Kord oszołomiony wybuchem wskoczył za ziemiankę zyskując ochronę.. Wciąż nie mógł uwierzyć że miał wszystkie kończyny. Przy upadku obił sobie żebra i głową wpadł w śnieg ale nic poważnego mu sie nie stało. Szczęście jak cholera
Z chałupy wypadło kilku ludzi. Dlaczego Franek nie strzela? Wypadło kilku, nie widział ilu. Rozgorączkowani, przestraszeni, jeden z wielką giwerą. Przez chwilę nie mogli się zorientować w sytuacji - otumanieni kurzem, wychodzący z płonącego budynku w czarną noc. Oświetleni stanowili świetny cel. Prosto pod lufę - pomyślał Kord ale nie mógł odmówić im odwagi.. albo po prostu walki o życie. Widział ich doskonale skryty za rogiem.
Wystrzelił. Potem jeszcze raz. I jeszcze... |