Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2018, 16:44   #680
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Rozpędzonemu człowiekowi trudno staje się na drodze. Rozpędzonej akolitce Myrmidii z szaleństwem w oczach i płonącym koszem w rękach tym bardziej. Leonora z pewnym zadowoleniem obserwowała jak przeważająca armia z pomostu staje się nieco mniej groźną pływającą masą. Jej prośby do Najwspanialszej zostały wysłuchane, więc…

To jednak nie był koniec. Myrmidia nie tylko zmiotła wrogów rąbkiem swojej tarczy. Postanowiła osobiście zejść na ziemię, żeby pomóc jej, Leonorze Teodorze Batiscie Mendoze y Lasso de la Vegdze marnej służce Najpotężniejszej z Potężnych. Zawyła dziko, a zaraz potem... wpadła w panikę. Rozglądnęła się szybko. Bogini na razie nie było nigdzie widać. Co to będzie jak okaże się Najwspanialsza przyjdzie, a tu walka z jakąś bandą patałachów w pełni. No, nie będzie to jednak o akolitce Bogini Wojny za dobrze świadczyć. I to wszystko przez tę bandę niedorobów, która nie chciała przykładnie tonąć. Wypałała wzrokiem łuczników i ponownie wróciła jej energia. Musiała się spieszyć, żeby wszystko było gotowe.

- Posiłki! - ryknęła ponownie. Posiłki okazały się jedynie jej własnymi łucznikami, ale 7 żołnierzy to zawsze 7 łuków.
- To koniec - krzyknęła w stronę płonącego pomostu i rzeki. - Poddajcie się! Jestem akolitką Myrmidii, jeśli się poddacie nic wam się nie stanie. Słowo Bogini! Każdy kto wyjdzie z wody z rękami do góry przeżyje. Reszta zginie! Po-je-dyn-czo! Wyjdzie dwóch na raz. Zabijemy obydwu.

Więcej czasu nie miała. Rozkazała łucznikom zająć pozycję za jakąś osłoną i kolejno strzelać w ludzi wychodzących z rzeki którzy nie mają podniesionych rąk. Weteran wraz ze służbą ochotniczą dostał zadanie pilnowania jeńców. A jednego z chłopców wysłała w kierunku przystani i dalej wzdłuż brzegu z prośbą o pomoc. Ten cały Baron powinien już tu przecież być. Kowala i jego synów trzymała w odwodzie do wiązania jeńców, a załoga balisty miała po prostu przeładowywać, a potem strzelać albo w pomost, albo w barkę.

Musi jak najszybciej rozwiązać ten problem zanim Bogini zdąży dotrzeć od murów do portu. Cóż to za szczęście! Cóż to za szczęście!
 
__________________
by dru'
druidh jest offline