Sen i śmierć. Zamknięty krąg. Sen przechodzący w czuwanie, po którym znów następuje sen. Dobre staje się gorsze, gorsze staje się lepsze. Duże maleje, małe rośnie. Tak ze śmierci powstaje życie i na odwrót. Sen ma bardzo duże znaczenie. System odpornościowy istot żywych czerpie swoją siłę właśnie z głębokiego snu. Trzy doby bez niego są w stanie doprowadzić większość ludzi do szaleństwa.
Chyba, że już zwariowali…
Nivi nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to stwierdzenie, nie jednoznacznej. Zamknięta w umierającym statku, pośrodku pulsującej ciemności, z dwiema rannymi, obcymi tworami na ich twarzach; Abe’em i licznikiem nieubłaganie odmierzającym ostatnie minuty do przekroczenia granicy jedynej drogi ratunku…
Nie wiedziała co robić: zostawić nieprzytomnych i ratować się samemu? Iść z technikiem do dropshipa? Ciągnąć tam Lindę, Verę i Julię? A może złapać Edgara i mieć to gdzieś?
Czas się kończył, tlen się kończył. Kończyła się elektryczna magia w żyłach konającego Acherona.
- Linda uległa wypadkowi, jest nieprzytomna. Porazenie prądem i… - odezwała się przez komunikator do Drake’a, Rohana, Abe’a i Teddy - Julia i Vera mają… też są wyłączone. Trzeba przygotować kapsułę, sprawdzić czy jest w stanie na ewakuować. Na wszelki wypadek. Zajmiecie się tym panowie? Ja spróbuję… zebrać tu cokolwiek - westchnęła na koniec, rozglądając się z niechęcią po ciemnym medlabie. Zbierze co się da, zostawiając na razie Lindę nieprzytomną. Julię da do izolatki razem z Verą… tak, to był dobry pomysł. Powoli, bez nerwów.
Gwałtowne działania wywoływały lęk, a przestraszeni ludzie bywali agresywni. Zaś agresywni ludzie bywali nieprzewidywalni, a nieprzewidywalni ludzie mogli zrobić wszystko...