Zaratustra wszakże stał na miejscu i tuż koło niego spadło ciało, okaleczone śmiertelnie, połamane, ale jeszcze nie martwe. Po jakimś czasie powrócił zdruzgotany do przytomności i ujrzał klęczącego nad sobą Zaratustrę.
— Czegóż ty tu chcesz? — rzekł wreszcie, — wiedziałem ja dawno, że mi diabeł nogę kiedyś podstawi. Teraz oto zawlecze mnie do piekła, chceszże mu wzbraniać?
— Na mą cześć, przyjacielu, nie masz tego wszystkiego, o czym mówisz: nie ma diabła, nie ma piekła. Dusza twa umrze prędzej jeszcze, niźli twe ciało: zbądź więc lęku.
Człowiek spoglądał nieufnie. — Jeśli prawdę mówisz, — rzekł w końcu, — w takim razie nie tracę nic, tracąc życie. Jestem nieomal jako zwierzę, które nauczono tańczyć kijem i skąpym kęsem. —
— Zaniechaj tych myśli, — odparł Zaratustra, tyś z niebezpieczeństwa uczynił powołanie, tym się nie gardzi. I oto przez twe powołanie giniesz; za to własnymi pochowam cię rękoma.
Gdy Zaratustra te słowa wyrzekł, konający już nie odpowiadał; lecz poruszała się jeszcze ręka jego i, jakby dziękując, szukała dłoni Zaratustry.
Tako rzecze Zaratustra 6.121-126
Gdyby martwe ślepia kamer nadal mogły widzieć, byłyby tej nocy świadkami wielu rzeczy. Obrazów jedynych w swoim rodzaju. Jedynych w historii tego świata. Obrazów upiornych, groteskowych, śmiesznych, budzących nadzieję i ją gaszących, przerażających, doprowadzających do siwizny i obłędu. Cały ten kalejdoskop zdarzeń rozgrywał się na skromnej, jak na to przedstawienie scenie luksusowego domu ogrodzonego wysokim murem. To było kolejne z nich. Nie mniej, nie bardziej szalone od pozostałych...
Oto Kulawy Tancerz. Jednoręki człowiek ubrany w sam przemoczony japoński szlafrok i nie pasujące do surowej twarzy ewidentnie kobiece oklulary pochyla się nad umierającym Nocnym Jeźdźcem. Twarz za okularami to maska czystej niepoczytalności.
- "Tyś z niebezpieczeństwa uczynił powołanie, tym się nie gardzi. I oto przez twe powołanie giniesz; za to własnymi pochowam cię rękoma." - Patrick nie był pewien skąd zna te słowa, może jakiś cytat z Biblii, może jedno z durnych hasełek Anonimowych Alkoholików, może oba jednocześnie. W szoku w jakim się znajdował słowa zdawały się wydobywać z jego ust automatycznie, z pominięciem świadomości. To było coś, co jak mu się zdawało, powinno się powiedzieć w takiej chwili.
Cięcie. Ujęcie z innej kamery. Na pierwszym planie mechaniczne monstrum z innego świata trzymające na czubku macki znanego komika, jak szmacianą lalkę. Na drugim planie Jednoręki - utykając ciągnie ciało gdzieś poza kadr. Chyba w kierunku kręgielni.