Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2018, 10:31   #82
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Żenia znana w Pentexie jako Anna Gawlik ruszyła z wolna za ubraną na czerwono kobietą. Była zaniepokojona. Czego Gawlik jej nie powiedziała?

Szła z wolna, lekko rozglądając się. Skoro szła gdzieś, warto było rozejrzeć się po drodze. Obserwowała kątek oka w poszukiwaniu kamer, obserwowała zamki i układ korytarzy. Nie zaczynała rozmowy co jakiś czas wpatrując się w plecy kobiety.

Korytarz znała doskonale. Laboratoria. Naukowcy. Stała w korytarzu już dwie godziny. Znała każdą fugę w tym korytarzu.

Weszli do windy. Tam konieta w czerwieni wcisnęła jakiś kluczyk w zamek windy i przekręciła go. Nagle zapaliło się więcej lampek niż cztery standardowe. Jakieś czterdzieści. Kobieta wybrała przycisk z numerem 32.

Zjechali do kolejnego identycznego korytarza, jednak tutaj drzwi nie były przeszkolone. Czerwona Garsonka ruszyła przodem i weszła do pierwszego pomieszczenia po lewej. Na krześle przed wielkim biurkiem siedział jakiś mężczyzna. Był krótko obcięty i miał nienagannie przystrzyżoną brodę. Gdy kobiety weszły, ten natychmiast wstał i stanął na baczność. Czerwona usiadła za biurkiem w wielkim fotelu.
- Siadajcie - powiedziała. Obok mężczyzny bylo jeszcze jedno krzesło.
- Anno Gawlik, z radością informuję, że udało ci się przejść nie tylko testy sprawnościowe, ale i badania genetyczne. W związku z czym możesz dołączyć do grupy 0. Informacje o uzależnieniu koleżanki pomogły w podjęciu przez nas decyzji.
Uśmiechała się patrząc w iluzoryczną twarz Gawlik.

Żeńka podniosła spojrzenie jak Anna gdy wybudzała się w piwnicy.
Kobieta wtedy pozowała na twardzielkę. W tej sytuacji nie było większej różnicy.
Skinęła krótko głową.
Spojrzała kątem oka na faceta obok. Zakładała, że to jej konkurencja...albo “opiekun”.
- Rozumiem. - mruknęła pod nosem, pamiętając ostrzeżenia Czarnego co do głosu. - Kiedy kolejny etap?

- Normalnie teraz odbyłoby się miesięczne szkolenie w Kanadzie, albo innej placówce firmy. Niestety, ze względu na ostatnie zdarzenia przeprowadzimy tygodniowy, przyspieszony kurs.
Kobieta spojrzała w notatki na tablecie.
- Wybacz moje maniery. Nazywam się Sylwia Mróz. Zarządzam ochroną placówki. Całej placówki. Nie tylko tych górnych pięter. Otrzymasz do codziennej pracy broń automatyczną i nieco lepszy sprzęt. W piątki zamiast służby masz trzygodzinny trening taktyczny i walki wręcz. Przez ten tydzień będziesz parą kapitana Dawida Mostowiaka - wskazała dłonią na mężczyznę siedzącego obok.
- Twoja umowa zostanie zmieniona. Będziesz otrzymywać wynagrodzenie w wysokości stu tysięcy złotych rocznie. Otrzymasz służbowe zakwaterowanie, które musisz zająć w ciągu najbliższych dwóch dni. Twoje pozwolenie na broń zostanie rozszerzone. Będziesz mogła zabierać broń do domu. Poza tym przechodzisz na wyższy pakiet medyczny.
Sylwia wykonała ruch palcem po tablecie, a z drukarki wyjechało kilka kartek. Nowa umowa.
- Mamy dwóch głównych klientów. Megadon i DNA. Megadon zajmuje poziomy od 2 do 10. Od 11 do 35 znajdują się laboratoria DNA. W resztę obowiązków wprowadzi cię kapitan Mostowiak.

“Anna” skinęła głową.
W oczach błysnęło jej zadowolenie.
Spojrzała na Mostowiaka już bardziej otwarcie. Oceniająco choć z narzuconym spokojem.
Z całej przemowy zaciekawiło ją najbardziej … jaki był dzień tygodnia.
Mostowiak przypominał jej Czarnego. Nie z wyglądu. Ale postawa. Skupienie. Jakiś taki spokój. Były wojskowy? Oficer? A może alkoholik?

Przynajmniej był czysto ogolony.

Piątek był kolejnym dniem.
Pociągnęła lekko nosem i zmarszczyła lekko brwi jak robiła to Anna.
- Wszystko jasne. Zaczynam od jutra?
- W zasadzie tak - Sylwia podała dziewczynie umowę i eleganckie pióro.
- Ale dziś reszta dnia to sprawy organizacyjne, więc nie musisz już wracać na posterunek. Podeślemy zastępstwo. Aa, jeszcze jedno. - Twarz pani Mróz miała w sobie coś groźnego. Coś drapieżnego. Jakby nagle zaczęła wwiercać sie w duszę Żenii.

- W tej sekcji naprawdę są zabronione związki między pracownikami. Wiemy o twoim romansie. To jest moment w którym musisz go zakończyć.
- Nie będzie z tym problemu - Gawlik odpowiedziała głucho - Liczę na szkolenia w ramach nowej umowy. - po tych słowach ochroniarka sięgnęła po podsuwane pióro i lekko pochyliła się nad umową. Złożyła krótki bazgrołek jako podpis. Napięty i spięty jak sama Gawlik.

Sylwia odwróciła kartkę, spojrzała przelotnie na podpis, po czym schowała go do żółtej teczki. Żenia zauważyła w niej zdjęcie Gawlik i jakieś notatki. Widocznie jej teczka osobowa. Umowa wylądowała w niej, po czy. Teczka została zamknięta. Nikt nie zwrócił uwagi na zupełnie inny podpis. Pewnie poprzednia umowa leżała dużo głębiej.
- Masz - kobieta w czerwieni podała kolejną umowę - drugi egzemplarz dla ciebie. A teraz starczy. Mam jeszcze sześć osób awansować. Dawid pokażesz jej szafkę i pobierzecie sprzęt. Anno - Sylwia obeszła biurko i stanęła z wyciągniętą dłonią.
- Cieszę się, że będziesz z nami pracować.
- Ja również - Gawlik uścisnęła dłoń - Dziękuję.
Sztywne skinienie głową dopełniało surowości reakcji “twardzielki”

David wstał i wskazał dziewczynie drogę do wyjścia. Szli bez słowa w stronę windy. Kapitan przyłożył swoją kartę, a następnie ruszył na poziom 33.
Reszta dnia przebiegła spokojnie. Kwatermistrz pobrania wymiary dziewczyny, w celu przygotowania munduru. Kapitan dał jej kartę identyfikującą z jej zdjęciem. Podał też kody dostępu do drzwi i szafki. Te dwa musiała znać i zmienić sobie wedle uznania. Była za nie odpowiedzialna. Rzeczy z poprzedniej szafki miała przenieść następnego dnia. Zwiedziła też kantynę, do której miała prawo udać się na przerwę pięć razy w ciągu dnia. Raz dwadzieścia minut, i czterokrotnie po dziesięć minut. Mogła zamawiać co chciała bez żadnych dodatkowych kosztów. Po spojrzeniu jakim obdarowa ją Dawid po tych słowach domyśliła się, że kantyna na górze, dla „zwykłych cieciów” jak ich określił musiała być bogata w dodatkowe opłaty.
W końcu została zapytana o preferowaną broń biała oraz broń przyboczną.
- Glock 19, i baton. - mruknęła Anna w odpowiedzi - Te piątkowe szkolenia to też z Tobą?
- Między innymi pani kapral. Zostałem waszą niańką. I nie przeszliśmy na „ty”. Zrozumiano? - Jego głos podniósł się mimowolnie.
Całkiem inaczej niż Ogórek. Może to kwestia zbyt małej ilości alkoholu we krwi?
- Zrozumiano - odparła Anna, chowają spojrzenie pod przykrywką powiek - panie kapitanie.
- Odpowiadacie: „Tak jest, panie kapitanie” zrozumiano? - znów głośniej rzucił Mostowiak, a pobliscy bezimienni strażnicy zaczęli rzucać im ciekawskie spojrzenia.
- Tak jest, panie kapitanie. - odpowiedziała Anna. Żeńka starała się nie złapać głupawki. Gawlik wyprostowała się nieco i zacięła usta.
- Jutro rano przychodzicie, otwieracie drzwi nową kartą. Idziecie opróżnić starą szafkę, potem zanosicie rzeczy do nowej szafki, potem idziecie do kwatermistrza i na tę samą kartę pobieracie mundur, mundur treningowy, osprzęt oraz broń. Idziecie do szatni, zakładacie mundur treningowy, zakładacie osprzęt, sprawdzacie broń i maszerujecie do sali treningowej. Jest na poziomie 35. Czekam na was o 6:00. Zrozumiano?
- Tak jest, panie kapitanie.
Żenia zaczynała się na nowo dobrze bawić, a przy tym obserwowała pokrzykującego Mostowiaka.
- Jakieś pytania? - powiedział już spokojniej kapitan.

Żenia chciała spytać o rekomendacje niańki, Gawlik spytała o jedno:
- Tak, panie kapitanie. Co z zakwaterowaniem? Kiedy będzie udostępnione?
- Ile potrzebujecie czasu, żeby się spakować? - tym razem Dawid wydawał się bardziej ludzki.
- Do jutra - Żenia szybko przeliczyła w myślach - panie kapitanie.
- No to się spakuj. Jutro po pracy podstawimy ciężarówkę po twoje rzeczy. To wszystko?
- Tak jest, panie kapitanie. - Przez myśl dziewczyny przeszło, że powinna zasalutować. Odpuściła jednak.
Rozejrzała się raz jeszcze po kantynie przesuwając wzrokiem po obecnych i wróciła spojrzeniem do Mostowiaka.
- Czy to wszystko kapralu? - drążył kapitan.
- Tak jest, panie kapitanie. Kapral Anna Gawlik prosi o zgodę na odmeldowanie, panie kapitanie. - Gawlik nieco się wyprężyła służbiście.
- Jesteście wolni.

***


You’re in the army now oooh ohhh you’re in the army now” brzmiało w głowie Żenii przez całą drogę powrotną. Nucąc piosenkę zmieniła jedynie wujka Sama na ciocię Sylwię.

To i ciągła myśl, że po takim awansie ona samą by śledziła. Szczególnie biorąc pod uwagę stopień kontrolowania pracowników przez Pentex.

Gawlik z pewnością ucieszy się z faktu „zerwania” z Krzychem. Żenię ciekawiło co takiego było w ofercie Pentexu, że była policjantka zdecydowała się na denuncjację „ przyjaciółki”. Musiała być ciekawą osobą do współpracy.

Nim wróciła do wynajętego mieszkania upewniła się kilkukrotnie czy nikt jej nie śledzi.
Nie widziała nikogo.

- Hej - przywitała się z Gutkiem.
- Cześć. Mamy pizzę, zjedz coś zanim będziesz opowiadać co dalej - był jakiś taki przygaszony, jak nie Gutek.
- Wysypała się ekipa Harada. W wiadomościach trąbią o tym, że jego firma finansowała ataki terrorystyczne. Podobno gdzieś przepadło dwadzieścia sześć milionów euro.
- Dwadzieścia dwa z nich Zaar od dwóch dni przerzuca po świecie i zaciera ślady - w drzwiach pojawiła się Zapalniczka z kubkiem kawy.
- Dlatego nie miał czasu zająć się nami. Ale to wszystko nie ma znaczenia. W ekspresie jest kawa, nalej sobie. Gustaw podgrzeje pizzę i możesz opowiadać co tam widziałaś.

Żenia relacjonowała nowe odkrycia przeżuwając pizzę.
- No i trochę skucha, bo jak przyjdzie mi trenować to jest spora szansa na to, że zaczną coś podejrzewać. - brunetka łypnęła na Gustawa - Nie jestem wojowniczką. Ochroniarka raczej tak. I pewnie dlatego ją tak szybko łyknęli. Tak samo jak kolejnych rekrutantów.

Wrona zadumała się na chwilę.
- Czekajcie. Zniknęło dwadzieścia sześć milionów euro. A jakby tak tych terrorystów i wybuch w Poznaniu i wszystko połączyć z Pentexem? Mamy nazwisko, dane można sfałszować. Zanim się ktokolwiek ogarnie, Pentex będzie na świeczniku. Jego kontakty rządowe mogą też być spalone…

Palce Żenii już stukały smsa do Zaara i Czarnego.
- Jestem. Dzwonię.
Dwa puknięcia w czarną słuchawkę i chwila oczekiwania na połączenie z Zaarem wypełniona przeżuwaniem ciągnącego się sera.

- Tak Żeniu? Wszystko dobrze? Jak tam sobie radzisz jako wilk w owczej skórze? - zapytał radosnym tonem. Zdecydowanie cieszył się, że się z nim kontaktuje. W tle wyraźnie było słychac klikanie w klawiaturę komputera. Radość radością, ale pracy nie przerwał..


- Cześć. Mała sugestia. Może by przeroutować powiązania Harada z terrorystami i połączyć terrorystów z Pentexem? Gdyby połączyć kasę, którą niby Harad wywalił na działania terrorystyczne z kimś wewnątrz Pentexu, można by ich ujajić nie? Zobacz. Szefem ochrony placówki jest Sylwia Mróz, jakaś wielka szycha. Może można stworzyć ślady kasy i “przypadkiem” zrobić wyciek do mediów? Wyjdzie na to, że fundusze, które Harad dawał na szczytne cele, zostały wykorzystane przez Pentex na nieetyczne doświadczenia. I że ataki szły właściwie z Pentexu. Można ich rozrobić tą samą metodą jak oni Harada. I przy okazji oczyścić mnie jako whistleblowera i może zaoszczędzić frontalnego ataku na siedzibę tutaj, albo co najmniej zyskać wsparcie policji? Co myślicie z Czarnym?

Stukanie w klawiaturę ucichło. Dziewczyna usłyszała mlaśnięcie. Zaar zastanawiał się co jej odpowiedzieć. I faktycznie po dłuższej chwili milczenia przemówił:
- Brzmi jak plan. Muszę to ustalić z Haradem i z Czarnym. Widzisz… żeby to zadziałało to pieniądze muszą się znaleźć. A to oznacza, że Harad musi je stracić. I pewnie nie skończy się na głupim milionie czy dwóch. Jeżeli chcemy, żeby to wyglądało realnie, to musiałaby być co najmniej połowa. Pytanie, czy wsparcie polsko-słowackiej policji jest warte trzynaście milionów euro. Powiem tak: z mojej perspektywy pomysł super. Jest do zrealizowania, tylko trochę potrwa. Więcej niż samo tuszowanie wypływu kasy. Pytanie, czy ci ważniejsi ode mnie na to pójdą.
- Uderz nie tylko do tych ważniejszych. Skontaktuj się z Wałachem z tą sugestią ode mnie. On może pomóc przepchnąć parę rzeczy u Harada, ok?
Żenia przyglądała się Gutkowi. Wytarła usta.
Przygaszony Gucio to nie był właściwy układ. Ze słuchawki dobiegło znów stukanie w klawiaturę.
- Z ciekawości zobaczę kto to ta Mróz. Nie miałem tego nazwiska na ich liście płac. Musi siedzieć w tym bardzo głęboko. Na jutro będę coś mieć.
- Dobrze - Żenia zgodziła się i podeszła do przypakowanego kolegi. Pogładziła go lekko po głowie i policzku, spojrzeniem pytając co się dzieje. Uśmiechnęła się pocieszająco. - Nie mam za wiele czasu. Jak zwykle - dorzuciła dziewczyna ze śmiechem.
Po chwili klikanie znowu ustało. Zaar westchnał.
- A ty jak się czujesz biegając po twierdzy wroga z nieswoją twarzą?
- Wstąpiłam do armii - Żenia pokrótce opowiedziała Galiardowi o wyprawie i jej skutkach - Kontakt może się urwać bo nie bardzo widzę mieszkania służbowego z codziennymi kontaktami. Trzeba podziałać dość szybko bo z całą pewnością będę obserwowana, a po drugie rekrutują dużo ochrony i robią przyspieszony trening. Może szykują się do jakiejś akcji przeciw nam skoro dobrali się do Harada?

Żenia mówiła to wszystko niby do Zaara ale w zasadzie i Zapalniczka i Gustaw również otrzymywali pakiet informacji.

- No dobra, spróbuję z tymi pieniędzmi przez Wałacha. Raczej nie uda się ciebie zdjąć z widelca. Odezwę się rano i zobaczymy jakie decyzje podejmie wataha Sokoła. Cieszę się, że się odezwałaś. Trochę się o ciebie boję. A fakt, że Czarny mi nic nie chce powiedzieć o tym zadaniu wcale nie poprawia mojego samopoczucia. - głos galiarda posmutniał nieco.

- ja martwię się o Ciebie. Też mam mało informacji - Żenia usiadła znowu do resztek pizzy i wgryzła się w kawałek ciastowego brzegu. - A jak u Ciebie? Wszystko ok?

- Z grubsza tak. Choć ostatnia aktywność Pentexu mocno daje się nam we znaki. Pogadamy więcej w cztery oczy, bo jest kilka spraw nie na telefon. Ale spokojnie. Nie pozwól sobie teraz na stratę koncentracji. Wiesz, sporo teraz od was zależy. - powiedział, a ona wyczuła uśmiech na jego twarzy.

- Ok.- Żenia nie wytknęła mu, że w cztery oczy raczej nie pogadają już nigdy. - Ja działam nad Pentexem. Ty postaraj się przekonać wierchuszkę. Wałach jest wałachem ale zdawał się dość elastyczny. Ah. Przekażesz jeszcze jedno Haradowi? Że ciało wywalili z mercedesa.
- Ty mnie nigdy nie przestaniesz zaskakiwać tym jak pozyskujesz informacje i zjednujesz sobie ludzi. Przekażę. Dzięki. I powodzenia.
Po tych słowach słuchawka ucichła.
 
corax jest offline