Manu spojrzał na podarowaną broń. Nigdy nie trzymał w dłoniach żelaza. Rękojeści obu broni były powycierane od częstego używania. Ostrze miało kilka wżerów i szczerb ale nadal była to broń o niebo potężniejsza ni topór jakiego używał.
Poza tym w ostrzach za pewne był już zaklęty duch poległej wojowniczki. co prawda ostrze wyczyszczono należycie ale nadal pachniały krwią.
Wyspiarz ujął sztylet i dotknął opuszka palca. skóra oddała się łatwo i karminowa strużka spłynęła po zbroczu.
- Na moją krew. Nie przyniosę tej broni wstydu orężna kobieto. Duch Sam będzie zawsze ze mną. *
- Musimy w miarę szybko dotrzeć do Wyroczni - powiedział do Bhatry i do Manu, który postanowił dołączyć do wyprawy. - Xalotun uznał ją za swego wroga, więc powinna nam pomóc.
Manu zmierzył obcego wzrokiem. Tak jak Bhatra imponował mu. Widział jak walczy i zabija.
- Możesz liczyć na Manu wojowniku. Daruj, nie słyszałem twego zawołania. Jam jest Manu syn Orgotha, który był synem Tore. Skoro uważasz, z wyrocznia jest zagrożona powinniśmy ruszać jak najszybciej.