Wątek: Na smoka!!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2007, 23:38   #6
Kmil
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Obozowisko wciąż spowite było mgiełką. Zmusiło to ich do obejścia polany w około, aby upewnić się, że każdy wykonuje należycie swoją pracę. Cała trójka z ulgą przyjęła chłodne, orzeźwiające powietrze. Było ono o wiele bardziej miłe ich naturze, niż stęchły smród karczmy, na który byli skazani od poranka.
Zadanie, które im przydzielono z całą pewnością nie przysporzy im przyjaciół. Wojownicy, których mijali, obrzucali ich spojrzeniami, których nie powstydziłby się bazyliszek. Zmęczeni i zniechęceni ludzie, mrucząc coś pod nosem, zabierali się do pracy na ich widok. Zbite grupki szepczące coś między sobą, rozchodziły się. Wokół unosiła się aura spisku. Na pewno nie jednemu z nich przyszło na myśl przerobienie tego oddziału na bandę zbójecką. Wojownicy o mniejszej ambicji, na pewno zadowalali się myślą o dezercji. Morale całego oddziału były niebezpiecznie niskie i malały z dnia na dzień.
Dowódca oddziału Sirgiein de Rouzjel zdawał się nie zauważać tego. W gruncie rzeczy po części przyczynił się do takiego stanu. Ani razu nie pofatygował się, aby spędzić trochę czasu z najemnikami. Otaczał się tylko gronem swych doradców i oficerów. Tłumaczył to słowami: ”Nie będę się zadawał z pospólstwem.”

Pogrążeni w myślach, nawet nie zauważyli, kiedy zatoczyli krąg wokół obozu. Wszystko wyglądało na to, że za dwie godziny oddział będzie gotowy do drogi. Ich rozmyślania przerwały krzyki kobiety:
- Gdzie się kurwa z tym pchacie?! To nie na ten wóz debile! Wozy z żywnością stoją tam! Chcecie, aby połowę oddziału wybiła zaraza?! Pieprzeni amatorzy!!
Młoda niewiasta stojąc na wozie, wymyślała coraz to nowe i oryginalniejsze wyzwiska, którymi obrzucała tragarzy. Chcąc nie chcąc wszyscy w około dowiedzieli się o jej podejrzeniach odnośnie prawości zawodu ich matek, babek i prababek. Każdy z pachołków, utkwiwszy spojrzenie w ziemi, zabrał swój pakunek i bez słowa ruszył we wskazanym kierunku. Nikt nie dałby sobie tak nawtykać, ale każdy już znał Nari Weils. Wielu na własnej skórze przekonało się, że zadzieranie z nią kończy się w najlepszym wypadku upokorzeniem.
Zeskoczyła z wozu i posłała zuchwały uśmiech swym obserwatorom. Zaczesała palcami swoje długie, rdzawe loki w kuc z tyłu głowy i obwiązała je rzemieniem. Zabrała się za zaprzęganie koni. Szło jej to niezwykle sprawnie i szybko. Zgrabna panna ubrana była w skórzany strój podróżny. U boku nosiła zdobiony, jednoręczny miecz, niepasujący do ubioru ani tego, czym się zajmowała. Krążą pogłoski, że włada nim znakomicie, chociaż jeszcze nikt tego nie widział. Nie ulegało najmniejszym wątpliwościom, że była najładniejszą przedstawicielką płci pięknej w tym obozie. Nie było to piękno mistyczne, nie miało w sobie nic z Elfa. W każdej wsi można było spotkać, choć jedną tak urodziwą dziewczynę, piękną w swojej prostocie. Jej porywczy charakter dodawał całości nieco pikanterii.
Zrobiła parę kroków w stronę nowo przybyłych i powiedziała:
- Całe szczęście, żeście się zjawili. Bałam się, że zwijanie obozu zejdzie do nocki. Dopiero od paru chwil przyłożyli się żwawiej do roboty. Wcześniej wszyscy poruszali się w tempie kulawego osła. – powiedziała rzucając pogardliwe spojrzenie w stronę obozu.
- Zastanawiam się, co z tym smokiem? Istnieje on naprawdę czy to tylko bujda? – zapytała z nutka ironii.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline