|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-06-2018, 02:04 | #171 |
Reputacja: 1 | Tempo nie było imponujące, pojazdy musiały równać do najwolniejszego i w rezultacie utrzymywaliście tępo koni. Za wami dym z płonącego budynku wznosił się coraz wyżej, i jakby było go więcej. podjechaliście w końcu pod bazę gdzie spotkaliście się z chłodnym przyjęciem. Tym razem na wartowni siedział ktoś inny niż narwany Fil ale powrót w większym gronie był wyrażnym zaskoczeniem. Zanim otwarli bramę zawołali Treva i Cynthie którzy zjawili się pod bramą i wyszli do was. Dot otworzyła drzwi Sahary i pobiegła im na powitanie rzucając się w ramiona Cynthii Trev przyjrzał się niepewnie dwóm kobietom. - To one na nas napadły? Cherry poatrzyła w grzywę konia czerwona jak burak jej siostra Amanda (jak ustaliliście po drodze) wyglądała jakby coś na ziemi kilkadziesiąt metrów dalej pochłaniało całą jej uwagę, lewą ręką puściła lejce i zaciskała ją na prawej która chyba znowu zaczęła krwawić.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
25-06-2018, 22:13 | #172 |
Reputacja: 1 | Siedząc wciśnięta pomiędzy Dot a kurakami na... siedzisku 2cvki - bo przecież fotelem tego czegoś nazwać nie można było, Alice raz na jakiś czas zerkała w tył. Płomienie miały w sobie coś urzekającego, co zawsze przyciągało wzrok. Zdecydowanie Halsey wracała w dobrym humorze, którego nie psuł nawet ból w ręce. Tępo jakim poruszali się, było ślamazarne i zapewne Alice ucięła by sobie w jej trakcie drzemkę gdyby nie fakt, że była główną siłą obrony tej grupy. Dlatego jak to miała w zwyczaju - nuciła sobie różne piosenki. Jej głos był przyjemny i nadawał się do śpiewu. Niestety zdecydowana większość znanych przez nią nie nadawały się dla uszu dziecka, dlatego często zmieniała "utwory" gdy dochodziła do nieodpowiedniej części tekstu. Na jakiś czas zamilkła szukając w pamięci czegoś dobrego. Uśmiechnęła się do siebie gdy wspomniała jej się pewna piosenka. - (...) Are we not wise enough to give all we are, surely we're bright enough to outshine the stars, but human kind gets so lost in finding its way, but we have a chance to make a difference til our dying day, and you might pray to God or say it's destiny, but I think we're just hiding all that we can be (...) - Alice bardzo lubiła tą piosenkę i nie raz ją śpiewała. Nucenie Halsey nie było głośnie, jedynie na tyle by wybić się ponad warkot silnika samochodu, więc głównie kury, Dot i Dave mieli okazję dokładnie usłyszeć słowa. *** Na końcu podróży czekał na nich komitet powitalny. Zwykle Alice używała tego określenia w sarkastycznej formie, ale nie tym razem. Przywitano ich z ulgą i zadowoleniem, do którego też dołączyła konsternacja na widok obcych kobiet. Kiedy tylko więc Halsey wygramoliła się z 2cvki, co było nie lada wyzwaniem przy takim załadowaniu i gabarytom samego pojazdu - blondynka wyszła naprzeciw Trevora. Już chciała skrzyżować ręce przed sobą, ale ból w ręce ją od tego odwiódł, więc jedynie zdrową ręką oparła się o biodro. - Poniekąd - odparła ex-wojskowa i wskazała na kobiety. - To jest Chery, a to Amanda. Chcą was wesprzeć. Ten cały inwentarz... - machnęła ranną ręką na kury gdakające w samochodzie i konie. -...oraz trochę broni i amunicji, to tak jakby ich wkupne w wasze łaski, byście pozwolili im zostać u was jako wasza pomoc. Zadośćuczynienie za to co zrobili. Jednak decyzja co z nimi zrobicie należy tylko do was - dodała z naciskiem, przyglądając się Trevorowi. - Dot jak widać nic się nie stało, a z tego co mówiła, krzywdy od nich nie uświadczyła, choć powód jej porwania był jednoznaczny |
28-06-2018, 20:14 | #173 |
Reputacja: 1 | Silent Hawk mruczał cicho. Znała odgłos silnika swojej maszyny, a i tak było go w stanie ledwo usłyszeć, przy motorze jaki skryty był pod maską kurczaczka - tak własnie zaczęła myśleć o aucie, którym poszurała się reszta towarzystwa. Nie lubiła powolnie jechać, w ogóle cała ta sytuacja była jej nie na rękę. Nie po to zatrudniła się w kolejnej kolei by jeździć i ratować bachory, które uważają, że mogą żyć sobie same. To tylko marnowanie zasobów, marnowanie siły i marnowanie czasu. Dzieciaki i tak w końcu zostaną napadnięte, przez tych, co chcieli dziewczynę. Tym razem nie skończy się na jednej dziewczynce, kolejnym razem będzie gorzej, a Emma miała wrażenie, że nie wszyscy potrafią to zrozumieć. Tylko czy tak naprawdę powinna się tym martwić? Swąd palonego domostwa ciągną się jeszcze jakiś czas za nimi, a to przypominało Emmie, że palenie wszystkiego za sobą nigdy nie jest dobrym pomysłem. Dortsarłwszy na miejsce zsiadła z maszyny i sciągnęła kask z głowy. Nie była do całej sytuacji nastawiona takpozytywnie jak blondyna. Dlatego oparła się półdupkiem o swój motocykl i stanęła z kaskiem pod pacha spoglądając na dzieciaki. - Jak dla mnie to zużyjecie na nią niepotrzebnie zapasy - wskazała głową na ranną kobietę - ale to wasza wola - wzruszyła ramionami i wsadziła wykałaczkę do ust zagryzając, dawno tępą, końcówkę. |
02-07-2018, 00:22 | #174 |
Reputacja: 1 | Kiedy rozpoznano że sytuacja jest bezpieczna zza bramy wyroiło się sporo młodszych dzieciaków i zaczęły zajmowac się zwierzakami, po chwili uradzono że jedna z hal nada się dla kurczaków. Trevor i Cynthia bardziej koncentrowali się na ludziach Trev odezwał się tak żeby kobiety nie słyszały. -Można im ufać? Bo branie kogoś obcego może być sporym ryzykiem. po chwili przyszed Anthony. - Jeśli to ma ruszyć będę potrzebował nowego akumulatora płynów i paru mniejszych cześci, Hamulce po zalaniu powinny wytrzymać na tyle żeby dało się jechać ale elementy gumowe wyglądają żałośnie
__________________ A Goddamn Rat Pack! Ostatnio edytowane przez Leminkainen : 02-07-2018 o 00:25. |
02-07-2018, 17:54 | #175 |
Reputacja: 1 | Alice spojrzała kątem oka na Emmę, ale nie skomentowała jej słów. Na krótko popatrzyła na kobiety za sobą. Przez całą drogę nie robiły problemów. W końcu Halsey wyprostowała się i skierowała wzrok na Trevora. - Chery można ufać. To dobra dziewczyna. Co do Amandy... - blondynka wzruszyła ramionami. - Nie jest głupia i zdaje sobie sprawę, że jej siostra w razie draki weźmie waszą stronę - oceniła. - Wiem, że wy wszyscy jesteście tu, bo dorośli was zawiedli, ale one dwie na pewno przydadzą się w tym miejscu. Znają się na hodowli zwierząt i mogą was uczyć strzelać, co przyda się wam zarówno do polowań jak i samoobrony Pojawienie się technika Alice powitała przyjaznym uśmiechem. - Czyli, że co? Wracamy do pociągu po części? - dopytała Anthoniego by mieć pewność. - Bo ja potrzebuję opatrzenia rany, więc albo tu zostaniemy i ogarnie mnie Dave, albo ruszamy do pociągu i skorzystam z ambulatorium - wyjaśniła, obejmując postrzelone ramię zdrową ręką. |
09-07-2018, 12:48 | #176 |
Reputacja: 1 | - Mogę podskoczyć z Anthonym po rzeczy do pociągu, jak chcesz się teraz łatać Alice - zwróciła się do blondynki, językiem przesuwając wykałaczkę do przeciwległego kącika ust. Stała z założonymi rękami, tyłkiem opierając się o motocykl. - Bo ja szczerze powiem nie widzę sensu z pozostawaniu tutaj, mamy robotę do wykonania - a niańczenie dzieciaków nią nie jest - pomyślała nie wyrażając swoich myśli na głos. Przelotnie spojrzała na ranę Alice, nie było dramatu, a blondyna w sumie sama się o to prosiła wchodząc do walki bez wsparcia i bez planu. - i bez sensu byśmy wszyscy jechali do pociągu i potem wracali tutaj by doprowadzić to ustrojstwo do względnej używalności -wzruszyła ramionami, poprawiając bandanę zawiązaną na przedramieniu. |
15-07-2018, 15:16 | #178 |
Reputacja: 1 | Trev uśmiechnął się do Alice -Nie wszyscy nas zawiedli, a wielu było po prostu bezsilnych, zresztą to nie jest nibylandia więc zdaje sobie sprawę że sami kiedyś też się zestarzejemy i raczej nie mamy zamiaru sami siebie wyrzucać. Po prostu martwię się na ile można komuś zaufać. Co się stało z trzecim z tych którzy nas zaatakowali? I chyba było dwóch mężczyzn... Anthony wskazał na 2CV -Może weźmy samochód? będzie łatwiej z gratami? Niezależnie od decyzji Emma odjechała z Anthonym w stronę pociągu Alice i Dave zostali na miejscu Dave zaczął dokadniej badać rękę Alice nie wyglądało to źle, śrut był dosyć drobny i trafił głównie w okolicę kciuka a część poszła po zewnętrznej stronie nadgarstka oprócz tego ze dwie śruciny przeszły na wylot obok kości palca serdecznego i środkowego, dużo krwi ale raczej mało permanentnych zniszczeń Dzieciaki zaczęły zajmować się "kontrybucją" Amanda pochyliła się w siodle i spokojnym poważnym głosem powiedziała do jednego z dzieciaków z bronią -Pierwsza zasada, zawsze traktuj broń jak załadowaną, i nigdy nie celuj w coś czego nie chcesz trafić, przed chwią przed lufą miałeś kolezankę i kolegę Emma jazda przebiegła spokojnie, zajechaliście do pociągu bez problemu po chwili Anthony przekazał ci notes z tym co zdążył zinwentaryzoać i oddzielił się żeby poszukać części do stepvana. Dosyć szybko skierowano cię do Cal żebyś zdała jej raport zastałaś ją w ambulatorium gdzie właśnie skończyła wysłuchiwać okoliczności jekiegoś wypadku przy ładowaniu towaru. Uśmiechnęła się do ciebie. -Jakieś dobre wieści? (może doc albo coś do dialogów?)
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
22-07-2018, 20:27 | #179 |
Reputacja: 1 | - Mężczyźni nie będą stanowić już problemu - powiedziała Alice uznając, że szczegóły tamtych wydarzeń nie są odpowiednie do opowiadania dzieciakom. - Ciała zostały spalone wraz z domem, w którym przetrzymywana była Dot - dodała i spojrzała na Dave'a. - To ty zajmij się Amandą - powiedziała do Teksańczyka, gdy ten skończył oględziny ręki Halsey. - Mi jakiś bandaż może założyć ktokolwiek, a tamta już zaczyna być nieciekawie blada |
29-07-2018, 13:04 | #180 |
Reputacja: 1 | Dave obejrzał opatrunek tymczasowy na ręce Alice po czym bez słowa poszedł zajmowac się Amandą Po paru godzinach Wścieklizna wróciła z Anthonym na motocyklu obładowanym dodatkowymi torbami. I radiostacją o średnim zasięgu. Anthony szybko ruszył pracować nad stepvanem. Emma poszła wyłożyć dzieciakom obsługę radiostacji (ociekając entuzjazmem) I tak upłynął czas do zmierachu. Rano Alice ruszyła na obchód terenu, obszar wewnątrz ogrodzenia był zdecydowanie duży i urozmaicony z tymi wszystkimi hałdami i stertami szyn i podkładów. -Mur jest zdecydowanie zbyt długi żeby garstka obrońców nawet dorosłych go utrzymała, nie wspominając o tym że ciężarówka by go przebiła. - odezwał się za twoimi plecami głos Amandy, podeszła z ręką na temblaku - ale jakby zmniejszyć obszar do obrony to miałoby sens Trochę pogadałyście zanim rozległo się krztuszenie się a potem nierówna praca od lat nieodpalanego silnika w stepvanie. Jak udało ci się ustalić Amanda przez kilka lat pracowała przy ochronie karawan zanim doszły ją wieści o śmierci rodziców i wróciła zając się rodzeństwem. Doszłaś też do dosyć dziwnego wniosku wyglądało na to że Amanda winą za śmierć bliskich obarczała nie was ale zleceniodawcę który wysłał ją jej brata i męża żeby wcześniej napaść na to miejsce. Tak czy inaczej wyglądało na to że obecnie jej głowę zaprzątało zajmowanie się zabezpieczaniem i udoskonalaniem tego miejsca. Wybrała sobie także lokacje jaką był jeden z nieużywanych przez dzieciaki budynków na uboczu gdzie planowała urządzić stajnie. Ostatecznie czas był żeby wyruszyć, wyglada na to że w liście który Emma przekazała Trevorowi było coś coś co go usatysfakcjonowało. Ruszyliście trzema pojazdami w drogę powrotną do pociągu. Na miejscu padł rozkaz żeby szybko zapakować Hawka i Saharę oraz podpiąć Hi-Railera (co okazało się niewykonalne ze względu na niesprawną hydraulikę więc ostatecznie wylądował na lawecie za 2CV) i pociąg ruszył Cal wezwała was do siebie w jej przedziale czekała kawa i kanapki.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |