Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2018, 05:04   #97
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 26

Czas: 1940.III.08; pt; godz. 08:00
Miejsce: południowa Norwegia; Oslo; hotel Bristol, hotelowa kawiarnia
Warunki: poranek, jasne, ogrzane wnętrze kawiarni



ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd), mł.ag Gulbrand (Rasmussen)



- Oh, prowadzę taki, mały, rodzinny interes. - Olaf zbył pytanie niedbałym gestem ręki połączonym z enigmatycznym uśmieszkiem. Ten zestaw pasował obytej w czytaniu natury ludzkiej aktorce o setce twarzy, że to jednak jest ta część historyjki jaką facet ma opanowaną więc sprzedaje ją chętnie i wdzięcznie. Przez resztę wieczoru i nocy udało jej się wyłuskać tyle, że szeroko pojętym handlem międzynarodowym. Głównie alkoholem.

Olaf ostatecznie uległ namowom i wdziękom Francuzki wcielającej się w Kanadyjkę. Zgodził się na wizytację w jej hotelowym pokoju i szybko się okazało, że raczej jest zainteresowany podziwianiem i smakowaniem wdzięków gospodyni a nie jej pokoju. Okazał się tak samo energiczny, żywiołowy i żywotny jak podczas tańczenia swinga zupełnie jakby potwierdzał, że jest prawowitym potomkiem dawnych wikingów. Podczas wspólnego zwiedzania hotelowego łóżka para kochanków zdołała nawzajem rozgrzać się podczas tej chłodnej nocy na tyle, że francuskiej agentce Spectry z nadmiarem starczyło do rana. Mogła końcówkę nocy wyspać się w spokoju bo Olaf nie został do rana. Zwinął się zaraz po tym etapie poznawczym zostawiając swoją wizytówkę. Na wypadek gdyby Chris kiedyś jeszcze wpadła do Oslo gdy akurat też będzie w stolicy. Na wizytówce poza nazwą, adresem i telefonem było tylko imię i nazwisko Olafa co niezbyt dużo mówiło o nim samym.

Rano agentka dowodząca całą operacją z ramienia Spectry miała okazję i wstać o cywilizowanej porze a nie sporo przed świtem jak i doprowadzić się do porządku i spotkać się z dwójką podwładnych na śniadaniu w hotelowej kawiarni. Z czego jeden z podwładnych wedle przygotowanej legendy był jej szefem póki trwała ta misja.

“Szef” zaś czyli pan Lloyd również zjawił się na śniadaniu gdzie spotkał się z dwójką swoich towarzyszy. Nocna partyjka przy kartach nie była dla niego zbyt wymagająca. Trójka, starszych wiekiem partnerów którzy wszyscy okazali się tubylcami zdążyła rozegrać ze dwie partie z nowym partnerem i skończyli trochę po północy. Całej trójce było bliżej do weteranów jakiegoś angielskiego klubu dla dżentelmenów niż do hałaśliwych, studenckich nocnych eskapad na miasto.

Problemem była bariera językowa bo we czterech reprezentowali szeroką rozpiętość znajomości lingwistycznych. Praktycznie wszyscy w jakimś stopniu znali jak nie niemiecki to francuski i tak przeplatali ze sobą te dwa języki. Trójka norweskich dżentelmenów podeszła do tego ze stonowanym humorem. Okazało się, że jeden mówił biegle po niemiecku, znacznie lepiej od Johna ale prawie w ogóle po francusku. Drugi prawie dokładnie na odwrót zaś trzeci porozumiewał się komunikacyjnie i w jednym i w drugim ale żadnego nie miał opanowanego biegle.

Trójka jak się okazało starych znajomych dla których te czwartkowe wieczory w brydża były swoistą tradycją była ciekawa nowego partnera do tej gry. Sami okazali się być przedstawicielami szacownych zawodów i być mieszkańcami Oslo. Ten który podszedł do “pana Lloyda” przedstawił się jako Eryk Holm i jak się okazało był właścicielem hotelu, chociaż nie tego w którym się znajdowali, oraz sieci pensjonatów nastawionych na zimę i turystów poza miastem, głównie w górskich rejonach tego górzystego, północnego kraju. Wydawał się być najbardziej jowialny z całej trójki i z nim właśnie John jako partnerem rozegrał pierwszą partię gdy wznowili grę.

Przy śniadaniu John mógł wspomnieć uroki samej gry. Trzej mężczyzn było świetnymi graczami ale grali ewidentnie dla samej przyjemności gry i spotkania towarzyskiego. Więc chociaż każdy zespół chciał wygrać, każdą partię to do samej gry, wygranych i przegranych podchodzili z dużą rezerwą i humorem. Obrażali się na niby za podmieniane i znaczone karty to znowu odgrażali się, też na niby, że odegrają się w następnej grze. W niczym to jednak nie przypominało pokerowych rozgrywek typów spod ciemnej gwiazdy gdy grało się na pieniądze i to ciężkie pieniądze. W międzyczasie John z rozmów zorientował się, że ten czwarty, ten który musiał ich opuścić, Kristoffer, był lekarzem i dostał nagłe wezwanie.

Profesor który w swojej ojczyźnie spotkał swoją byłą studentkę której jednak mimo wszystko nawet przy śniadaniu nie mógł sobie jakoś skojarzyć a z innymi włosami to już w ogóle też mógł sobie przypomnieć zakończenie poprzedniego wieczoru. Hannah wydawała się dość niepocieszona z takiej odpowiedzi i propozycji jaką zaserwował jej były profesor. Stwierdziła, że właściwie taksówkę może zamówić sobie sama i chyba trafi do wyjścia. Edvard nie do końca mógł rozszyfrować zachowanie i motywacje kobiety ale wydawało mu się, że jest albo zasmucona, rozczarowana albo zdenerwowana takim pożegnaniem.

Poprosiła przechodzącego niedaleko kelnera o zamówienie taksówki i schemat z paroma chwilami na czekanie aż przyjdzie i powrotem kelnera by dać znać, że już czeka przed podjazdem upłynęła rozmowna zapchajdziura o niczym. Hannah nie wydawała się w ogóle ani przejęta ani zaciekawiona rozmową o swojej pracy i raczej traktowała ją jak zwykle pracę w jakimś biurze się traktuje. Czyli w ogóle nie była zainteresowana rozmową o niej. Bardziej ciekawił ją jej dawny profesor i jego wizyta w Oslo. Na koniec gdy już wstawali się pożegnać uśmiechnęła się mimo wszystko widocznie jednak ciesząc się z tego przypadkowego spotkania - No szkoda, że tym razem nam nie po drodze. Może następnym razem. - powiedziała uśmiechając się lekko po czym odeszła do czekającej taksówki.

Po takich czy innych wieczornych przygodach i atrakcjach trójka agentów spotkała się o piątkowym poranku przy śniadaniu. Wewnątrz było ciepło i przytulnie niestety na zewnątrz był chyba przymrozek i co wiedział Edvard mógł on trzymać cały dzień a nie tylko o poranku. Niebo też wyglądało jak i wczoraj gdy tu wylądowali czyli jak stalowo szara zasłona z brudnej waty zasłaniająca błękit nieba. Do odjazdu pociągu który jechał do Rjukan mieli jeszcze z jakieś 1 albo 3 godziny. W zależności którym zdecydowaliby się jechać. Jeden i drugi jechał prawie bite 4 h więc powinni przybyć do Rjukan albo gdzieś o 13 albo o 15. A spotkanie mieli umówione w biurach Norsk Hydro na 17:00. Na szczęście z Rjukan do zakładów było tylko kilka kilometrów więc czy taksówką czy komunikacją miejską powinno dać się dojechać na miejsce bez większych trudności.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline