Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2018, 13:25   #32
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Zamiast połączenia z Agnarem jednak, przed oczyma Olgi wyświetlił się komunikat: “odmowa dostępu, Olga, zostałaś zatrzymana, twoja swoboda komunikacji została wstrzymana na okres dochodzenia, masz prawo milczeć”
- Są świadkowie? - milicjantka rzuciła do bywalców lokalu jednak nikt jej nie odpowiedział - jaasne, że nie ma… nieważne, mamy wideo - dodała. Po czym wymierzyła palec wskazujący w Polkę
- 319, chcesz coś powiedzieć? - zapytała Olgę.

- Z tego co widzę na ripleju - zaczął jeden z milicjantów - 4781 złapała 319 za tyłek na co 7934 zareagował dość agresywnie…
- 13013, zdecydujcie się - ton milicjantki był pozbawiony aprobaty - albo przedstawiacie fakty regulaminowo, czyli nie “złapała za tyłek” tylko “dopuściła się napaści na tle saksualnym”, albo nieregulaminowo.
- No… - 13013 kombinował - no 7934 zazdrosny był sądząc po wskaźniku hormonów i dość agresywnie…
- Dość agresywnie wykurwił 4781 w mordę stołkiem - pomogła mu kobieta.
- No właśnie - zgodził się 13013 - 319 jak to zobaczyła to złamała 4781 kość łokciową i promieniową oraz skręciła nadgarstek.
- Stanęła w obronie 4781 - drugi milicjant odezwał się po raz pierwszy.
- Taa… - milicjantka nie była przekonana - mi to wygląda na współudział w morderstwie - zawyrokowała - zgrniamy obie.

Weronika 4781 była tak krnąbrna (lub pijana) że próbowała jeszcze stawiać czynny opór przedstawicielom władzy, jednak drugi z milicjantów (którego okulary przedstawiły Oldze jako Juriego 7065) efektownie potraktował ją paralizatorem po czym nieprzytomną przerzucił sobie przez ramię.

- To by było na tyle… - skwitowała milicjantka (zgodnie z opisem starsza sierżant Miranda 8698) po czym spojrzała na Olgę spod oka
- To jak 319? Idziesz o własnej dupie czy któryś z chłopaków ma ci przyłożyć pałą od której normalnie kurwa oniemiejesz, tak jak ta tutaj… cipa z logistyki psia jego mać - Miranda zarzuciła głową w stronę Weroniki.
W czasie wyjaśniania sprawy Olga miała nieco czasu, by ochłonąć. Obie jej osobowości zaś przywykły do pracy - żeby nie powiedzieć “użerania się” z osobami o raczej topornych osobowościach, toteż zachowanie milicjantki tylko wyzwoliło pewne, nabyte niegdyś, zdolności komunikacyjne do takich przypadków.
- Czy pani mnie obraża? Bo nie wydaje mi się, abym swoim zachowaniem dała pani powód do stosowania wobec mnie przemocy słownej. Czy w waszym świecie normalne jest takie zwracanie się do siebie? - zapytała chłodno.
Milicjantka uśmiechnęła się.
- Trzeźwa i poczytalna w trakcie popełniania czynu - zawyrokowała Miranda.
- No… czy ja wiem - wtrącił się 13013 - to “pani” brzmi dziwacznie.
- To nie brzmi dziwacznie młody, po prostu erudycją nie grzeszysz.
- Aha. - przyjął 13013, milicjantka przewróciła oczami i znów zwróciła się bezpośrednio do Olgi.
- Jesteś zatrzymana jako podejrzana o współudział w morderstwie, siostro. Jesteś w stanie iść z nami o własnych siłach czy potrzebujesz… pomocy? Masz prawo zachować milczenie, wtedy oczywiście uznam, że jednak potrzebujesz pomocy i lub stawiasz opór.

W międzyczasie młody i wyraźnie pijany mężczyzna podszedł do Olgi oraz milicjantów i zupełnie nie zwracając uwagi na sytuację zagadał tą pierwszą.
- Cześć, super z ciebie siostra, szkoda, że wolisz dziewczyny, może dodasz mnie do kontaktów? Tak na wypadek jakbyś szukała czegoś nowego?
Trudno powiedzieć czy to zachowanie tego gostka, czy milicjantki rozsierdziło Olgę. Faktem jednak było, że teraz gotowała się ze złości. I nie potrafiła cofnąć tego stanu. Nagromadzona w trakcie gotowania para potrzebowała ujścia. Teraz. Już. Jak najszybciej.
- Nie jestem... - zaczęła szeptem, lecz po chwili uderzyła w krzyk - WASZĄ JEBANĄ SIOSTRĄ! Nic mnie z wami nie łączy!
Odepchnęła jedną ręką podpitego natręta, zapominając jednak o kontrolowaniu swojej siły przy tym.
Facet odleciał...po prostu znikł gdzieś w kłębowisku pogujących klubowiczów. Mężczyzna musiał przecież ważyć przynajmniej z osiemdziesiąt kilo, jednak ramie polki przemieściło go w przestrzeni tak gwałtownie, że kobieta nie była nawet w stanie zdecydować czy pod opuszkami palców czuła zgrzytanie ludzkich kości czy nie.

Mirandzie nie można było odmówić refleksu, w dłoni milicjantki natychmiast zmaterializował się pistolet (jakiegoś rodzaju), ułamek sekundy później Olga poczuła nieprzyjemne ukłucie w brzuch… a potem następne i następne i następne… zupełnie jakby jakiś gryzoń, wiewiórka może, czy nawet całe ich stado kąsało jej skórę do krwi.

Olga poczuła się zagrożona, a to spowodowało intensywny wzrost poziomu adrenaliny. Nie myślała racjonalnie. Po prostu kopnęła funkcjonariuszkę, by odepchnąć ją od siebie i uniemożliwić komarowi dalsze kąsanie. Przy okazji spojrzałą na swój brzuch.
Sukienka miała teraz dziury jednak samo ciało kobiety miało jedynie kilka siniaków. Kilka dość dużych siniaków, jednak wciąż tylko siniaków.

Miranda jęknęła (czy może to było przekleństwo połączone z jęknięciem?) i poleciała dobre dwa metry do tyłu. Jednak jej pancerz musiał całkiem dobrze amortyzować cios Polki gdyż już po chwili w jej dłoni znów znalazł się pistolet. Tym razem Olga dostała w czoło, zabardzo tego nie poczuła, jednak gdy następny pocisk trafił ją w brodę i dolną wargę Polka miała już w ustach smak własnej krwi. Moment później Olgę przechyliło na stronę gdy dostała z innego kierunku. Pozostali milicjanci musieli już zacząć strzelać. Jeden z pocisków trafił Polkę w skroń, drugi w ucho. Olga nie mogła się zdecydować czy czuje się jakby znów czmychała między odłamkami niemieckich moździerzy, czy jakby znów uderzyła twarzą o kierownice swojego samochodu…


***

330
- Jasne, rozumiem… mniej więcej - przyznał mężczyzna, po czym wymownie wskazał na okulary kobiety - twój KO z pewnością dokształci cię w czym tam chcesz, siostro. - wyjaśnił po czym wstał - chodź, wysiadamy tutaj.
Elżbieta westchnęła i ruszyła za nim.
- By KO mi coś powiedziało trzeba o to spytać, bracie. - Ostatnie słowo wypowiedziała z ironią. Ten typ był okropny. Jakby nie mógł jej zdradzić choćby jakiejś ciekawostki!

Nie poprosiłyśmy go o to. Agentka powstrzymała parsknięcie. Chcesz to masz, wycofała się dając wolną rękę Profesorowej. Nie było tu żadnego militarnego zagrożenia.
- Zdradź mi jakąś ciekawostkę… dobra możesz powiedzieć coś oczywistego.
Agnar trochę się zawstydził.
- Nie mam uprawnień, żeby wiedzieć co byłoby ciekawostką dla ciebie, nie wiem też, na jakim poziomie cywilizacyjnym jest miejsce z którego pochodzisz. Czy mieszkałaś w jaskini, w szałasie, domu z innego organicznego materiału, czy może korzystaliście z kamienia? Żelbetonu? Łatwiej jeśli to ty mi opowiesz o swojej planecie to wtedy mógłbym powiedzieć, co mainstream Domeny wie lepiej.
- Pochodzę z Ziemi i wychowałam się w czasach przedwojennych. - Elżbieta dopuściła do głosu profesorową, skoro to jej zależało na kontakcie z tym facetem. - Nie mieliśmy takich komputerów - postukała w oprawkę okularów. - i tak zaawansowanej technologii, ale nie żyłam w jaskini. Mieliśmy z mężem dom z ogrodem pod pięknym miastem i dwójkę dzieci. - Poczuła ogarniający ją smutek. Wszystko to przepadło. Jej rodzina umarła, ślady po tamtym świecie zatarły kolejne wojny. - Nie miałam pojęcia, że jest coś poza moją planetą. Jeśli ci to jakoś pomoże tak, wiem co to żelbeton. Dzięki mężowi widziałam pierwsze maszyny liczące.
Agnar uśmiechnął się, ale jakoś tak uprzejmie.
- Wiesz… to może pierwszą ciekawostką będzie dla ciebie “Protokół Ziemi”. Pracowałem z osobami które przetransferowano z wielu Depozytoriów i wszyscy mówili, że pochodzą z Ziemi. Jedna z podstawowych zasad nieświadomej kolonizacji. Populacji dostarcza się informację o tym, że planeta na której się znajduje nazywa się “Ziemią” co czyni ich samych Ziemianami.

- Z tego co mówisz, twoja “Ziemia” jest na średniozaawansowanym przedstłonecznym poziomie cywilizacji. Era Słoneczna to okres w jakim obecnie się znajdujemy i w jakim odmierzamy przebieg standardowych lat. Standardowy rok to 8760 godzin. Jeśli jakieś Depozytorium samodzielnie osiągnie poziom cywilizacji bliski słonecznemu, Domena zaprzestaje względem takiej planety polityki izolacji i przyśpiesza postęp technologiczny na tym obszarze.
- “Moja Ziemia” była na takim poziomie. Podobno obecnie jest rezerwatem. - Uśmiechnęła się niepewnie do Agnara. - Nie była pewna na ile informacje o jej życiu są ściśle tajne, ale gdyby były chyba Kai’Re lub Słonko by ją uprzedziły. - Podobno jest tam jedno miasto, chyba Heliopolis… - Elżbieta nie usłyszała ostatniego wypowiedzianego przez siebie słowa a przed jej oczyma na soczewkach wyświetlił się napis “tryb cenzury”. Wyglądało na to, że Polka nawet nie musiała zastanawiać się, czy coś może powiedzieć czy nie, cenzura nigdy nie spała! - i jakieś inne osady. A ty skąd pochodzisz? - kobieta na chwilę się zawahała. - Jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać.
Agnar nawet nie poruszył brwiami gdy jego rozmówczyni na jedno słowo straciła głos, widocznie takie autokorekty były tu normalne.
- Ja urodziłem się na stacji podobnej nawet do tej. Czterdzieści osiem milionów ludzi. W wieku pięciu lat skierowano mnie do Obrońców.
- Wcześnie… mój syn był w podobnym wieku. - Ela poczuła się dziwnie. Niby były to dużo bardziej zaawansowane czasy, ale… wysyłać dzieci by je szkolić. - To duża stacja?
- Chodzi o wielkość czy populacje? wielkość była raczej mała, za to populacja średnia.
Elżbieta przytaknęła ruchem głowy i już w milczeniu podążyła za swoim przewodnikiem. Osiem milionów na jednej stacji, a jest ich więcej, pewnie są większe. Wszyscy oni żyli obok, a my nie mieliśmy o tym pojęcia. Poczuła jak jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

[MEDIA]https://cdn.shazoo.ru/58063_xKnlSZeNud_190_max.jpg[/MEDIA]
Dosłownie kilka kroków po opuszczeniu transportera Elżbieta zdała sobie sprawę, że w okolicy panuje pewne “rozprężenie” Zapach wydychanego przez przechodniów alkoholu i dymu był intensywny. Trudno było Elżbiecie ocenić co ludzie palili, ale od niektórych zapachów kręciło się jej w głowie. Albo raczej “wydawało się jej” że w głowie się kręci, gdyż ciało Polki było ostatnimi czasy wyjątkowo otporne na wszystko.

- Witaj Agnar 1406 - rozległ się głos kolejnej niewidzialnej “gejszy” gdy oficer i Elżbieta przekroczyli próg lokalu oznaczonego jako “Kantyna nr 3 w sektorze 13” - do końca twojej zmiany pozostało cztery godziny, twój dostęp do używek jest zablokowany, życzę miłego pobytu.

Korytarz lokalu był oświetlony słabym niebieskim światłem.
do uszu Elżbiety dolatywały różne odgłosy: Z niektórych pomieszczeń dobiegała krzykliwa muzyka i dzikie wrzaski, z innych dźwięki jakiejś burdy, czasem znów miłosne jęki kobiet i mężczyzn.
Jak w domu studenta. Profesorowa aż pokręciła głową, a Agentka jej nie powstrzymywała.
- Ciekawe miejsce… - Była ciekawa czy cały świat poza stolicą jest taki. Czy we wszystkich wrotach ludzie egzystują w tak ponurych miejscach.
- Tu są pomieszczenia integracyjne - Agnar wskazywał na rozwidlenia w korytarzu po prawej i lewej stronie. - mówisz, że chcesz się napić? Może tutaj? - mężczyzna zaproponował skręcając do jednej z sal.
[MEDIA]https://cdn0.artstation.com/p/assets/images/images/002/305/708/large/lachlan-page-scifi-bar.jpg[/MEDIA]
W lokalu nie było zbyt wielu klientów, ci nieliczni wyglądali zaś na zbyt przepitych by nawet pić. W tle leciała muzyka, która Elżbiecie nie kojarzyła się z niczym znanym…

… chociaż z drugiej strony, trochę to przypominało marsz pogrzebowy wymiałczany przez kota…
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 11-07-2018 o 12:50. Powód: za dużo penisów...
Amon jest offline