Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2018, 22:04   #74
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Alicja odskoczyła przestraszona i od tej chwili stąpała tak, by omijać wszystko, co kiedyś mogło być żywe swoimi stopami.
- Trochę... tu się pozmieniało... - powiedziała i spojrzała na Księżną, by ocenić jej reakcję. Zauważalnie pobladła i przyłożyła chusteczkę do ust. Słyszała plotki o kłopotach w zamku, ale zobaczyć to na własne oczy to zupełnie co innego.
- To Wiedźma - powiedziała stłumionym głosem. - To musi być jej wina.
- Aż dziwne, że Królowa wciąż nie straciła jej głowy.
- Mruknęła Alicja, idąc ostrożnie dalej w głąb korytarza.
- Po tym co się dzieje? Na pewno chce. Tylko musiałaby wysłać kogoś z toporem za Krainę - odpowiedziała, prowadząc towarzyszkę. Szybko jednak obie stanęły przed gąszczem roślin, które zupełnie zablokowały drogę. Arystokratka była tym zbita z tropu.
- Cóż, muszę chwilę pomyśleć nad alternatywną trasą - przyznała. Zamek, choć zdewastowany, pozostawał ogromny i pewnie łatwo było się w nim zgubić. Nieoczekiwanie jednak, w korytarzu pojawił się potencjalny przewodnik. Lub potencjalny problem, różnie mogło być.
- Kto śmie przemierzać te korytarze? - zapytał dziwnie drżący głos. Alicja odwróciła się i za swoimi plecami zobaczyła szachowego konika, który od swoich normalnych pobratymców różnił się wzrostem (był bowiem wyższy od dziewczyny) i tym, że poruszał się sam.
- Jaśnie Pani Księżna przybyła odwiedzić swoją siostrę, sługo. - Przedstawiła towarzyszkę Alicja, sprowadzając się na razie do roli jej cienia. Zaprowadź nas do swojej pani, skoro już tu jesteś!
Koń zarżał i wycofał się pokracznie, skręcając na końcu w lewo.
- Wasza Książęca mość - skłonił łeb. - To zaszczyt.
- Czuj się zatem zaszczycony i prowadź do królowej
- nakazała Księżna, nietypowo wyniosłym tonem.
Koń jeszcze raz się skłoniła i zgodnie z poleceniem zaczął pokazywać drogę. Szedł śmiesznie, dwa kroki do przodu i jeden w bok, jak przystało szachowej figurze. Im bardziej zagłębiały się w zamkowe korytarze i schodowe klatki, tym częściej spotykały innych mieszkańców zamczyska. Karcianych żołnierzy i dworzan było mało, za to całkiem sporo pionków. Kiedy za jednym z zakrętów przewodnik natknął się na gońca zarżał z ulgą i wydał polecenie.
- Szanowna Księżna Protektorka przybyła na audiencję do Królowej. Pośpiesz ją o tym poinformować.
Goniec skłonił się dwornie i pospieszył w głąb korytarza, co i rusz odbijając się to od jednej ściany to od drugiej, byle tylko poruszać się po przekątnej.
- Bardzo dużo tu sług Króla, zauważyłaś? - zagadnęła cicho starsza z kobiet.
- To... dobrze czy źle? - Dziewczyna nie była pewna jakie stosunki panowały między Królową a Królem, toteż nie do końca potrafiła zinterpretować tę informację.
- Chyba dobrze, są mniej skłonni do ścinania głów - podpowiedziała. - Spodziewałam się raczej, że figury będą patrolować ogrody, a karty przebywać pod dachem. Sama rozumiesz, ten deszcz.
Przewodnik radził sobie całkiem nieźle, aż do czasu gdy trafili na dość tłoczny korytarz. Biedny koń nie mógł wykonać ruchu, bo wszędzie wadziły mu karty albo pionki. Zarżał nerwowo, spoglądając na obie kobiety.
- Proszę o trochę cierpliwości. To królewski zamek, sporo się tu dzieje.
Alicja nie skomentowała tego. Nie chciała “przedobrzyć” efektu herolda Księżnej, nadmiernie popędzając zamkowe sługi. Niektórym jednak cierpliwości nie starczało. Alicja usłyszała bowiem nieoczekiwanie znajomy, kobiecy głos.
- W takim tempie na pewno spóźnimy się na audiencję. Tak być nie może! Chodź, przejdziemy bocznym przejściem.
Z tłumu wyłoniła się Biała Królik, jak zwykle bardziej rozebrana niż ubrana. W jednej ręce kręciła pękiem jakichś kluczy, a drugą ciągnęła za sobą męża.
Alicja wskazała ich Księżnej.
- Może też skorzystamy z tej opcji bocznej? - zapytała. Nie chciała jednak robić niczego wbrew zasadom z własnej inicjatywy. Stosunki z Królową były już i tak dość napięte, mimo upływu lat.
- To najlepsze i najgodniejsze rozwiązanie - zgodziła się arystokratka. - W końcu mnie nie wypada tu po prostu czekać.
Tak stwierdziwszy ruszyła prędkim krokiem za króliczą parą. Króliczyca, nawet się spiesząc, kręciła kusząco biodrami, co musiało bardzo rozpraszać Zająca, gdyż często się potykał. Przynajmniej dzięki temu nie było trudno za nimi nadążyć. Uszata zatrzymała się przy jakichś drzwiach i przekręciła klucz w zamku. Przemknęła się szybko do środka, a Księżna tuż za nią. Okazało się, że była to ukryta klatka schodowa.
- No tak, przejście dla służby - pokiwała głową starsza z kobiet. - Sprytnie. Tylko czy nam nie uwłacza?
- To zależy od ciebie, Pani.
- No, zdecydowanie uwłacza
- stwierdziła. - Ale przecież nie będę czekać w jakimś korytarzu.
Jak powiedziała tak i zrobiła ruszając na górę. Poruszały się wolniej od Królików, którym jak zwykle się spieszyło. Kiedy dotarły do drzwi sali tronowej (Alicja po prostu wiedziała, że to właśnie tutaj), Biała Królik nerwowo poprawiała uszy, a Marcowy Zając swój krawat.
- Pamiętaj, żeby się cały czas kłaniać - mówiła nerwowo kobieta. - Im niżej masz głowę, tym trudniej ją ściąć.
Miała jeszcze inne rady, które chciała przekazać, ale Księżna weszła im w słowo.
- Szanowni państwo, czy po starej znajomości nie puścilibyście nas przodem? Mamy ważną sprawę do Królowej.
- Ależ jasne, oczywiście, z przyjemnością
- zapewnił od razu Zając, wprost rzucając się na okazję, by odwlec w czasie audiencję.
- Wcale, że nie - zaprzeczyła jego żona. - To bardzo ważna wizyta. Nie możemy się na nią spóźnić.
- Kto mówi o spóźnianiu?
- Alicja posłała króliczyce uśmiech - My tylko wejdziemy na słówko. To tylko chwila... akurat żeby dać mężowi porządnego... buziaka - rzuciła, obrzucając parkę sugestywnym spojrzeniem. Aż sama się sobie dziwiła.
- Wszyscy tak mówią - nie dawała za wygraną. - Pójdziecie, będziecie rozmawiać z Królową pół godziny a potem zetną... - nie dokończyła, klepnięta przez męża w pupę. - No wiesz, w takim momencie? - ofuknęła go. Marcowy Zając jednak się tym nie przejął.
- Przecież szanowna Księżna by się za nami wstawiła - stwierdził.
- Ależ to oczywiste, nie trzeba wspominać - potwierdziła od razu arystokratka.
- A jeśli już nasze głowy mają zostać ścięte, to dobrze byłoby ostatni raz z nich skorzystać - zaoferował Białej Królik.
- No, może masz rację... - ulegała.
- Tu niedaleko
- wtrąciła się jeszcze Księżna - jest taki ustronny schowek. A w takich schowka można robić różne rzeczy, prawdy Alicjo?
“Skąd ja mam to wiedzieć?”
- chciała zapytać zawstydzona tematem dziewczyna, lecz mając na względzie dobro sprawy tylko skinęła głową twierdząco.
Królicze małżeństwo dało się nakłonić. Marcowy Zając poluzował krawat i pociągnął żonę w kierunku schowka. Liddellówna i Księżna były pierwsze w kolejce na audiencję. Doskonale się składało, bo treflowy kasztelan uderzył laską w podłogę i otworzył z trudem drzwi do sali tronowej.
- Jej Wspaniałość, Księżna Krainy Dziwów - zaanonsował.
- Uszy do góry - szepnęła jeszcze arystokratka. - Masz moje poparcie.
Alicja uśmiechnęła się blado, darując sobie jednak uwagę, że o uszach to akurat nie z nią powinna rozmawiać a z królikami.

Po tych słowach Księżna wkroczyła do środka, zaś Alicja zaraz za nią. A było do czego! Choć reszta zamku podupadła, to Królowa dbała o to, by podejmować poddanych z prawdziwą pompą. Kolumnady ciągnęły się wysoko w górę i powiewały na nich królewskie proporce. A o to powiewanie dbały wiszące na kolumnach małpy, które dmuchały ile miały sił w płucach. Wzdłuż czerwonego dywanu kłębili się członkowie dworu - diamentowe karty. Im wyższe miały wartości, tym bliżej stały tronu. A na tronie, wyniosła i gniewnie spoglądająca na przybyszy, siedziała Czerwona Królowa. W kruczoczarne włosy wpiętą miała czerwoną koronę, krągłości opięte miała doskonale dopasowaną, czerwoną suknią, w dłoni trzymała atrybut władzy, berło czerwone, a od czasu do czasu wachlowała się czerwonym wachlarzem. Można było dostrzec w tym wszystkim motyw przewodni.
- Wasza siostrzana Wysokość - Księżna skłoniła się dwornie.
Alicja spojrzała w oczy Królowej i również się skłoniła, choć nie tak głęboko.
- Bądź pozdrowiona Królowo Kier, dobrze oglądać cię w zdrowiu - rzekła.
- Ależ to Alicja! - krzyknęła władczyni mocnym, altowym głosem. - Sprowadzasz ją do mnie, siostro, bez łańcuchów? - Poderwała się z tronu i wymierzyła w Liddellównę berło. - Ściąć ją natychmiast!

Wywołało to pewną konsternację. Nie dlatego, że nikt się nie spodziewał nagłego rozkazu, tylko dlatego że nie było nikogo, kto miałby się go podjąć. Kasztelan stał na korytarzu, a członkowie dworu spoglądali jeden na drugiego. Strażników królowej nie było nigdzie widać.
- Może jednak wstrzymamy się z egzekucjami, Królowo? - zaprotestowała Księżna, miękkimi słowami ale mocnym tonem. - Wpierw choć wysłuchaj Alicji.
- Jeszcze czego? Doprowadziła do inwazji na moje królestwo! To zasługuje na ścięcie prawie tak bardzo, jak oszukiwanie w krokiecie
- piekliła się monarchini.
- Wiem jak pokonać Wiedźmę! - Krzyknęła z mocą Alicja, by przebić się przez ogólny harmider.
Królowa Kier zastygła w bezruchu. Zamrugała oczami. Tupnęła parę razy stopą. W końcu ponownie zabrała głos.
- Zawieszam karę ścięcia - ogłosiła z teatralną emfazą. - Wyjaśnij, jak masz zamiar tego dokonać?
Alicja nagłym ruchem wyciągnęła miecz z pochwy i uniosła go do góry.
- Poznajesz to ostrze Królowo? - zapytała i nie czekając na odpowiedź, dodała - Pokonam dla ciebie Wiedźmę, jeśli ty pomożesz mi pokonać Lalkarza. Który zresztą jest jej sojusznikiem.
To rzekłszy, schowała ponownie broń.
- Zetniesz jej głowę? - spytała i wcale nie umiała ukryć entuzjazmu na tę myśl.
- Postaram się. Jeśli będę mieć twoje wsparcie. - Potwierdziła Alicja, choć w duchu wcale takiej pewności nie czuła.
Monarchini opadła powoli na tron, dając sobie czas na przemyślenie słów blondwłosej.
- A czego ośmielisz się żądać od korony, w ramach tej… pomocy? - zapytała lekceważąco.
- Chcę byś jeszcze raz powiodła swoje wojska na Lalkarza. A ja... ja stanę na ich czele. - Dziewczyna sama nie wiedziała skąd brała w sobie tę dumę i wyniosłość. Stała jednak wyprostowana i patrzyła dumnie w kierunku tronu - jak przystało na prawdziwą bohaterkę.
- A czy prawdziwa bohaterka - sarkazm w głosie Królowej był wprost namacalny - ma doświadczenie wojskowe?
Księżna ukradkowo ścisnęła dłoń dziewczyny, by milcząco dodać jej odwagi.
- Niestety nie Królowo. Mam tylko doświadczenie z potworami. Tymi prawdziwymi i tymi w ludzkiej skórze. - Alicja spojrzała na władczynię znacząco. Cokolwiek miało jej to dać do zrozumienia, przeleciało nad głową.
- To cechy żołnierza, nie dowódcy. Ale mogłabyś faktycznie iść w pierwszej linii - ostatnie zdanie powiedziała ciszej, jakby do siebie. - Ale chwila - znowu poderwała się gniewnie. - To ty ostatni raz sprowadziłaś na moje ziemie armię Lalkarza! Czemu miałabym pozwolić ci to zrobić ponownie?
- Ponieważ
- tym razem Księżna wtrąciła się na głos - kiedy Wiedźma osłabia nasze królestwo ulewami, Lalkarz na pewno coś przygotowuje - stwierdziła.
Nie spodobało się to Królowej, bowiem stało w sprzeczności z jej oczekiwaniami. Z oczekiwaniem, że będzie mogła za coś ukarać Alicję.
Rozumiejąc tę “potrzebę”, dziewczyna złożyła ryzykowną deklarację.
- Jeśli go nie pokonam, jeśli mi się nie uda a jakimś cudem ocaleję, sama zgłoszę się do ciebie Królowo, by ścięto mi głowę - rzekła donośnie.
Księżna aż westchnęła słysząc te słowa, za to Królowa się rozpromieniła.
- Zgoda! - zawołała. - Zgoda - powtórzyła ciszej. - Każę przygotować dla ciebie przedział w pociągu, który zawiezie cię na obrzeża Krainy. Stamtąd wyruszysz zgładzić Wiedźmę.
- I Lalkarza.
- Dodała Alicja - Ty pomożesz mi z nim, ja ci pomogę z nią. I jeśli zechcesz mnie wystawić, droga Królowo, pamiętaj, że pozbawienie mnie głowy nie rozwiąże twoich problemów z tą dwójką, a wręcz może sprawić, że poczują się bezkarni. - Dodała na koniec dziewczyna ostrzeżenie.
- Nie przeceniaj swoich możliwości, dziewczyno. Moja armia już raz pokonała armię Lalkarza, może to zrobić ponownie - butnie stwierdziła monarchini. - A ty jesteś moją posłanniczką śmierci, a nie polityczną partnerką. Audiencja skończona - stwierdziła.
Cóż było więcej rzec? Alicja ukłoniła się sztywno i wyszła, wraz z Księżną.
- Nie poszło tak źle. Dalej masz głowę na karku - zauważyła pozytywnie starsza kobieta.
Na korytarzu czekały już oba króliki. Powiedzieć, że ich ubrania były w nieładzie to jakby nie powiedzieć nic. Za to wydawali się znacznie bardziej zrelaksowani.
- Alicjo, poczekasz jeszcze chwilę? - zapytała arystokratka. - Obiecałam wstawić się w ramach jakichkolwiek problemów za Marcowego Zająca i małżonkę.
- To prawda
- przytaknęła Biała.
- Bylibyśmy zobowiązani - dodał mąż.
- Oczywiście. - Alicja słuchała jednym uchem, zastanawiając się co powinna teraz zrobić. Nie dane jej jednak było spędzić za wiele czasu sam na sam z myślami. Chwilę po tym, jak towarzysząca Liddellównie trójka zniknęła, na korytarzu pojawił się Diamentowy Walet. Był tak chudy, że prześlizgnął się przez drzwi ledwie uchylając je na szparkę.
- Panna Alicja? - zapytał, choć przecież oczywistym było, kim była. - Do czasu przyszykowania pociągu, Królowa nakazała zaprowadzić pannę do pokoju gościnnego. Mam zadbać o pani potrzeby i odpowiadać na pytania.
- Dziękuję, ale czekam na Księżną.
- Odparła Alicja, spinając się lekko. Nie była pewna czy Walet faktycznie miał jej tylko usługiwać, czy raczej pilnować.
Karciany szlachcic przestąpił z nogi na nogę, wyraźnie nie spodziewając się takiej reakcji.
- Jej Łaskawość Księżna na pewno do panny dołączy - spróbował nalegać.
- Ale ja obiecałam zaczekać - rzekła z naciskiem - Czyżbym nie miała wyboru? To chcesz mi powiedzieć? - Alicja zmarszczyła brwi.
Gdyby mógł, to pewnie właśnie to by powiedział, ale zamiast tego odchrząknął i odpowiedział z rezygnacją w głosie.
- Nie, naturalnie, że nie. Zaczekamy na Księżną.
Nie trwało to szczególnie długo. Zza grubych drzwi nie słychać też było żadnych krzyków, ani hałasów, więc bardzo możliwe, że Królowa nie kazała nikogo ściąć. Niezaprzeczalnym dowodem na to było ponowne pojawienie się na zamkowym korytarzu Białej Królik i Marcowego Zająca. Mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby kamień spadł mu z serca, uszy oklapły mu ze zmęczenie i stresu, za to kobieta była cała w skowronkach.
- Och, królewska audiencja. I to przy tylu świadkach! Nasza pozycja społeczna znacznie wzrośnie!
Zając jedynie potakiwał głową. Księżna wyszła z sali tronowej chwilę później.
- Jak poszło? - zapytała Alicja, przyglądając się jej minie. Była trochę znudzona.
- Moja kochana siostra się nie zmienia. Audiencja podobna do audiencji, Alicjo - stwierdziła, samej spoglądając na Waleta.
- A ten tu po co?
- Z rozkazu Królowej ma się mną zająć...
- dziewczyna spojrzała znacząco na Księżną, dając jej do zrozumienia co myśli o tej “opiece”.
- Z rozkazu Jej Królewskiej Mości, mam odprowadzić gościa do pokoi i zadbać o jego wygody.
- Naprawdę?
- spytała z wyraźnie wyczuwalna nutą sarkazmu. - Prowadź zatem, dobry panie. My za tobą.
Karciany człowieczek przez chwilę otwierał i zamykał usta, jakby chciał znaleźć jakąś odpowiedź, ale w końcu zrezygnował i powlókł się noga za nogą przez korytarz.
- Spodziewałam się raczej, że siostra każe ci stać na deszczu - szepnęła arystokratka.
- I naprawdę myślisz, że nie chodzi o kontrolowanie mnie? - zapytała Alicja półszeptem - Albo atak w śnie?
- Ależ wprost przeciwnie, dokładnie tego bym się spodziewała. Ataku we śnie
- pokiwała głową Księżna, ale kąciki ust unosiły jej się w uśmiechu. - Musiałabym cię pilnować całą noc i nie spuszczać cię z oka.
Alicja zamrugała. Po czym uśmiechnęła się szeroko.
- Twoje towarzystwo, pani, będzie dla mnie niezmiernie miłe, a Królowa mam nadzieję, zadbała o duże łoże? - to pytanie było skierowane do Waleta.
- O wygodne - zapewnił. - A dla Księżnej Pani przygotujemy osobną komnatę - dodał, lecz szybko został zagłuszony.
- Wykluczone. Nie słyszałeś, co powiedziała Alicja? Moje towarzystwo będzie jej miłe.
Karta zamilkła, wpatrując się w kamienną podłogę.
- Rozumiem, każę służbie wnieść drugie łoże.
- Po co drugie? Tak, jak mówiła Alicja. Wystarczy duże
- zapewniła, uśmiechając się w ten swój lubieżny sposób. Czy pozwalała sobie wszędzie na taką postawą? Walet nie zgłaszał już więcej protestów. Alicja również. Choć wiedziała, że nie obędzie się bez odmawiania Księżnej i pewnie kilku wstydliwych dla niej sytuacji, towarzystwo siostry Królowej gwarantowało jej bezpieczeństwo na terenie wroga.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline