Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2018, 10:40   #109
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Musimy ruszyć, dziecinko. Wiem, że nie dość odpoczywaliśmy, ale narobiliśmy takiego rabanu, że jeśli ktokolwiek jeszcze tu jest, wie o nas. Trza nam znaleźć Oko, zanim ono znajdzie nas. – Fungi przypomniał wszystkim po co tu są. – A potem trza nam znaleźć wyjście, jeśli… - Zasępiony krasnolud umilkł, ale wszyscy usłyszeli w myślach niewypowiedzianą końcówkę zdania.

„Jeśli nie chcemy zostać tu na zawsze.”

Camden jako pierwszy wszedł do komnaty za wielkimi drzwiami z brązu, skąd wyszli martwi strażnicy przeklętej świątyni w podziemiach. Do głowy wpadła mu myśl, że być może szkielety, z którymi walczyli to pozostałości po tych, którzy przyszli tu przed nimi w poszukiwaniu skarbów albo w tym samym celu, co on i jego towarzysze. Poczuł nagle dreszcz biegnący mu po kręgosłupie.

Kwadratowa sala mogła kiedyś pięknie wyglądać. Sufit wspierały ozdobne kolumny z białoczerwonego marmuru, na ścianach wisiały arrasy, a na środku stały rzeźbione meble. Teraz jednak kamienne płyty i słupy były popękane, jak w całej reszcie podziemi, gobeliny zbutwiałe i nadpalone, a podłogę pokrywały połamane meble, odłamki drewna, kości i części pordzewiałych pancerzy, kolczug i hełmów. Nie wiedział, co wywołało tutaj wybuch, ale musiał on być potężny.

Łowca stąpał ostrożnie i jego uwagę szybko przykuła kamienna płyta na przeciwległej od wejścia ścianie. Była osmalona i nie stanowiła litej powierzchni z resztą ściany, jakby eksplozja lekko ją przesunęła. Camden pchnął ją, a blok obrócił się wokół pionowej osi. Jego oczom ukazało się kolejne pomieszczenie, mniejsze od poprzedniego. Sporą jego część zajmował sarkofag z białego, czerwono żyłkowanego marmuru.




Odwrócił się, by zawołać pozostałych, ale drużyna wchodziła właśnie do zniszczonej wybuchem sali. Prowadził Liward, posępny jak zawsze. Za nim kuśtykał nie tracący rezonu Ryś. Kea podtrzymująca Iskrę wysłuchiwała z ciekawością słów czarodziejki o Ogniu Lazarusa, który miał wielką moc leczniczą, ale wbrew legendom nie był w stanie przywrócić nikomu życia. Kolumnę zamykał Fungi rozglądający się uważnie na wszystkie strony.
 
Phil jest offline