Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-05-2018, 09:28   #151
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Demon nie demon... - Marcus przytulił Aemelię, mając nadzieję, że dziewczyna zdoła się uspokoić. - Nikt nie powiedział, że to demon. Wierzysz Xalotunowi? Wszak każde jego słowo to dwa kłamstwa. A papier jest cierpliwy, każde kłamstwo zniesie. Xalotun ma przecież tę latającą bestię, a to żaden demon.

W końcu Aemelia zasnęła, Ale Marcus nie był pewien, czy jego słowa zdołały przekonać dziewczynę.

* * *

Ranek był zdecydowanie mniej przyjemny.
Albo tubylcy jakoś dowiedzieli się o śmierci władcy wyspy, albo też Złota Maska miał taki dar przekonywania...

- Nieśmiertelność? No to rzuć się na miecz i udowodnij, że to prawda. - Marcus z pogardą spojrzał na przywódcę Masek. - Ale ty się boisz. I sam nie wierzysz w tę nieśmiertelność, bo gdybyś wierzył, to byś się nie chował za tłumem swych podwładnych.
- A wy?
- Przeniósł wzrok na wyspiarzy. - Sprzedaliście swoje dobre imię za garść złota? Przehandlowaliście żony i siostry za obietnicę, której nikt nie ma zamiaru spełnić? I wy się zwiecie mężczyznami? Wasze kobiety mają więcej honoru i odwagi niż wy. Myśleliśmy, że na wyspach znajdziemy prawdziwych mężczyzn, ale wolę zabrać do załogi dzielne dziewczyny, niż kogoś bez honoru.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-06-2018, 21:26   #152
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
Słowa towarzyszy wywarły na Wyspiarzach piorunujące wrażenie. Przez chwilę nie działo się nic, a potem na oczach zgromadzonych, jeden z młodych wojowników splunął pod nogi maga i z opuszczoną bronią podszedł do grupy kobiet, po czym stanął pomiędzy nimi, a resztą otaczających was wrogów. Ten czyn zapoczątkował falę. Jeden po drugim, pojedyńczo i gupami, wojownicy opuszczali broń i przechodzili do was, aby stanąć przeciwko zamaskowanym sługom Xalotuna.

-Co, co? Jak śmiecie!? Głupcy! Nieśmiertelny Władca ofiarowuje wam wieczne życie!
Słowa i krzyki zdezorientowanego maga rozbrzmiewały nad polaną. Wreszcie, gdy ponad dwie trzecie Wyspiarzy stało już po waszej stronie i kolejni dołączali już grupami, mag wysyczał

- Pokażę wam prawdziwą moc!
Po czym dotknął rękoma swojej maski. Złoto zalśniło w promieniach poranka i z zdziwieniem wszyscy dostrzegli, że poblask stał się czerwony. Maska była wykonana z Czerwonego Złota. Krew spływała po nadgarstkach maga, gdy krzyknął:

- NA KOLANA!
Widok maski był porażający. Nawet towarzysze, którzy swoją próbę woli mieli już za sobą, czuli niesłychany pociąg, pragnienie, aby zrobić wszystko, wykonać każdy rozkaz, byle tylko być bliżej Czerwonego Złota...

Bhatra zacisnąwszy zęby widziała jak Marcus i Samarytha potrząsając głowami próbują oczyścić myśli i po chwili na lekko trzęsących się nogach stają obok niej. Po chwili obok pojawił się Hektor i jego żołnierze, Gelon i kilku marynarzy i Manu wraz z garstką Wyspiarzy. Pozostali klęczeli w trawie i piachu wyspy, wpatrując się w maskę jak oczarowani.

-To niemożliwe! - głos maga stał się piskliwy z wysiłku i zaskoczenia.
- Zabijcie ich! Zabijcie ich wszystkich! - Po tych słowach Srebrne maski rzuciły się do przodu, wprost na zebranych przy rozpadlnie ludzi.

- Zabijcie maga! - chrapliwy okrzyk Hektora pobudził towarzyszy do działania, gdy gwardziści, marynarze i barbarzyńcy zwarli się w walce z zamaskowanymi wojownikami.

Cała trójka dostrzegła przerwę w linii wrogów i rzuciła się do przodu, stając twarzą w twarz z noszącym złotą maskę sługą Xalotuna i jego strażą przyboczną.

Wspominając smak wypitego na śniadanie wina, Bhatra wpadła wprost na wrogów, uderzając mieczem na prawo i lewo, jednakże zamaskowani wojownicy sprawnie zasłaniali się tarczami i żelazne ostrze odbijało się od ich tarcz. Samarytha z dzikim okrzykiem popędziła prosto w stronę Maga. Sprawnie ominęła przemieszanych wrogów i walczących z nimi towarzyszy, jeden z biegnących w ich stronę wojowników zdołał zamachnąć się na nią mieczem. Ku jego niezmiernemu zdziwieniu z głośnym brzękiem spiżowe ostrze pękło, gdy gladiatorka odbiła zbliżający się cios. Dziewczyna nie tracąc czasu popędziła dalej, obskakując z boku wojowników otaczających maga i znalazła się za jego plecami. Okrzyk radości dziewczyny nie zrobił jednak na Złotej Masce otoczonej strażnikami większego wrażenia. Marcus natychmiast nałożył strzałę na cięciwę i wypuścił ją. Pierzasty pocisk już opuszczał łuczysko, gdy w ostatniej chwili jeden z wojowników towarzyszących magowi zasłonił strzelcowi cel. Żelazny grot rozdarł spiżowe płytki pancerza i zamaskowany wojownik zachwiał się ogarnięty bólem.
Mag wskazał ręką na gladiatorkę, a jego głos zabrzmiał metalicznie.
- Wszystko co żyje, jest posłuszne mojej woli! Przybywajcie, Robaki Ziemi!

Wydawało się, że sama ziemia zafalowała. W mgnieniu oka u stóp dziewczyny wyroiły się mrówki, chrząszcze, wije i cała masa latającego robactwa. Próbowały wejść na gibkie ciało gladiatorki, gryząc i szarpiąc gdzie się tylko dało. Samarytha straciła orientację opędzając się od nich, gniotąc je tarczą, zgarniając i zrzucając z siebie. Strażnicy maga rzucili się z ostrzami na wojowniczkę, jednak przez jej oszalałe ruchy prawie wszyscy chybili. Prawie. Jeden z nich wyczekał na odpowiedni moment i gdy dziewczyna była zajęta zrzucaniem ze swego uda pnącego się w górę ogromnego wija, Srebrna Maska ciął potężnie przez plecy gladiatorki. Ta w ostatniej chwili półobrotem zdołała nieco osłabić cios, ale i tak krzyknęła z bólu gdy spiżowe ostrze rozorało jej plecy. Przecięta opaska osłaniająca piesi opadła na ziemię.



Dwóch wrogów ruszyło na Marcusa, który sparował jeden cios łuczyskiem, jednak drugi przeciwnik zdołał ominąć gardę łucznika. Stary pancerz oficera Żelaznej Falangi spełnił jednak swoje zadanie. Srebrna maska zaklął wściekle, gdy jego spiżowy miecz pękł na żelaznych łuskach. Odrzuciwszy ułamaną rękojeść, wojownik sięgnął po sztylet.
Amazonka związała w walka trójkę przeciwników. Z głośnym brzękiem miecze uderzały o tarcze, jednak żadna ze stron nie zdołała uzyskać przewagi…



Pogranicznik odskoczył o krok pod ciosami napastników, jednak dwóch zamaskowanych wojowników potrafiło dobrze skoordynować swoje działania. Jeden z nich ciał szeroko sztyletem na chwilę odwracając uwagę łucznika, a w tym samym czasie miecz drugiego prześlizgnął się przez zasłonę łucznika zostawiając głęboką, krwawiącą ranę na jego udzie. Marcus lekko zatoczył się, zdołał jednak posłać kolejną strzałę w stronę Złotej Maski. Jeden z ludzi maga ponownie zdołał go osłonić, swoją wierność przypłacił jednak życiem, gdy strzała zagłębiła się w jego piersi.



Mag cały czas wzywał robactwo, które nieprzerwanie obłaziło i gryzło Samarythę. Wojowniczka oganiała się jak mogła, jednak zaczynała słabnąć i w końcu poczuła rozdzierający ból, gdy robactwo próbowało wgryźć się głębiej w jej świeżą ranę na boku. W bólu próbowała ciąć maga, jednak jeden z Zamaskowanych przyjął cios na swoją tarczę, po czym wraz z towarzyszami zasypali wojowniczkę prawdziwą burzą ciosów. Spiż uderzał o żelazo i drewno, gdy półnaga, wirująca niczym w tańcu dziewczyna wymieniała uderzenia z trójką odzianych w czarne jedwabie wojowników. Wyczerpanie i rany zebrały jednak swoje żniwo. Ruchy gladiatorki były coraz wolniejsze, zasłony coraz mniej pewne. Kolejne rany pojawiały się na gibkim ciele, znacząc je krwawymi bruzdami…


Bhatra i jej przeciwnicy nie ustępowali. Cios za ciosem, ostrza błyszczały w porannym słońcu, gdy jeden z Zamaskowanych padł z przeciętą szyją.
Gladiatorka czuła już zbliżający się koniec. Ostatnim zrywem, nie bacząc na atakujących ją wrogów rzuciła się do przodu, wpadając na kompletnie zaskoczonego maga i pociągnęła go za sobą, na moment rozbijając szyk zamaskowanych wojowników. Na oczach Marcusa i Bhatry trafiana raz po raz Samartyha, spływając krwią, wypchnęła maga na środek polany. Z triumfalnym okrzykiem, wojowniczka padła na ziemię, aby już nie wstać.
Pogranicznik nie czekając wykorzystał okazję. Naciągnął łuk i wypuścił strzałę. Pierzasty pocisk pomknął wprost do celu, trafiając prosto w oczodół maski. Wróg zamilkł w pół słowa, zachwiał się i upadł. W mgnieniu oka czar prysł. Otaczający walczących Wyspiarze otrząsnąwszy się z wpływu maga, ze zdwojoną energia rzucili się na Srebrne maski, jakby teraz zajadłością chcieli wymazać swą niedawną niemoc. Żaden z wojowników Xalotuna nie prosił o łaskę. Walczyli dopóki ostatni z nich nie padł na trawę polany.

Po walce

Soundtrack

Aemelia i Malala pobiegły w stronę Samarythy. Przy żałobnych skrzekach Zgubka, robiły co mogły aby pomóc wojowniczce. Na próżno. Po długiej, ciągnącej się niemal w nieskończoność chwili, Manu i Diossos podeszli do nich i odprowadzili w bok szlochające kobiety. Ciało Samarythy, dzikiej wojowniczki, która potrafiła wzbudzić grozę w całej hordzie pomiotów Garpa teraz wydawało się małe, chude i lekkie niemal jak u dziecka, co stwierdził Marcus gdy podnosił ją aby ułożyć z dala od pola bitwy. Żelazny miecz pozostał w trawie…


**

Wyspiarze przyjęli uratowane kobiety, ze słów wojowników wynikało, że nikt nie wiedział o tym, że z poszczególnych plemion celowo porywano kobiety, a najbardziej lojalni Złotej Masce wyspiarze zginęli podczas walki na morzu. Wojownicy rozesłali posłańców na swoich łodziach, którzy mieli odwieźć ocalone Wyspiarki do swoich plemion. Towarzysze zajęli się swoimi ranami. Alchemiczka wraz z Malalą po raz kolejny opatrywała wszystkich, z drżącymi powiekami, ale pewnymi rękami zajmując się ranami Marcusa.
Diossos z miną osoby, która nie pojęcia co powinien zrobić, położył przed posłaniem Bhatry żelazny miecz i sztylet Samarythy.
Emere, Wyspiarka, która zajmowała się Samarythą, przyszła teraz do Bhatry. W dłoniach trzymała złoty pas, który wcześniej podarowała zmarłej gladiatorce. Uklęknęła przed amazonką.
- To ja ją zabiłam. – łkała – mój dar nie przyniósł jej szczęścia, ale śmierć. Jest przeklęty i ja jestem przeklęta. Zrób ze mną co chcesz. – Pochyliła głowę.


**

Marynarze kapitana Gelona nie byli w stanie odpłynąć, ani tego dnia, ani przez następne trzy. Sami poranieni, musieli dojść do siebie zarówno po walce w obozie, torturach wycierpianych z rąk potworków, jak i ostatniej potyczce. Wspominali swoich towarzyszy, ale ich nastroje poprawiały stosy złota, które przenosili na statek. Z żołnierzy Hektora pozostała piątka. Pomagali marynarzom, ale dało się wyczuć u nich niemy fatalizm. Wyglądało na to, że sami nie wierzą w to, że wrócą do domu. Żaden nie narzekał, wszyscy wykonywali przydzielone im zadania najlepiej, jak umieli. Wieści o tym czego dowiedzieli się towarzysze rozniosły się wśród ludzi, widać Garp był rozmowny także ze swoimi więźniami. Wszyscy mieli jako takie pojęcie kim jest ich przeciwnik. Pod koniec trzeciego dnia, los zgotował im kolejną niespodziankę. Na Kaulu przybyła bowiem cała flota statków Wyspiarzy.





Wyglądało na to, że wszystkie plemiona przysłały swoich przedstawicieli, co było jak dotąd niespotykane. Po wylądowaniu przy obozie okazało się, że przybyły Rady Starszych i wodzowie z każdego z tubylczych plemion.






Ludzi było zbyt wielu jak na obszar obozu, więc przybyli wyspiarze ogołocili duży fragment lasu i w ciągu kilku godzin postawili proste w konstrukcji, ale wytrzymałe zadaszenia dla wszystkich ludzi. Jedynie jedna grupa wojowników trzymała się z dala od pozostałych, nie okazując jednak wrogości. Tym niemniej, pozostali wyspiarze także raczej się z nimi nie mieszali. Oni sami zaś jedynie obserwowali towarzyszy, nie zbliżając się. Wypytując, Marcus i Bhatra dowiedzieli się, że jest to plemię Kalei, podobno uprawiające kanibalizm i będące na usługach tajemniczej Wyroczni z wyspy Heiarii.

Pod wieczór, towarzysze jako wyznaczeni dowódcy wyprawy z Darsus zostali zaproszeni na spotkanie z Wodzami…
Samo było wielkie, oświetlone pochodniami. Tłum zgromadzonych Wyspiarzy otaczał konstrukcję półkolem, pozostawiając z jednej strony miejsce dla starszych i wodzów. Miejsca siedzące były także pozostawione dla zaproszonych do udziału w rozmowach towarzyszy. Gdy zbliżyli się do środka półkola, jeden z wodzów przemówił.
- Witajcie. Powinniście wiedzieć, że pozostali na naszych wyspach słudzy przeklętego zamorskiego księcia zostali przegnani lub zabici. Jego czyny pozwoliły nam ujrzeć, że jest wrogiem nas wszystkich. Tak więc wszyscy zebraliśmy się tutaj aby wyrazić nasze uznanie dla waszych czynów. Ocaliliście nasze żony i córki z rąk potwora. Czego oczekujecie w zamian?
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 12-06-2018 o 21:28.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-06-2018, 22:27   #153
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Bhatra przez chwilę milczała po czym sięgnęła po przyniesiony przez Dissosa miecz.
- Jesteś winna i będziesz tak długo...
Dobywane żelazo zaśpiewało, ostrze zatoczyło świetlisty łuk.
- ...jak długo sama sobie nie wybaczysz.
Ostrze wisiało centymetr od karku Emere. Amazonka przesunęła miecz i czubkiem podniosła brodę dziewczyny.
- Nie wiem czy jesteś przeklęta i nie wiem czy ten pas jest przeklęty. Ale wiem, że Sam była doświadczoną wojowniczką, podjęła ryzyko. Dzięki niej wygraliśmy, ale ona zapłaciła najwyższą cenę. Wiedziała czym ryzykuje… albo i nie. Była zdrowo pierdolnięta.
Bhatra obróciła miecz rękojeścią w kierunku Emere.
- Czy potrafisz zrobić z niego użytek i zastąpić Sam u naszego boku?

*

Tłum zgromadzonych Wyspiarzy otaczał konstrukcję półkolem, pozostawiając z jednej strony miejsce dla starszych i wodzów. Miejsca siedzące były także pozostawione dla zaproszonych do udziału w rozmowach towarzyszy. Gdy zbliżyli się do środka półkola, jeden z wodzów przemówił.
- Witajcie. Powinniście wiedzieć, że pozostali na naszych wyspach słudzy przeklętego zamorskiego księcia zostali przegnani lub zabici. Jego czyny pozwoliły nam ujrzeć, że jest wrogiem nas wszystkich. Tak więc wszyscy zebraliśmy się tutaj aby wyrazić nasze uznanie dla waszych czynów. Ocaliliście nasze żony i córki z rąk potwora. Czego oczekujecie w zamian?
Bhatra zmierzyła wodza od stóp po głowę.
- Nie uratowaliśmy waszych kobiet dla zysku, ale dlatego, że tak powinien postąpić każdy. Nie będę jednak kłamać, wasza pomoc jest nam potrzebna. Wiecie z kim się mierzymy. Nasz wróg jeszcze nie jest gotów do sięgnięcia po władzę, ale już snuje swoje sieci. Jedna z jego nici zaprowadziła nas tutaj.
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-06-2018, 13:16   #154
 
Yansar's Avatar
 
Reputacja: 1 Yansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodze
Manu podejmuje decyzję

Obserwował przybyszów od chwili rozpoczęcia uczty. Wspomnienie ostatnich wydarzeń były tak żywe jak rany na jego ciele. Malala była bezpieczna. Jej krewni obiecali nią zaopiekować. Jednak nadal się wahał. widział jak obcy patrzyli na krwawe złoto, jak pożądali go i jaką musieli stoczyć walkę aby po nie nie sięgnąć. Nic go nie trzymało w tym miejscu...
Złapał się, że od pewnego czasu przygląda się Bhatrze. Amazonka miała silnie zbudowane ciało, tak inne od chuderlawego ciała kalekiej Amelii. Widział jak walczy i o ile ta druga wojowniczka walczyła jak diabeł, Bhatra walczyła z głową, rozsądnie. Ojciec zawsze powtarzał mu: "Co plemieniu po martwym wojowniku". To samo powiedział nad ciałem szalonej wojowniczki. Ale Bhatra...

Podobało mu się w jaki sposób chodziła. Z gracją ya'hara, silna i pewna swoich ruchów. Widział jak podchodzi do jednego z wodzów. Przez chwilę rozmawiał z nim, a gdy Manu zdecydował się podejść usłyszał:
- Nie uratowaliśmy waszych kobiet dla zysku, ale dlatego, że tak powinien postąpić każdy. Nie będę jednak kłamać, wasza pomoc jest nam potrzebna. Wiecie z kim się mierzymy. Nasz wróg jeszcze nie jest gotów do sięgnięcia po władzę, ale już snuje swoje sieci. Jedna z jego nici zaprowadziła nas tutaj.

Wyspiarz poczekał aż odejdzie. Podszedł do kobiety i chwycił ją za ramię.
- Popłynę z Wami. Wasz wróg jest teraz wrogiem Manu - Uderzył się w pierś ręką wielką jak bochen chleba - Jeżeli gwiazdy pozwolą, chcę przelewać krew u twego boku Amazonko!
 

Ostatnio edytowane przez Yansar : 16-06-2018 o 18:24.
Yansar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-06-2018, 15:36   #155
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Marcus przez moment trwał w milczeniu, żegnając się z Samarythą, dzięki której - nie da się ukryć - pokonali Złotą Maskę. Po chwili podszedł do maga i upewnił się, że tamten jest definitywnym trupem.

- Mam nadzieję, że się jednak nie odrodzisz - powiedział.

Przeszukał ciało Maski, a potem pozostałych sprzymierzeńców maga.

- Nadają się na karmę dla hien - powiedział z pogardą - ale uważam, że trzeba ich spalić, a popiół rozsypać na wietrze.

* * *

Na pytanie wodza można było odpowiedzieć w dwojaki sposób. Bez wątpienia Bhatra miała rację - nie pracowali dla zysku. Nie potrzebne im były ani złoto, ani sława, ani oklaski. Ale słowo 'pomoc' można było zrozumieć na kilka sposobów.

- Jeszcze parę dni temu nasza odpowiedź by brzmiała "Prosimy jedynie o to, byście nie dopuścili do tego by macki Xalotuna ponownie dotarły do waszych pięknych wysp" - powiedział Marcus. - Ale dziś tego nie powiem. W walce z Garpem i sojusznikami poległo wielu dzielnych ludzi. Teraz potrzeba nam ludzi morza, którzy stanęliby u naszego boku, z bronią w ręku, i podjęli walkę o uwolnienie świata od zła, któremu na imię książę Xalotun. Broni mamy pod dostatkiem, lecz potrzebujemy ludzi o dzielnych sercach, którzy chwyciliby za tę broń, którzy opuściliby rodzinne wyspy. Nie dla sławy, nie dla bogactwa, ale dlatego, że trzeba oczyścić świat z plugastwa.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-06-2018, 23:25   #156
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Po walce ze Złotą Maską.
Marcus obejrzał ciała, przeszukując każdego ze sług Xalotuna. Mogłoby się wydawać, że Tricarnijczyk (czy też Keronianin) lubi pisać listy. Marcus znalazł bowiem jeden, w zawojach szaty maga.
List
List 3


Ku chwale Hordan, Bogini Nocy
Przyjacielu, nie możemy tracić więcej czasu. Po wydarzeniach w Darsus nie możemy już działać w cieniu, jak dotychczas. Powiodło mi się na południowym wschodzie. Plemiona pustyni są z nami. Wysłałem Plagę do Zamaradu, Ty musisz zakończyć sprawy na Wyspach. Pozyskaj lub zabij Garpa, odzyskaj co moje od Wyroczni i zakończ jej życie, nie może wyjawić nikomu moich sekretów. Paipur wraz z Chatoy spotkają się w Sedef i zakończą sprawę próżnego tyrana. Jeśli pozyskamy zasoby i armię któregoś z miast, nasze siły będą nie do pokonania i bez trudu odbijemy nasze ziemie z rąk tych przybłędów. Jesteśmy coraz bliżej celu, musimy jedynie wytrwać.
Ku chwale Miasta Tysiąca Bogów! Przeznaczenie się wypełni, nasz lud otrzyma drugą szansę!
X.


Przy ciałach pozostałych sługusów księcia nie znalazł nic specjalnie wartego uwagi. Było sporo broni i pancerzy, oczywiście z brązu, trochę złotych i srebrnych monet, były także same maski. Wiele Srebrnych i... powinna być jedna złota. W pierwszej chwili jednak nie mógł jej odnaleźć.
Ku swemu zdziwieniu Marcus odkrył, że maskę z czerwonego złota zabrała i ukryła Aemelia. Gdy to wyszło na jaw, pociągnęła kuzyna na bok.
- Nie mogę jej zniszczyć. Nie mam już liści czerwonego lotosu, a jej wpływ na innych jest zbyt silny. U mnie będzie bezpieczna, dopóki nie znajdę sposobu jak się jej pozbyć. – mówiła z pełnym przekonaniem, jedynie Diossos patrzył na Marcusa zza pleców alchemiczki z wyrazem zatroskania na twarzy. Wydawało się, że chłopak, podobnie jak Bhatra, bardzo dobrze znosił bliskość przeklętego metalu. Nawet w sercu łucznika zaczęło powoli kiełkować przekonanie, że może to i lepiej, żeby oni zabrali maskę... tylko na przechowanie, tylko do czasu aż będą mogli ją zniszczyć... Z trudem Marcusowi przychodziło zapanowanie nad swoimi myślami.
Bhatra natomiast wysłuchała odpowiedzi Emere. Dziewczyna wstała, potrząsając głową.
- Nie umiem walczyć. Moja rodzina zajmowała się handlem. Mogę wam jednak pomóc w inny sposób. Znam wielu ludzi z różnych plemion. Jeśli będę miałą kilka dni, może uda mi znaleźć wojowników, którzy chcieliby dołączyć do waszej załogi.




***


Trzy dni później, na wiecu plemion wyspiarzy
Wodzowie i starsi wysłuchali zarówno Bhatry jak i Marcusa. Patrząc jeden na drugiego kiwali głowami.
- Słusznie mówicie. Przybysz zza morza jest wrogiem nas wszystkich! - najstarszy przemówił.
- Haka! - zakrzyknęli zgromadzeni wojownicy.
- Uważa on nasze wyspy za swoje ziemie! Myśli że może robić tu co chce! - kontynuował starzec
- Haka! Haka! - wojownicy uderzali włóczniami o ziemię, styliska toporów i okutych brązem pałek uderzały w tarcze.
- Myli się. Słyszałem już o tym, że potrzebujecie załogi. - gestem wychudłej, ale wciąż silnej ręki wskazał na postać Emere, siedzącej przy grupce młodych wojowników.
- Jestem pewien, że nie będziecie narzekali na brak ochotników.
- Teraz czas na jeszcze jedną sprawę. Wszyscy zebraliśmy się tutaj i uradziliśmy co następuje. Malalo, podejdź.
Ciężarna uzdrowicielka podeszła do zgromadzonych wodzów, jedynie raz rzucając Manu pytające spojrzenie.
- Ludzie opętani przez zamorskiego diabła zabili twojego męża, i jego ojca, obu prawowitych wodzów. Ty jednak okazałaś się silniejsza od wszystkich. Ci którzy zaprzedali się magowi już nie żyją. Ci którzy wydali na ciebie wyrok już nie żyją. Dlatego teraz my prosimy ciebie - starzec przyklęknął przed dziewczyną - abyś została naszym wodzem.
Na oczach zdziwionych marynarzy, wszyscy Wyspiarze Kealani przyklęknęli razem ze swoją starszyzną.
- Przyjmuję. - ochrypłym głosem odpowiedziała Malala.
- Haka! Haka! - radosne okrzyki Wyspiarzy poniosły się nad dżunglą.
W ten nieco nieformalny sposób rozmowy zdawały się dobiegać końca. Wyspiarze ze wszystkich plemion rozpalili ogniska, przynieśli zwiezione jedzenie i picie. Niektórzy zaczęli przygrywać, inni tańczyć. Zapowiadała się noc radości...
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20-06-2018, 23:03   #157
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Wysłuchawszy Emerę, Bhatra schowała miecz do pochwy i rzekła:
- Każdy pomaga jak potrafi. Przydadzą nam się wojownicy jak i sprawni żeglarze. Sporo naszych zginęło. Nie obwiniaj się, Sam mimo wszystko wiedziała co robi. Była gladiatorką, walka to było jej życie.
- Mam też osobistą prośbę… możesz spytać, czy wśród porwanych kobiet są jakieś, które chciałby stać się wolnymi? Jestem amazonką i jeśli tu są kobiety, które chciałyby zrzucić męską dominację, mogę dać im listy polecające, z którymi zyskają szansę dołączenia do mas.

*
- Popłynę z Wami. Wasz wróg jest teraz wrogiem Manu - Uderzył się w pierś ręką wielką jak bochen chleba - Jeżeli gwiazdy pozwolą, chcę przelewać krew u twego boku Amazonko!
- Skoro zdecydowałeś wyruszyć z nami
- powiedziała amazonka do wyspiarza - W takim wypadku będziesz potrzebował broni zdolnej ranić takie stwory jak Garp. To miecz i sztylet Sam - podała mu broń - dostała je za ocalenie księżniczki Aglaji od jej ojca. Wierzę, że nie przyniesiesz wstydu tej broni.

*
Podeszła do obozujących na uboczu tubylców.
- Dowiedzieliśmy się, że chronicie Wyrocznię - powiedziała do ich wodza. - Musimy ją odwiedzić. Wskażcie nam drogę?

*

Brzdęk monet stłumił kocie kroki Bhatry.
- … dwanaście tysięcy osiemset dwa, dwanaście tysięcy osiemset trzy, dwanaście tysięcy osiemset cztery…
Zwinny język wślizgnął się do jego ucha. Monety z brzydkim posypały się po podłodze.
- Na bogów kobieto, muszę zaczynać od nowa… - powiedział Galeon.
- Czas na przerwę kapitanie… - usiadła w skrzyni pełnej złota..
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-06-2018, 10:33   #158
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Marcus nie sądził, by Bhatra swą przemową przysporzyła sobie sympatii wyspiarzy, którzy - tak mu się zdawało, byli głównie społeczeństwem patriarchalnym, ale miał nadzieję, że niezbyt wiele kobiet pójdzie za jej namową. Zdecydowanie narobiliby sobie wtedy wrogów.

Miał zresztą większe zmartwienie - maskę ze złota, której na pobojowisku nie znalazł. I gdyby nie przypadek, pewnie o by się nie dowiedział, gdzie znajduje się maska. A to było niepokojące. Podobnie jak i spojrzenia, jakim Aemelia obdarzała maskę, gdy mówiła, że ją zniszczy, gdy tylko zdobędzie czerwony lotos.
Problem na tym polegał, że w ciągu najbliższych dni nie będzie nawet cienia szansy na to, by te liście zdobyć, o czym kuzynka widziała równie dobrze, jak on. Albo i jeszcze lepiej.
- Dobrze, niech ta przeklęta maska zostanie pod twoją opieką - powiedział, na pozór ignorując spojrzenia Diossosa.
Ale swoje plany miał. Skoro srebrne maski można było przerobić na srebrny złom, to i ze złotą dadzą sobie radę.
Marcus uznał, że wystarczy do maski przywiązać solidny kamień i rzucić ją w jakąś głębinę. Zanim ktoś by ją wyłowił, sprawa Xalotuna zostałaby już definitywnie załatwiona. Poza tym wyspiarze z pewnością wiedzieli, gdzie znajduje się otchłań, do dna której nie dotrą najlepsi nawet nurkowie. A do tego czasu...
Wśród zdobytych rzeczy znalazło się kilka skrzynek, w tym jedna z naprawdę solidnym zamkiem. Maska, zawinięta w kilka szmat, trafiła więc do skrzynki, skrzynka pod opiekę Aemelii, zaś klucz - w ręce Marcusa, któy miał zamiar co jakiś czas sprawdzać, czy kuzynka nie uległa przypadkiem czarowi czerwonego złota.
Gdyby zamek został naruszony, wtedy operację 'Utopienie maski' trzeba by przyspieszyć. W końcu... cóż to za problem poprosić paru wyspiarzy, by odpłynęli kilka mil od brzegu? Głębia byłaby mniejsza, ale sprawa maski zostałaby załatwiona.

- Musimy w miarę szybko dotrzeć do Wyroczni - powiedział do Bhatry i do Manu, który postanowił dołączyć do wyprawy. - Xalotun uznał ją za swego wroga, więc powinna nam pomóc.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-06-2018, 23:04   #159
 
Yansar's Avatar
 
Reputacja: 1 Yansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodzeYansar jest na bardzo dobrej drodze
Manu spojrzał na podarowaną broń. Nigdy nie trzymał w dłoniach żelaza. Rękojeści obu broni były powycierane od częstego używania. Ostrze miało kilka wżerów i szczerb ale nadal była to broń o niebo potężniejsza ni topór jakiego używał.
Poza tym w ostrzach za pewne był już zaklęty duch poległej wojowniczki. co prawda ostrze wyczyszczono należycie ale nadal pachniały krwią.

Wyspiarz ujął sztylet i dotknął opuszka palca. skóra oddała się łatwo i karminowa strużka spłynęła po zbroczu.

- Na moją krew. Nie przyniosę tej broni wstydu orężna kobieto. Duch Sam będzie zawsze ze mną.

*

- Musimy w miarę szybko dotrzeć do Wyroczni - powiedział do Bhatry i do Manu, który postanowił dołączyć do wyprawy. - Xalotun uznał ją za swego wroga, więc powinna nam pomóc.

Manu zmierzył obcego wzrokiem. Tak jak Bhatra imponował mu. Widział jak walczy i zabija.

- Możesz liczyć na Manu wojowniku. Daruj, nie słyszałem twego zawołania. Jam jest Manu syn Orgotha, który był synem Tore. Skoro uważasz, z wyrocznia jest zagrożona powinniśmy ruszać jak najszybciej.
 
Yansar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-07-2018, 21:57   #160
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Noc na wyspie


Dla Wyspiarzy ta noc była czasem radości. Przeklęta wyspa została oczyszczona ze zła, pozostałe stwory nie odważyły się zaatakować takiej grupy i wszyscy wiedzieli, że jeśli tubylcy ponownie spróbują ją skolonizować, to przybędzie dość wojowników aby poradzić sobie z niedobitkami pomiotów Garpa.
Sama noc była gorąca, księżyc i gwiazdy rozświetlały czyste niebo, a odgłosy zabawy niosły się po całej okolicy.

Kapitan Gelon objął ramieniem leżącą obok Bhatrę, podciągając płaszcz, który zakrywał ich oboje przed spojrzeniami ciekawskich. Nie żeby było ich wielu, wszak specjalnie wybrali nieco odosobniony zakątek plaży, gdzie spokojny szum fal rozbrzmiewał w rytm ich oddechów.
- A więc tutaj już po wszystkim. Straciłem ludzi, ale tyle złota… wiedzieli na co się piszą. Chciałbym, żebyś coś wiedziała. Byłem korsarzem, to prawda, ale jestem lojalny mojemu miastu. I to nie dlatego że boję się gniewu księcia. Gdy stoję za sterem „Jednorożca’, nie boję się nikogo. Po prostu… dałem słowo księżniczce. Hektor też jest lojalny swemu miastu. I w zasadzie to tyle. Część tego skarbu będzie nasza. Myślałem… - zaczął się trochę plątać – myślałem o tym co dalej. Z nami. Droga przed nami jest jeszcze daleka, ale wierzę że nam się uda i wyjdziemy z tego żywi. Może… może zostałabyś wtedy ze mną? Nie jako służąca, ale jako towarzyszka? Na waszą wyspę mężczyźni trafiają tylko jako niewolnicy, to wiem, a ja nie będę niczyim niewolnikiem. Na „Jednorożcu” moglibyśmy być razem. – długa przerwa przerywana byłą jedynie szumem fal.
- Kocham cię jak równą sobie, nie jak niewolnik.

Marcus zajął się sprawą maski czarownika. Plan w zasadzie był dobry, wystarczyło jedynie czekać aż gdzieś wypłyną, a gdy łucznik wraz z Diossosem doglądali Aemelii, nie miała ona nawet zbytnio okazji do podmiany czy kradzieży maski. Widać było jednakże, że w tej sprawie toczy walkę sama ze sobą. Rzucane spojrzenia, co i rusz upewnianie się czy skrzynia jest bezpieczna, wszystko to upewniało Marcusa, że podjął dobrą decyzję. Gdy znużona alchemiczka w końcu zasnęła, niezmordowany Diossos zajął się dalszym mocowaniem znalezionych w jaskini żelaznych grotów na mocne, kyrosjańskie strzały.

Manu spoglądał na zabawę i zdawał sobie sprawę z tego, czego inni mogli nie rozumieć. Plemiona z wysp wyglądały na zjednoczone. Po raz pierwszy od dziesiątek lat, jeśli nie stuleci. Widział wojowników z różnych plemion bawiących się razem i wiedział, że jeśli coś złego się wydarzy, przysięgi tu zawarte będą obowiązywać i że wszyscy ci wojownicy staną ramię w ramię. Do tej pory miasta Sedef, Zamarad czy Darsus nie traktowały Wysp poważnie, jedynie jako grupę skłóconych dzikusów. Teraz, tutaj, właśnie był świadkiem powstania czegoś większego.
Z zamyślenia wyrwała go dłoń, oparta o jego ramię.
- To dzięki tobie, Manu. – Malala, żona jego zamordowanego przyjaciela, obecnie władczyni Kealani stała obok, opierając jedną rękę na wydatnym brzuszku.
- Jesteśmy tu dzięki twojej sile, odwadze i wierności. Słowa to za mało aby wyrazić to wszystko. Chciałabym abyś wiedział, że rozmawiałam z pozostałymi wodzami i starszymi. Utworzymy Radę, na której będą spotykać się wszyscy przedstawiciele plemion i razem będą decydować o naszych sprawach. Między plemionami może wreszcie zapanować pokój. Wreszcie zaczniemy się liczyć. Chciałabym, żebyś wiedział że zawsze, zawsze masz u nas miejsce dla siebie. Jeśli będziesz kiedykolwiek czegokolwiek potrzebował, lub pragnął – dodała spoglądając mu prosto w oczy – nie wahaj się i powiedz mi. Zawsze, choćby nie wiem co się stało… będzie na ciebie czekać miejsce u mego boku.

Podróż do jaskini wyroczni.


Wszyscy byli zgodni co do następnego celu podróży. Rozmowa z trzymającymi się na uboczu sługami Wyroczni nie trwała długo. Trudno było ją nawet nazwać rozmową. Na słowa Bhatry, przywódca po prostu skinął głową i powiedział, że ich łódź poprowadzi „Jednorożca” do jaskini, w której rezyduje Wyrocznia. Dzień po zabawie, gdy statek był już załadowany a załoga uzupełniona ochotnikami, byli gotowi do wypłynięcia. Ku niejakiemu zdziwieniu Bhatry, Emere wróciła sama. Przyniosła wieści, że żadna z kobiet Wyspiarzy nie dołączy do mieszkanek Ascai, zwłaszcza teraz, gdy między plemionami zapanował pokój.


Statek wyruszył wczesnym rankiem, kierując się na północny wschód, w ślad za małą łodzią wiozącą sługi Wyroczni. Zdziwienie marynarzy wywołał fakt, że niemal natychmiast pojawił się prąd morski i korzystny wiatr, które znacznie przyspieszyły podróż. Pogoda dopisywała, wiatr wypełniał żagiel, a prąd był tak silny, że wioślarze cieszyli się z powodu braku zajęcia. „Jednorożec” ciął fale niczym mityczne zwierzę od którego wziął swą nazwę i trzymając się tuż za łodzią przewodników zbliżał się do Jaskini Wyroczni. Wyspa na której znajdowała się jaskinia była skalista, niemal bez żadnej zieleni, nie było także widocznych ptaków, ani innych drobnych zwierząt.


Sama jaskinia powitała załogę statku cieniem i chłodem, który był niemal przejmujący po długiej podróży w południowym słońcu. Przewodnicy wpłynęli do jaskini, wskazując miejsce do zacumowania przy płyciźnie, w miejscu jeszcze oświetlonym przez najgłębiej sięgające promienie słońca. Wskazali także szlak prowadzący w głąb jaskini, która oświetlona była mdłym, zielonkawym światłem przez niewielkie grzyby porastające ściany. Pomimo zapewnień przewodników, że z łaski Wyroczni nic nie grozi ani „Jednorożcowi” ani jego załodze, zarówno kapitan jak i Hektor zdecydowali się pozostać przy statku. Podobnie Aemelia i Diossos chyba póki co mieli dość przygód w jaskiniach, gdyż nie wykazywali chęci do wyruszenia na spotkanie z Wyrocznią, zainteresowali się natomiast samymi grzybami, gdyż alchemiczka nigdy nie widziała czegoś podobnego.

Po zebraniu zapasów pochodni, wody i żywności (na wszelki wypadek, pomimo zapewnień przewodników) towarzysze wyruszyli w głąb jaskini. Kilkadziesiąt kroków później, po wielu zakrętach i po pokonaniu kilku przejść tak niskich, że musieli przechodzić na czworaka, dotarli do wysokiej komory, tak wysokiej, że jej strop niknął w ciemnościach, nie oświetlanych przez dziwne grzyby. Środek komory wypełniony był wodą, z której wyrastała niewielka wysepka. Tam, wśród grubych splotów wijących się niczym kłębowisko olbrzymich węgorzy, dało się rozróżnić trzy kobiece postacie. Na widok wchodzących, przesuwając się na rękach wśród oślizgłych kształtów, dwie z kobiet zbliżyły się nieco do drużyny.


- Witajcie wędrowcy, w jaskini Wyroczni. Czy przybyliście tutaj aby wypełnić wasze przeznaczenie? – odezwała się jedna z nich, chyba najmłodsza. Jej głos był delikatny niczym jedwab, jednocześnie niósł ze sobą niewypowiedziane, zakazane obietnice i sprawił, że Marcus i Manu mimowolnie zadrżeli, gdyż zdawałoby się że słowa istoty dotknęły ich dusz.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172