Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2018, 01:25   #45
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
13/12





Jochen Böhler - "Najazd 1939 Niemcy przeciw Polsce"
Gatunek: historyczna z II WŚ.
Ilość str.: ok 330
Pierwsze wydanie: Frankfurt nad Menem 2009, wydanie polskie: Znak Horyzont, Kraków 2015



- Jak zwykle bardzo lubię czytać książki w których autorzy innych krajów piszą coś o nas, naszym kraju i naszej historii. Ot, zwyczajnie jestem ciekaw jak nas widzą i piszą inni. Specyficzne miejsce w takim nastawieniu mają autorzy niemieccy którzy piszą coś o nas. A, że często nasza dwa narody toczyły ze sobą wojny więc często jest to właśnie coś pisane z myślą o tych konfliktach. Tak samo jest i przy tej książce. Niemiec piszący o kampanii wrześniowej. Byłem bardzo ciekaw jak mu to wyjdzie.

- No i jak wyszło? Cóż, w moim odczuciu jest to przede wszystkim książka pisana przez Niemca dla Niemców. Napisana w ostrożnym, stonowanym stylu jaki nie dąży do konfliktu a do zbadania sprawy jak to było. Książka rzeczywiście koncentruje się wybitnie na kampanii wrześniowej i co nie jest kampanią wrześniową jest skrajnie zmarginalizowane.

- Książka bardzo pozytywnie mnie rozczarowała. Zdarzało mi się już czytać niemieckich autorów piszących o walkach przeciw Polakom na którymś z frontów czy kampanii II WŚ ale zwykle albo marginalizowali rolę biało - czerwonych albo pisali z perspektywy pretensji i żalów np. niemiecki generał z czasów II WŚ piszący książkę w latach chyba 60-tych który no naprawdę miał żal do Polaków i nie mógł zrozumieć dlaczego założyliśmy ten cały ruch partyzancki przeciw tym cywilizowanym Niemcom i ich nie lubiliśmy i w ogóle podstępnie strzelaliśmy im w plecy. No to patrząc pod takim kątem mamy do czynienia jak to się mówiło w PRL "z tym dobrym Niemcem". Facet nie ma jakichś żali czy pretensji a jedynie spokojnie tłumaczy jak to było z tą kampanią wrześniową. I sądzę, że pisał głównie z myślą o młodych Niemcach z przełomu wieków.

- Autor co jednak trochę mnie osobiście rozczarowało a tytuł zmylił poświęca się głównie nalotom terrorystycznym Luftwaffe i zbrodniom Wehrmachtu na terenie Polski. Ja osobiście bardziej interesuje się działaniami stricte wojskowymi, specjalnymi czyli bitwami, kampaniami, dowódcami, sprzętem, techniką i zachowaniem ludzi podczas walk i stresowych, ekstremalnych sytuacji. Tego zawsze głównie szukam w reportażach i dokumentach wszelakich o wszelakich konfliktach. A reszta mnie interesuje mniej. No dla mnie ta książka o działaniach zbrojnych pisze dość niewiele a koncenrtuje się właśnie na tej reszcie.

- Niemniej uważam, że dobrze, że autor, niemiecki autor, napisał taką książkę. Która ukazuje jak Niemcy celowo i z premedytacją mordowali Polaków i dokonywali zbrodni wojennych. Jak jeszcze przed wojną utworzono specjalne grupy karierowiczów i oportunistów dziejowych którzy wkraczali za jednostkami Wehrmachtu i zwalczali się bohaterskim zwalczaniem "insugerentów". Jak to niemieckie samoloty celowo zwalczały nie tylko cele wojskowe. Jak regularne jednostki niemieckiej armii w chaosie walki uwielbiały wręcz wszelkie niejasne sytuacje przypisywać polskim jednostkom wojskowym albo polskim partyzantom.

- To akurat mnie zaciekawiło. Bo obraz reakcji żołnierzy niemieckich podczas kampanii wyłania się mniej więcej taki. Jeśli gdzieś, po zakończeniu walk, np. podczas obozowania, padały strzały albo tylko wydawało się jakiemuś Niemcowi padały strzały to od razu wiadomo było kto jest winny: polscy partyzanci (przy czym no bez przesady, partyzantów z prawdziwego zdarzenia a na pewno nie na tak masową skalę by obejmowała ona cały kraj, wówczas, we wrześniu '39-go jeszcze nie mogło być mowy). I to już dawało świetny pretekst by zorganizować jakąś akcję odwetową na kim popadnie, zwykle na okolicznych mieszkańcach.

- Autor ładnie uwypukla nagonkę i presję jaka towarzyszyła żołnierzom niemieckimz góry które wręcz zachęcały i niewiele robiły by zastopować zbrodnie regularnych jednostek niemieckich. Ogólna praktykologia była taka, że dopóki jakies działanie np. "akcje odwetowe" czyli palenie ludzi w stodołach, nie zmniejsza zdolności bojowej jednostki to właściwie tacy dowódcy, i jednostki wojskowe nie ponosły żadnych konsekwencji. Nawet jeśli było to niezgodne z obowiązującym wszystkich żołnierzy niemieckich regulaminem i prawem.

- Swoją drogą autor ciekawie opisuje pokłosie powstań śląskich. Mianowicie w Niemczech i Wehrmachcie zapanowała przed kampanią wrześniową jakaś mania na "insugeretntów" polskich. Czyli w domyśle na "tych strasznych insugerentów" z czasów tych powstań których zdawali się widzieć w każdym Polaku, polskiej wsi i mieście. A strach ma wielkie oczy więc przy niejasnej sytuacji łatwo znajdywano takich powstańców już podczas trwania walk lub tuż po. Często było to spowodowane nawet friendly fire. Jest opisane kilka przypadków gdy prawdopodobnie dwa oddziały niemieckie, po nocy, podczas biwakowania, ostrzelały się nawzajem. Oczywiście przeprowadzono akcję odwetową na pobliskiej ludności bo na pewno byli wśród nich partyzanci którzy zaatakowali podstępnie dzielnych, niemieckich żołnierzy.

Wyrwany z kontekstu fragment książki:

"W dzienniku działań bojowych pułku egzekucję przeprowadzoną rankiem 2 września usprawiedliwiano tym, że podjęte środki miały podziałać odstraszająco na otoczenie i "ustrzec oddziały przed kolejnymi atakami tego typu nie tylko podczas wymarszu z miejsca zakwaterowania, lecz także w ciągu następnych dni, gdyż wieść o egzekucji błyskawicznie rozeszła się po okolicy." Mimo to najwidoczniej nie odniosło to przewidywanego skutku, skoro jeszcze tego samego dnia w rejonie operacyjnym pułku odnotowano ataki partyzantów i ponownie zarządzono działania odwetowe. "Ledwo co pierwsza część pułku opuściła Węglewice, a już z wielu domów padły strzały w kierunku pozostałych żołnierzy, zwłaszcza w stronę artylerii. W rezultacie cała wieś została ostrzelana z moździerzy i spalona." Jeśli za przyczynę atakowania pułku uzna się nie tyle udział polskiej ludności w walkach, ile raczej rozpowszechnione wśród żołnierzy jednostki urojenie, to trudno się dziwić takiemu obrotowi sprawy." - s.195 o spaleniu wsi Torzeniec 2.IX przez oddziały 41 pułku piechoty

"Ogólna nieufność zwóciła się przede wszystkim przeciw polskim żołnierzom, których bynajmniej nie postrzegano jako równych przeciwników. Niemeckim oddziałom wydawało się, że do Słowian i Żydów należy odnosić się z największą ostrożnością, co wynikało rzekomo z najniższych cech charakteru tych grup etnicznych, przede wszystkim przypisywano skłonność do podstępu. Jeśli polski żołnierz działał z ukrycia, wykorzystując jako osłonę domy, drzewa lub zarośla, to nie uznawano to za przykład "honorowej" walki. W niemieckich dziennikach wojennych, w listach przesyłanych pocztą polową i w rozkazach określano wrogów - stosownie do przypisywanej im powszechnie taktyki - jako "strzelających zza drzewa", "strzelających z zarośli", "strzelających z dachów" czy "strzelających z piwnicy". W niemieckim żargonie wojskowym oznaczało to tyle samo co "partyzanci". Kto walczył w taki sposób, ten musiał swoją, "niehonorowść" przypłacić życiem.
Ta pokrętna i niedorzeczna interpretacja prawa wojennego znalazła jednak potwierdzenie w oficjalnych stanowiskach wyższych rangą wojskowych. I tak na przykłąd 12 września 1939 roku pułkownik przy sztabie generalnym Eduard Wagner wydał "zarządzenie o posiadaniu broni", zgodnie z którym na obszarach okupowanych - położonych na zachód od Sanu i środkowej Wisły oraz na północ od Narwi - posiadanie jakiejkolwiek broni miało podlegać karze. Podjęta wówczas decyzja została uzasadniona faktem, że te "nie są już obszarem prowadzenia działań bojowych"* Jednak na wymienionych terenach - wskutek szybkich postępów niemieckiej ofensywy - za linią frontu pozostawały tysiące żołnierzy polskich, którzy na mocy wyżej wymienionego zarządzenia zostali uznani za partyzantów. Był to środek podjęty przez sztab generalny na specjalne życzenie samego Hitlera." - s. 204 z rozdziału o mordowaniu jeńców polskich.

*A tu taka moja uwaga co do tej rzeczonej "linii frontu" z dnia 12.IX no to coś mi świta, że na lewo (zachód) od tej wiślanej "linii frontu" to niemieckie jednostki dopiero blokowały warszawę od zachodu, Modlin wciąż się bronił, największa bitwa Wehrmachtu do czasu letnich ofensyw w Rosji czyli bitwa pod Bzurą była w pełni rozwinięta a Niemcy z trudem wdzierali się na polskie Wybrzeże. I wedle tego wspomnianego zarządzenia prawnego to te wszystkie bitwy ze strony polskiej toczyli już partyzanci


---



Ocenia 7-8/10. Bardzo dobra książka dokumentalno - historyczna. Zwłaszcza, że napisana przez Niemca o kampanii w Polsce. No o oczko niżej niż bym dał za książkę poświęconą działaniom stricte wojennym. Ale książka napisana bardzo stonowanym, spokojnym i czytelnym językiem łatwo dla mnie przyswajalnym. Pewnie bardzo przydatna zwłaszcza w Niemczech. Bo no ja akurat jako Polak i jako trochę już siedzący w tej drugowojennej tematyce to no cóż, wiem, że Wehrmacht, nie żadni naziści, nie Waffen SS, tylko Wehrmacht czyli niemiecka regularna armia masowa z poboru która jak każda armia z poboru jest niezłym przekrojem przez społeczeństwo danego kraju, popełniała zbrodnie wojenne w Polsce na polskich żołnierzach i cywilach. No ale pewnie nadal sporo osób po drugiej stronie granicy ma trudności z przyswojeniem tych faktów to im pewnie by taka książka się przydała. Chociaż nie powiem bym stracił czas czytając tą pozycję było sporo ciekawych momentów które naprawdę mnie zantersowały. No i zdjęcia, z kronik i prywatne, wykonane przez żołnierzy niemieckich, bardzo ciekawe i wymowne. Więc jak ktoś by interesował się kampanią wrześniową, albo niemieckim społeczeństwem wcielonym w mundury no albo potrzebował do sesji jakieś analogii i motywów do armijnej swołoczy i samowolki no to tutaj by znalazł pewnie coś dla siebie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem