Po zawiadomieniu Olafa o zaistniałej sytuacji, Harpia ponownie wybiegła na korytarz. Tam ujrzała, iż magiczny kościotrup-towarzysz Esmonda, wyrwał Grzmota z wnętrzności tej wrednej galarety. Sama galareta z kolei wyglądała na już nieźle wykończoną.
Ryfui posłała więc w nią kolejną strzałę.
- Albo to spalmy! - Syknęła Harpia do Olafa z dziwnymi ognikami migoczącymi w oczach. Czyżby wizja podpalenia więzienia jej się aż tak podobała?
- Dobrze wiesz, że pójdę z Tobą - Dodała po chwili. Ruch: Na powrót na korytarz, strzał do galarety
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |