia z żelaznymi, szponiastymi nóżkami stoi przy jednej ze ścian. Wystaje z niej szkielet ubrany w skórzaną zbroję. W kościstej dłoni szkieletu znajduje się jakiś list.
- Sprawdźcie list, ja poszukam czy moze mam jakies informacje o tych przyjemniaczkach.- Paladyn wyjął swoją księgę i zaczął porównywać nazwy i wzory.
Mira, chcąc upewnić się że szkielet nagle nie ożyje, spróbowała rozłupać mu łepetynę toporem. Ta rozsypała się w drobny mak, jednak reszta szkieletu pozostała nienaruszona.
- To co? Badamy list? - spytała z uśmiechem Cahnyra. - Zobaczmy co tu mamy.
- Może instrukcja otwierania skrzyni - zażartował Cahnyr. - Ale pewnie pasuje do niej ten klucz z szuflady. Zabrałaś go?
Pół-elfka skinęła głową i wyciągnęła kluczyk gdzieś spomiędzy fałd szaty.
- Jak najbardziej, zbyt dużo tu zamków, żeby nie wziąć tego klucza.
Dejan, który przed chwilą dołączył do poszukiwaczy, pochylił się nad szkieletem wyciągając list z kościstej dłoni. Od opuszczenia klasztoru nie miał okazji do czytania. Chciwie rozwinął więc zwitek papieru i odczytał go reszcie.
Do moich najżałośniejszych sług,
Nie jestem waszym mesjaszem. Nie przyszedłem, aby was zaprowadzić na ścieżkę nieśmiertelności. Ile byście nie poświęcili dusz na waszym ukrytym ołtarzu, ilu byście nie torturowali nieszczęśników w lochach, wiedzcie, że to nie wy stoicie za moim przybyciem na te piękne ziemie. Jesteście niczym, jak tylko robalami, wijącymi się w ziemi pod moimi stopami.
Mówicie, że jesteście przeklęci? Że wydaliście dla mnie całą swoją fortunę?
Porzuciliście miłość dla szaleństwa, spłodziliście kobiecie dziecko i złożyliście je w ofierze, zanim dożyło tygodnia. Ale czy na pewno jesteście przeklęci przez Mrok? Nie sądzę. Ratować was przed waszą dolą? Śmiem mieć wątpliwości. Wolę, abyście pozostali tacy, jacy jesteście obecnie.
Wasz przerażający Lord i Pan,
Strahd von Zarovich

Dejan również zauważył, że szkielet ma w miejscu klatki piersiowej na zbroi wbite trzy strzałki. Powłóczył wzrokiem i zobaczył niedziałający już mechanizm-pułapkę. Klucz nie pasował do skrzyni, ale ta na szczęście była otwarta.
W skrzyni znajduje się: trzy puste książki ze skórzanymi oprawami, trzy zwoje z zaklęciami (bless, protection from poison, i spiritual weapon), prawo własności do tego domu, prawo własności do wiatraka, oraz podpisana wola przez Gustava i Elisabeth Durstów, że przepisują wszystko na Rosavaldę oraz Thornboldta Durstów w przypadku swojej śmierci.

Mnich skrzywił się z niesmakiem podnosząc wzrok.
- Majaczenie szaleńca - skwitował. - Złożył jednak delikatnie list i schował go. Dopiero teraz zwrócił uwagę na regały z opasłymi tomami. Podszedł do nich odczytując tytuły. Demonolog?
- No nieźle… - słowa pół-elfki odnosiły się jednocześnie do zawartości listu jak i skrzyni. - Ta rodzina naprawdę była popieprzona… Chociaż trzeba przyznać, że majątek mieli nawet niezły, ciekawe jak do niego doszli - ciągnęła przeglądają papiery z prawami do domu.
- Powiadają, że pierwszy wór złota trzeba ukraść - stwierdził Cahnyr. - Potem to już idzie z górki. A na koniec jesteś bogatą i szanowaną protoplastką szlachetnego rodu.
- Albo bogatym psychopatą z tego co wynika z listu. Tak w ogóle to kim do cholery jest Strahd?
- Wolę wersję pierwszą. - Canhyr skomentował wypowiedź koleżanki po fachu. - Zabierzemy te księgi i zwoje?
- Tak jakbyś pytał czy woda jest mokra - odpowiedziała żartobliwie. - Oczywiście, że tak.
Dejan i Agust zaczęli wspólnymi siłami szukać informacji na temat kultu. I ostatecznie do niczego nie doszli. Zwrócili też uwagę na księgi opisujące rytuały. Porównali je z praktykami opisanymi w księdze Agusta i doszli do wspólnego wniosku, że te rytuały są fałszywe. Z pewnością kult wierzył, że jest jednak inaczej.
- Nasi martwi już gospodarze byli głowami kultu. Nie znaleźliśmy nic na jego temat, ale to nieistotne, bo ich rytuały nic nie robiły. Zwykły makabryczny cyrk, żadnej magii. Jedyne co zrobili to zepsuli swoje dusze i przeklęli to miejsce czyniąc tak potworne rzeczy. Gdzieś na dole musi być ich ołtarz, zapewne na samym dole. - Paladyn przetarł czoło ze zmartwienia. Tyle niepotrzebnego cierpienia przez tych głupców.
Mira nie widząc tu już nic interesującego, wróciła się do półki w poprzednim pokoju, która emanowała dziwnym światłem. Cahnyr, który podzielił się z Celaeną zawartością skrzyni, poszedł za nią.
Pół-orczyca zeszła na dół i przedstawiła znalezisko kompanom.
Znajduje się tu zapalona kolejna lampa olejna, oraz kolejna pusta książka oprawiona w skórę.
- Może to sympatyczny atrament - powiedział zaklinacz, widząc kolejną księgę z pustymi kartkami. - Zwykle takie literki ujawniały się po podgrzaniu.
- Sugerujesz żeby potraktować to tomiszcze ogniem? - spytała pół-elfka.
- Najlepiej byłoby wpakować do kociołka i wstawić nad ogień, ale pewnie zwykła lampa też wystarczy - odparł Cahnyr.
Niestety, podjęte przez niego próby nie przyniosły żadnych efektów.
- Może byli na etapie planowania kolejnych opisów rytuałów - powiedział, ciut zniechęcony.
Hassan wszedł na górę.
- Macie coś ciekawego? - wojownik rozglądał się po korytarzu
- Znaleźliśmy papiery zawierające prawo własności do tego domu i testament właścicieli. Był też list od niejakiego Strahda von Zarovicha, ale w sumie mnie to nic nie mówi - odpowiedziała zaklinaczka.
- A może to jakaś magia? Iluzja czy inne coś? Umiałby ktoś wykryć zaklęcie?
- Hmm, przeszukaliście już wszystko tutaj? Z góry już zabrałem nieco precjozów, a w skrzyniach w piwnicy było złoto. Niewiele, ale zawsze coś. Na dole nic nie ma, więc jak liczymy na jakieś skarby, chyba trzeba się będzie przejść głębiej w piwnicę - zawyrokował Hassan.
- Tu tak to wygląda, ale nie sprawdziliśmy jeszcze innych pokoi, za długi zeszło nam zbadanie tego tajnego pokoju.

Paladyn zostawił towarzyszy przeszukujących bibliotekę i skierował się w kierunku pokoju naprzeciwko biblioteki.
Jest tu bardzo elegancka sala z mosiężnym żyrandolem zwisającym z sufitu. Żyrandol jest zabezpieczony 330 specjalnymi systemami chroniącymi przed polskimi graczami DnDków. Koło kominka znajduje się harfa. Kominek zdobią alabastrowe figurki wykwintnie ubranych tancerzy. Ten, kto przygląda się im dokładniej, widzi, że niektórzy tancerze to szkielety...
Mnich skinął w stronę Hassana po czym odprowadził wzrokiem odchodzącego paladyna. Podszedł bliżej reszty towarzyszy trzymając w ręku jeden z woluminów.
- Dzieci mówiły o potworze w piwnicy, a ich rodzice bawili się w przywoływanie demonów. Domyślacie się pewnie co może być na dole.
- Jeśli myślimy podobnie, to nie wiem czy chcę się spotykać z tym potworem - powiedziała Celaena.
- A macie już sposób, by zrobić coś z tą mgłą dokoła domu? Mam wrażenie, że ona… się zbliża… - wojownik mruknął cicho, nerwowo ciągnąc za sumiastego wąsa - …może to ten potwór na dole przywołuje mgłę? Te ghule na dole wydawały się na nas czekać.
- Bardziej spały, a ja je obudziłam - rzuciła Mira. - Mgła na pewno jest kontrolowana przez monstrum, nie słuchaliście starych baśni? Zawsze tak jest.
- Jakoś nigdy nie miałam okazji… - wzruszyła ramionami Celaena. - Ale jeśli masz rację to oznacza, że tak czy siak trzeba tego potwora ubić. A już myślałam, że możemy sobie to odpuścić. Świadomość tego, że może to być jakiś demon nie napawa mnie entuzjazmem.
- Jak widać, praca pogromców złych mocy nie kończy się nigdy - stwierdził Cahnyr. Trudno było ocenić, czy mówił to całkiem poważnie.

Paladyn zasiadł do harfy i zaczął grać. Po sali rozniosła się piękna, subtelna melodia.
Zaklinaczka podeszła bliżej harfy i usiadła na ziemi obok wsłuchując się w melodię. Dźwięki wygrywane przez paladyna odrobinę uspokajała nerwy pół-elfki.
- No dobra… - Hassan wsłuchał się w kojącą melodię wygrywaną przez paladyna, a kiedy dźwięki ucichły dodał - to chodźmy po tego skurwysyna w piwnicy.
- A gdzie oklaski dla artysty? - zapytał Cahnyr. - Ten występ zasługuje na coś więcej, niż 'chodźmy dalej'. Ja jestem pełen uznania.
Siedząca obok harfy Celaena zaczęła klaskać, jednak dość delikatnie i cicho, źeby nie narobić zbyt dużo hałasu. Żałowała trochę, że piękna melodia już zamilkła ponieważ oznaczało to, że będą musieli iść w poszukiwaniu potwora.
- Masz ogromny talent - rzekła do Agusta z uśmiechem, po czym podniosła się z podłogi.
Hassan skinął głową Cahnyrowi i zaklaskał z uznaniem, doceniając kunszt szlachcica
- Nawet w tak ponurym i złym miejscu jak ten dom, odrobina piękna może ukoić duszę. Dziękuję. - Paladyn wstał i ukłonił się. - A teraz, chyba czas zejść na dół. Jest szansa że ta piwnica łączy się z jakimiś naturalnymi jaskiniami i tak uciekniemy przed tą mgłą.
- Osobiście wolałabym dalej słuchać twojej muzyki, ale jak trzeba, to trzeba - wtrąciła Celaena.
Hassan tymczasem zszedł na parter po plecak i po chwili był już gotowy.
A więc po chwili błogiego ukojenia drużyna wróciła do brutalnej rzeczywistości. Wrócili do miejsca, w którym wycofali się ostatnio. Czyli znów stanęli przed drewnianymi drzwiami. Pokój obok, w którym walczyli z gospodarzami, nie miał dalszego przejścia korytarzem. Agust nie wyczuwa obecności żadnych plugastw.
Hassan ustawił się za paladynem, zgodnie z jego wcześniejszym zaleceniem nastawiając ostrze glewii do przodu.
Mira też ustawiła się w szyku, gotowa do dalszej walki.
- Chodźmy do tamtych drzwi! - Wskazała nieotwarte jeszcze drzwi.
- Wolę najpierw wejść przez korytarz którego nie zbadaliśmy, szturm przez drzwi zostawmy sobie na ostateczność. - Po czym ruszył z pochodnią w niezbadany jeszcze korytarz.
 
Jendker jest offline