Tempo nie było imponujące, pojazdy musiały równać do najwolniejszego i w rezultacie utrzymywaliście tępo koni.
Za wami dym z płonącego budynku wznosił się coraz wyżej, i jakby było go więcej.
podjechaliście w końcu pod bazę gdzie spotkaliście się z chłodnym przyjęciem. Tym razem na wartowni siedział ktoś inny niż narwany Fil ale powrót w większym gronie był wyrażnym zaskoczeniem. Zanim otwarli bramę zawołali Treva i Cynthie którzy zjawili się pod bramą i wyszli do was.
Dot otworzyła drzwi Sahary i pobiegła im na powitanie rzucając się w ramiona Cynthii
Trev przyjrzał się niepewnie dwóm kobietom. - To one na nas napadły?
Cherry poatrzyła w grzywę konia czerwona jak burak jej siostra Amanda (jak ustaliliście po drodze) wyglądała jakby coś na ziemi kilkadziesiąt metrów dalej pochłaniało całą jej uwagę, lewą ręką puściła lejce i zaciskała ją na prawej która chyba znowu zaczęła krwawić.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |