Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2018, 22:07   #17
Rozyczka
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
Trzynaście postaci znów zmieniło pieśń.
Koniec nadchodzi! Chwalmy Śmierć!
Sterta roślin nie wyglądała, ani też nie zachowywała się zbyt przyjaźnie. Co prawda pozory często myliły, ale głosy duchów, zjaw, czy czym były czarne sylwetki, sugerowały, iż stwór z gałązek jest istotą wrogą. Dlatego też Cahnyr bez chwili wahania posłał w jego stronę parę magicznych pocisków.
Pociski uderzyły bestię, odrąbując jej kilka listków.
Agust, nie czekał, tylko postępował zgodnie z planem, posłał w stronę bestii bełt i pobiegł do wyjścia, unikając zastawionej pułapki. Miał zadanie, wyciągnąć bestię z wody gdzie miała przewagę, tam, gdzie to oni mogli ją otoczyć.
Bełt trafił w bestię i utknął w niej. Szarpnęła się, aby go z siebie zrzucić.
Przeklęty chwast! — krzyknęła Celaena, po czym zaczęła wypowiadać zaklęcie, a z jej rąk wystrzelił zielony promień, który pomknął w stronę potwora.
Promień trafił w bestię. Ta zaszeleściła z bólu i na chwilę zatrzymała się w wodzie. Czuła się źle, czar półelfki zadziałał w pełni.
Sterta gałęzi płynęła przed siebie. Nie była zbyt szybka, obecnie zdołała prawie dopłynąć do ołtarza. Przyspieszyła jednak w pewnym momencie, minęła ołtarz i teraz znajdowała się w połowie drogi, między ołtarzem a wyjściem.
W kierunku kolosa poleciała strzałka rzucona przez mnicha. Była to jedyna broń dystansowa jaką posiadał. Wiedział, że w starciu z takim potworem niewiele mu uczyni jednak walka w zwarciu wydawała się teraz niemal samobójstwem.
Strzałka trafiła stertę gałęzi i mnich wycofał się do progu między tym pomieszczeniem, a poprzednim, w którym drużyna spaliła przedmioty rytualne.
Hassan wyciągnął toporek do rzucania zza paska, wziął porządny zamach i rzucił nim w stwora, po czym wycofywał się zgodnie z planem paladyna
Bestia zbiła lecący w jej kierunku topór, unikając tym samym uderzenia.
Nie dajcie temu do siebie podejść, albo to coś spęta was swymi gałęziami! — krzyknęła Mira, ciskając w monstrum pochodnią. Niestety pochodnia minęła stwora i wpadła do wody.
Cahnyr ponownie wypowiedział inkantację i trzy magiczne pociski uderzyły w morderczą roślinę, która jednak niewiele sobie z nich zrobiła. Zaklinacz przesunął się w stronę wyjścia.
Agust posłał bełt w potwora, lecz ten machnął swą ociężałą łapą i złamał pocisk, nie otrzymując żadnych obrażeń. Paladyn wycofał się żeby wabić potwora z bezpiecznej odległości.
Zaklinaczka wypowiedziała kolejne zaklęcie i wystrzeliła elektryczny ładunek w stronę Lorgotha. Magiczny ładunek minął jednak cel, a wściekła pół-elfka wycofała się do reszty towarzyszy.
Szalejąca sterta gałęzi dopłynęła w końcu do przejścia i przez swoją nieuwagę wpadła we wszystkie trzy pułapki zastawione przez drużynę. Zaczęła się bezskutecznie szamotać, usiłując wydostać się z ich uścisku.
Hassan ustawił się jakieś trzydzieści pięć stóp od bestii w korytarzu i czekał z nastawioną glewią.
Pół-orczyca w tym czasie postanowiła wypróbować w końcu nowy nabytek. Załadowała kuszę i wystrzeliła w potwora przed sobą. Mimo, że dawno nie używała tej broni, trafiła bez problemu do celu, raniąc wroga.
Cahnyr tym razem rzucił ognisty pocisk, trafiając w unieruchomionego wroga, i wycofał się w stronę wilczego dołu.
Paladyn przeciągnął cięciwę po łożu kuszy, kątem oka patrząc jak uwięziony w pierwszej pułapce potwór szamocze się próbując wyrwać się. Założył pocisk i wycelował jednak w tym momencie bestia potknęła się nieco i bełt nie trafił potwora, przelatując z świtem nad nim.
Mamy jeszcze chwile zanim się uwolni — powiedział, przygotowując kusze do kolejnego strzału.
Celaena widząc, że potwór, który wpadł w pułapkę nie potrafił się poruszać, zaczęła wypowiadać słowa zaklęcia i ponownie posłała w jego stronę zielony promień.
Promień trafił wroga, jednak ten tym razem zdołał przeciwstawić się dalszym, negatywnym efektom zaklęcia. Teraz zaczął skupiać się na próbie uwolnienia się z zakleszczonych pułapek. Szamotał się i wkładał w te próby całą siłę. Jedna pułapka w końcu ustąpiła, za to dwie pozostałe poraniły go jeszcze bardziej.
Co więcej, mnichowi udało się trafić go strzałką.
Hassan podszedł na piętnaście stóp do stwora i cisnął w niego ogniem alchemicznym, po czym wrócił do miejsca z którego wyruszył.
Rzut był wyborny. Buteleczka trafiła w cel, rozbiła się i wylała lepką, płonącą zawartość prosto na niego.
Mira polubiła nową broń. Przypominało jej nieco polowanie. I chociaż nie zdarzyło jej się polować na aż tak dużą zwierzynę, zawsze musi być ten pierwszy raz. Sprawnie naciągnęła kuszę i strzeliła w stronę płonącego, uwięzionego potwora, który kolejny raz oberwał bełtem.
W tym całym zamęcie Cahnyr przez przypadek strzelił ognistym pociskiem w zupełnie innym kierunku.
Tym razem paladyn wziął poprawkę przy celowaniu na wierzganie się bestii która teraz miotała się w metalowych kleszczach jak i cierpiała w płomieniach. Wycelował niżej i strzelił.
Bełt popędził w stronę wroga, powodując poważne obrażenia. Sterta Gałęzi zaczyna się poważnie męczyć, słabnąć.
Wystrzelony przez Celaenę bąbelek wypełniony magiczną, trującą substancją poszybował w stronę wroga. Ten z całych sił próbować go uniknąć, ale pułapki trzymały go w miejscu, a magia Cel była zbyt potężna, aby tak łatwo wymknąć się jej. Usłyszeli jak “ciało” potwora skwierczy.
Potwór w panice położył się na podłogę i zaczął się w niej tarzać, gasząc płomienie, a mnich wykorzystując okazję trafił go kolejną strzałką.
Hassan podszedł do Miry i wziął od niej oszczep do rzucania i rzucił w potwora, po czym wrócił na swoje miejsce.
Póki jest w miejscu, walcie w nią!
Oszczep trafił prosto we wroga, wbijając się głęboko w jego ciało.
Mira, widząc, że jej plan jak do tej pory nie zawodzi, kontynuowała atakowanie przeciwnika z kuszy.
Tuż po wbiciu się oszczepu w Niszczyciela, Mira wbiła w niego kolejny bełt. Potwór zaczął sapać, jego próby uwolnienia się z pułapek wydawały sie mizerne. Teraz wydawał się dużo mniej przerażający i faktycznie był dużo mniejszy fizycznie, ponieważ połowa jego galęzi i liści leżała na ziemi wokół niego.
Ha! I to ma być ten cały Niszczyciel? Ten którego spotkałam wcześniej był dużo groźniejszy…
Cahnyr, nie zniechęcony poprzednim niepowodzeniem, ponownie wysłał w stronę drzewiastego potwora płonący pocisk.
Magiczny pocisk tym razem celnie poszybował w stronę bestii i okazał się dla niej fatalny. Zaczęła płonąć od niego, rozpadać się na kawałki. Po jej śmierci zimne uściski pułapek nadal trzymały resztki jej ciała.
Postacie z komnaty ofiarnej bezpowrotnie zniknęły a śpiewy ucichły.
Już na spokojnie, ładując kuszę, Agust przyglądał się zwłokom. Obejrzał czy bestia nie zdaje się regenerować. Posłał w jej stronę dobrze wymierzonego bełta by sprawdzić czy aby na pewno bestia już nie wstanie.
Wolę się upewnić, obiecałem Rose. Słowa dotrzymam. — odpowiedział paladyn, kiedy napotkał wzrok towarzyszy.
Mnie tam wygląda na trupa — powiedziała Mira, jednak na wszelki wypadek sięgnęła po toporek. — To teraz rozwalamy ołtarz i patrzymy co jest w tamtej wnęce po drugiej stronie sali? — dodała, zabierając się za odzyskiwanie wszystkiego, co wystrzeliła w kierunku potwora.
A byłem pewien, że niepotrzebnie noszę ze sobą cały ten złom — powiedział Cahnyr, podchodząc do resztek potwora. — A tu proszę, jak się przydało.
Upewnił się, że potwór nie żyje, po czym zabrał swoją pułapkę i schował.
Można zabrać się za ołtarz, choć najchętniej zawalił bym cały ten przeklęty dom, razem z podziemiami. — Paladyn odpowiedział Mirze. — Sprawdzisz czy w tej wnęce nie ma ukrytego wyjścia może?
A masz jakiś pomysł na to, jak rozwalić tę ruderę? Poza tym co się stanie z grobami? — odparła Mira, podchodząc powoli do wspomnianej wnęki.
Pół-orczyca zobaczyła we wnęce resztki śmieci po potworze, unoszącą się na wodzie pochodnię, oraz wbity w ścianę bełt. Nic poza tym.
Hassan ruszył w stronę miejsca, gdzie mniej więcej poszybował odbity gałęzią potwora topór z zamiarem znalezienia go. Wojownik nie miał zbyt wiele okazji do takiej dystansowej walki, ale toporek był dobrze wykonany, prawdziwe dzieło zakharyjskiego rzemieślnika i wiedział, że takowego raczej nigdzie nie dostanie w tym barbarzyńskim kraju
Śmieci. Same śmieci… — odparła pół-orczyca, sprawdzając czy pochodnia jeszcze się do czegoś nadaje. — Ale jest tu twój bełt, w razie czego!
Jeśli chodzi o rozwalenie tej rudery, to ja bym ją puściła z dymem — wtrąciła Celaena.
Może najpierw sprawdzimy, co się dzieje z mgłą… — zaproponował Cahnyr…zanim spalimy sobie dach nad głową?
Idźmy stąd. Chałupę można spalić od zewnątrzHassan zebrał swoje graty z pobojowiska i ruszył w stronę pomieszczenia z ołtarzem i schodami, tam gdzie leżały ich plecaki.
Ołtarz i tak trzeba by zniszczyć. Tu wszystko robiono z kamienia, no i jest wilgotno, jeszcze jakoś ocaleje i będzie… — mruknęła pół-orczyca.
Jak zawali się trzykondygnacyjny dom, to nie ma piwnicy która to zdzierży. Szczególnie, jak ogień rozgrzeje kamienie. Wyjdźmy wpierw stąd, zastanowimy się na zewnątrz — nalegał Hassan.
Myślisz? Nie widziałam nigdy palącego się domu, ale może i to prawda… — Wzruszyła ramionami. — Chodźmy więc na zewnątrz. Może od razu uda nam się wykurzyć tych przeklętych akolitów?
Więc nic tu po nas, żadnego wyjścia tutaj. Miałem nadzieję że może znajdzie się tu połączenie do jakiejś naturalnej jaskini, ale jedyne wyjście to na górę. Może mgła odeszła kiedy popsuliśmy im rytuał i zabiliśmy pupila. — Paladyn oczyścił się jak tylko mógł ze szlamu jaki znalazł się na nim po wejściu do komnaty.
Choć ja bym jeszcze chętnie zażył kąpieli zanim się stąd ruszymy. Ale to i tak na górze. Chodźmy więc. — Po czym ruszył w kierunku tajnego wyjścia obok którego leżały ich plecaki.
Miałam okazję widzieć płonący dom i uwierz, o ile ktoś go nie ugasi, to ogień nie zna litości — rzekła Celaena, potwierdzając Mirze słowa Hassana. — Ale może faktycznie zanim puścimy to miejsce z dymem, warto się trochę odświeżyć. — Ruszyła za Agustem.
Drużyna, zbliżając się do wyjścia wychodzącego w pokoju łowcy, zauważyła, że cały pokój wypełniony jest czarnym smogiem, wydostającym się z kominka. Widzieli też z daleka, że drzwi prowadzące do głównej hali zniknęły, a w ich miejscu pojawiły się długie trzy ostrza, kręcące się z wielką prędkością. Przeskoczenie przez nie, nie nie raniąc się przy tym, wymagałoby dużej zręczności. Przez nie widać było, że hala też wypełniona jest czarnym smogiem, zapewne wydostającym się z tamtejszego kominka. Wszystkie okna teraz są zamurowane, a ściany wewnętrzne wyglądały, jakby nie były odnawiane od kilkuset lat, popękane, spróchniałe.
Agust bardzo się zasmucił. Wizja gorącej kąpieli stała się teraz bardzo odległa.
Mamy problem! Albo ktoś chce… khe… nas khe… wykurzyć albo pogrzebać. — po czym chwycił za młot i spróbował rozłupać cegły znajdujące się w najbliższym oknie.
Bardzo, bardzo zabawnie, kupo gruzu... — rzuciła Mira w kierunku nawiedzonej chałupy. — Spalać nas się jej zachciało, pomyślałby kto… — narzekała dalej, po czym wstrzymała oddech i zaczęła przebijać się toporem przez spróchniałą ścianę oddzielającą ich od wiatrołapu.
Cholera! Mam zdecydowanie po dziurki w nosie tej rudery! Blokujesz nam wyjście?! Niedoczekanie twoje!Celaena dosłownie warknęła że złości i zaczęła raz za razem posyłać bąbelki kwasu na ścianę.
— Pewnie się na nas obraziła, za chęć puszczenia z dymem. — Cahnyr skomentował słowa poprzedniczek. Jako że chętniej wykorzystywał magię niż brutalną siłę, dołączył się do Celaeny i zaczął obrzucać ścianę magicznymi pociskami.
Hassan, widząc dym wydobywający się z kominka nabrał powietrza w płuca, ocenił, że ceglana ściana to nie jest coś, z czym jego glewia mogłaby sobie poradzić i od razu zaatakował wewnętrzną ścianę, oddzielającą ich od holu wyjściowego, wyglądającą jego zdaniem niczym ściana spróchniałego kurnika. Co jak co, ale popękana i spróchniała ściana powinna ustąpić znacznie szybciej niż ceglany mur, który na jego oko wymagałby tarana.
Ci, którzy zaczęli atakować ceglaną zabudowę, szybko zorientowali się, że to nic nie da i dołączyli do reszty, aby zniszczyć ścianę prowadzącą do przedpokoju. Agust poczuł się źle od smogu. Poczuł mdłości i zakręciło mu się w głowie.
Ściana pod ogniem ataku każdego członka drużyny rozbiła się, uwalniając z siebie stado szczurów, które zaatakowało drużynę.
Droga do wyjścia była już naprawdę blisko. Widać było lekko uchylone drzwi, prowadzące na zewnątrz. Wpadał przez nie chłodny wiatr, tak bardzo słodki, w porównaniu ze stęchłym powietrzem i czarnym dymem w domu.
Paladyn przebiegł przez szczury, raczej niewiele były w stanie mu zrobić, a potrzebował świeżego powietrza. Potem mógł się zająć nimi z zewnątrz, uderzyć młotem i zagnieść kilka naraz.
Szczury próbowały zranić paladyna, ale ich zęby trafiły na nie lada wyzwanie, twardą zbroję, i ich starania skończyły się niepowodzeniem. Paladyn bezpiecznie wybiegł na zewnątrz.
Cahnyr nie przepadał za szczurami, ale i walczyć ze stadem nie miał zamiaru. Jako że bał się, że szkodniki popędzą za nimi na dwór, rzucił w stronę szczurów zaklęcie, mające na celu wysłanie ich do krainy snów.
Celaena widząc, że pół-elf postanowił sam rozwiązać problem gryzoni, pobiegła za nim i paladynem do wyjścia, pokasłując trochę po drodze od dławiącego dymu.
Hassan poprawił plecak, chwycił odłożony wcześniej obok drzwi zdobiony żyrandol i worek ze znalezionymi w piwnicy rzeczami i wywlekł się z domu przez drzwi, objuczony niczym zakhariański wielbłąd. Kiedy Hassan przekroczył próg domu, kryształowe i srebrne ozdoby na nim obróciły się w pył. Reszta skarbów wyraźnie się postarzała, ale nie zniszczyła.
Głośne popiskiwanie ucichło. Szczury zapadły w słodki sen, a Cahnyr, nieco spokojniej niż pozostali, ruszył za tymi, co już zdążyli opuścić dom.
 
Rozyczka jest offline