Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2018, 17:08   #49
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Dalszy wieczór, czy i noc pod dachem “Szczęśliwej Krowy” minął już bez ceregieli. Drużyna Bardki wyniosła się z karczmy w cholerę, podobnie zresztą jak i milicja Brodów Sztyletu, oraz kilku gości. Towarzystwo udało się więc w końcu do łóżek, by odpocząć po całym dniu w drodze, oraz wysiłkach spędzonych na bijatyce.

Całą noc padało.

Rankiem, po zjedzeniu śniadania, nie pozostało nic innego, jak udać się w dalszą podróż, ku ich wciąż odległemu celowi, ku górze złota i klejnotów…



Na szlaku do Secomber
4-ty dzień podróży


Towarzystwo opuściło w końcu Bród Sztyletu, po czym kilka godzin podróżowało na północ, by następnie odbić nieco na wschód, w kierunku miasta Secomber. Opuszczono już główną drogę, “Kupiecki Trakt”, po czym ruszono nieco mniej uczęszczanym, i o wiele skromniejszym szlakiem…

Hena nie odzywała się do reszty ani słowem(a to ci nowina), choć wyraźnie było widać, iż dziewczyna jest mocno nie w sosie po wieczornych wydarzeniach w karczmie, i wyłożeniu monet za wybryki męskiej części kompanii.

Pogoda była całkiem znośna. Nie za zimno, nie za ciepło, z wciąż wyczuwalnym w powietrzu, nocnym deszczem. I znowu kilometr za kilometrem, końskie kopyto za kopytem, do przodu, ku chwale i bogactwie, godzina za godziną, coraz dalej i dalej… a właściwie bliżej i bliżej do celu, choć drogi do niego było naprawdę jeszcze w cholerę. Lepiej o tym nie myśleć, bo jeszcze się jednemu czy drugiemu z tego powodu wszystkiego odechce.


Drzewo przewalone na szlaku od razu zwróciło ich uwagę. Jak nic, jakaś cholerna pułapka cholernych drogowych bandytów. Pochwycono za oręż, umilkły rozmowy… ale na to, co rozegrało się w sekundę później, mało kto był przygotowany.

Po pierwsze, z prawej flanki poleciało kolejne drzewo. I to nie tak zwyczajnie, upadając, nie, te zostało rzucone w poziomie, prosto na nich, szybując na wysokości jeźdźca na rumaku, solidny kloc przecinający powietrze…

Oberwał nim Druid, po prawej i w drugim rzędzie konno, ale na szczęście utrzymał się w siodle, choć nie obyło się bez plucia krwią i złorzeczenia na pierdolone Ogry. Jakim cudem ich nie zauważyli? Ano przy trakcie było gęsto od zieleniny, do tego same Ogry, mimo swych rozmiarów, zdołały się ukryć… może i jednego z nich widzieli, ale wzięto go za szarą skałę niedaleko drogi.

O cal od twarzy Elfa przeleciał duży oszczep rzucony z lewej strony gościńca.

Na Khalima wyskoczył z krzaków wielki, szary, ryczący humanoid. Mający sporo ponad 2 metry wzrostu Ogr zaskoczył kompletnie Zaklinacza swoją szarżą, i nim ten zdołał zrobić cokolwiek sensownego, oberwał z cholernej maczugi, w ostatniej chwili nieco się przed nią uchylając. Cios jednak dosięgnął go w tułów, gdzieś w okolicach lewej łopatki. Khalim niemal wypluł swoje płuco, jednak zdołał utrzymać się w siodle.


Na znajdującego się na czele kolumny jeźdźców Barda, zza przewalonego drzewa, wypadł kolejny, przeklęty Ogr. Wielki sukinkot, z równie wielką maczugą wybił się w powietrze, po czym zadał cios oburącz znad głowy, prosto w mężczyznę, łupiąc go solidnie po rękach, a i co ważniejsze- po torsie. Bard aż utracił dech z tego ciosu, po czym siłą impetu został wprost wyrzucony z siodła, spadając z konia.


Same rumaki, wystraszone rykami atakujących, zaczęły wyjątkowo mocno wierzgać i stawać dęba. Towarzystwo miało więc problemy z ich uspokojeniem, w końcu jednak się udało. Niestety, nie wszystkim. Durin nie zdołał zapanować nad swoim koniem, efektem czego naj(nie)normalniej z niego spadł dosyć boleśnie na trakt.

Dwa Ogry już walczyły wręcz z pierwszymi śmiałkami, dwa inne nadbiegały z obu stron drogi...





.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline